Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wiera i Mirosław Jelinkowie opuszczają Zelów

Ewa Drzazga
Wiera i Mirosław Jelinkowie w Zelowie działali od 30 lat.
Wiera i Mirosław Jelinkowie w Zelowie działali od 30 lat. Ewa Drzazga
Mówisz Wiera i Mirosław Jelinek, myślisz: Czesi z Zelowa. Jelinkowie urośli do rangi symboli. Teraz wyjeżdżają. Jak Zelów poradzi sobie bez nich? Na miejscu mówią: damy radę. W Warszawie dodają: może być różnie.

Podczas jednej z pierwszych wizyt w Ratibori Wiera Jelinek nie mogła spać. Wsiadła na rower i postanowiła pojeździć po swojej nowej parafii. Już kilka godzin później miejscowość obiegła wieść o tym, że ich nowa pani pastor to taka "kočka". Że energiczna, że o świcie na rower wsiadła i całą wieś objechała. Spodobała się. Mirosław Jelinek też nie miał kłopotów z przekonaniem do siebie parafian. Bo tacy już oni są: potrafią porwać tłumy. Jakąś nową ideą, pomysłem, entuzjazmem, żelazną konsekwencją. Zelów bez Jelinków trudno sobie wyobrazić. Ale trzeba się do tego przyzwyczaić. Już wyjechali.

Przypominają trochę tych legendarnych kaznodziejów. Widziałam łzę, którą podczas przemówienia Wiery Jelinek ocierał ambasador Czech. Widziałam, jak płakała staruszka, która do Zelowa przyjechała na rodzinny zjazd i sluchała, jak pastor mówił o spotkaniu, które kiedyś nastąpi, ale już w Królestwie Bożym. Jelinkowie mają wiedzę, doświadczenie i, co tu dużo mówić, charyzmę, za którą wiele by dał niejeden polityk. No i wyjątkowy takt, bez którego nic by nie zdziałali w takim miasteczku, jak podbełchatowski Zelów, gdzie przez lata żyły obok siebie różne nacje i religie.
Dwieście lat temu Zelów zakładali czescy osadnicy, uchodźcy religijni ze Śląska. Kupili ziemię i budowali wszystko od zera. Język czeski jeszcze w okresie międzywojennym królował na ulicach Zelowa. Ale exodus do Czechosłowacji najpierw po pierwszej, potem po drugiej wojnie światowej zrobił swoje. Po czesku mówią przede wszytskim przedstawiciele starszego pokolenia. Młodzież jest z językiem przeważnie tylko osłuchana. Z zelowskich ulic znikają powoli charakterystyczne czeskie chaty.

Podczas spisu ludności w 2002 roku przynależność do mniejszości czeskiej zadeklarowało trochę ponad 300 osób. Stowarzyszenie Czechów w Polsce, które w Zelowie zawiązało się wiosną, przygotowuje ankiety, dzięki którym te dane spróbują zaktualizować.

- Skupisko w Zelowie jest i tak największe w Polsce jeśli chodzi o mniejszą czeską - mówi Lech Nijakowski, stały doradca Komisji Mniejszosci Narodowych i Etnicznych Sejmu RP. - Nie ma organizacji mniejszości czeskiej, która reprezentowałaby jej interesy. Jest to właśnie społeczność skupiona wokół parafii ewangelicko - reformowanej. Pastor Jelinek był niekwestionowanym reprezentantem mniejszości czeskiej. O ile w przypadku innych mniejszości mamy do czynienia ze sporami o to, kto ma być przedstawicielem, to w przypadku Czechów nigdy nie słyszałem o jakichkolwiek wątpliwościach czy alternatywnej kandydaturze. Nie wiem czy wielu polityków, którzy zajmują się mniejszościami, byłoby w stanie podać innego lidera niż pastor Jelinek.

Jak na to zapracował? Prawie 30 lat działał w tej jednej parafii. Od 2005 roku zasiada w Sejmowej Komisji Wspólnej Rządu i Mniejszości Narodowych, która jest organem doradczym premiera. Gdy Polska przygotowywała się do przystąpienia do Unii Europejskiej, Fundacja im. Roberta Schumana zaprosiła pastora Jelinka do współpracy. Jest jednym z założycieli przedszkola, które działa przy parafii. To do tej pory jedyna taka placówka w Polsce, prowadzona przez mniejszość narodową. Do Zelowa przyjechała nawet delegacja chińskiego parlamentu, żeby zobaczyć, jak to przedszkole funkcjonuje. Jest przecież Ośrodek Dokumentacji Braci Czeskich. Przez cały czas Wiera Jelinek nie ustępowała pola mężowi. Siedem lat temu została pierwszą w Polsce kobietą ordynowaną na pastora w Kościele Ewangelicko - Reformowanym. O tym, jakim było to osiągnięciem niech świadczy fakt, że do tej pory nie znalazła się druga pani pastor.
Podobnie konkurencji nie mają założone przez nią Zelowskie Dzwonki. To jedyny w kraju zespół, który gra na ręcznych dzwonach amerykańskich. Byli w gościnie u Marii Kaczyńskiej, w grudniu do udziału w wigilijnej akcji charytatywnej zaprosił ich prezydencji kapelan który zginął katastrofie smoleńskiej, ks. Roman Indrzejczyk.

Znane postaci też tu przyjeżdżały. Gdy w 1998 roku do Zelowa przybyli Dagmar i Vaclav Havlovie wszystko tu stanęło na głowie. Zresztą na jednej kurtuazyjnej wizycie się nie skończyło. O tym, co łączy Havla i Jelinków można chyba mówić "zażyłość". W ubiegłym roku w środowisku związanym z ambasadą Czech całkiem serio mówiono o tym, że do Zelowa wybierał się prezydent Vaclav Klaus z żoną Olivią. Miało to nastąpić przy okazji sierpniowej wizyty prezydenta w Łodzi. Tu jednak skończyło się na planach i ... zaproszeniu Jelinków do Pragi, na zupełnie prywatną kolację.

- Prawie 30 lat w jednej parafii już wystarczy, teraz czekają nas nowe wyzwania - mówi teraz ks. Mirosław Jelinek.

Wykorzystując zaległy urlop wyjechał już z żoną do wschodnich Czech. Muszą zacząć urządzać się w nowych parafiach. Ona w Ratibori, on w Katernicach. Jedna od drugiej oddalona o kilka kilometrów. Od 1 września to będą "ich" parafie. Obie miejscowości są dużo mniejsze niż Zelów, ale parafian będą mieli więcej. Wiera Jelinek poprowadzi taką, do której należy 1200 osób. To więcej niż jest ewangelików w całej Polsce.

Lech Nijakowski przyznaje, że decyzja o wyjeździe małżeństwa pastorów była dla niego ogromnym zaskoczeniem. Sejmowa Komisja ds. Mniejszości Narodowych chce przecież wydać książkę poświęconą mniejszości czeskiej. Liczyli, że jak zwykle, wystarczy telefon do pastora i on podpowie, do kogo się zwrócić, gdzie szukać źródeł, sam też coś przygotuje. Wiadomość, że odchodzi była szokiem.

- Zobaczymy, jak sobie ta społeczność będzie radzić bez niekwestionowanego lidera - mówi o zelowskich Czechach Nijakowski. - O ile w skali lokalnej ta społeczność dalej będzie żyła zgodnie ze swoją logiką i dynamiką, o tyle, pastor Jelinek zapewniał reprezentację tej społeczności na szczeblu centralnym. Reprezentował jej potrzeby i interesy na polu ogólnonarodowym. Więc społeczność czeska stoi przed zadaniem znalezienie nowego lidera, nowego reprezentanta.

W Zelowie powtarzają, że taki lider już jest.

- Wiosną założyliśmy Stowarzyszenie Czechów w Polsce - mówi Karol Pospiszył, prezes Kolegium Kościelnego parafii ewangelicko - reformowanej w Zelowie. - Prezesem została Wiera Pospiszył. Liczymy, że to ona będzie kimś, kto przejmie pałeczkę po pastorze.

Tymczasem w Zelowie mówi się, że jednym z powodów, dla których Jelinkowie wyjechali, były trudności z porozumieniem się właśnie z parafialnym Kolegium Kościelnym. Karol Pospiszył nie potwierdza tego.
- Ludzie opowiadają różne rzeczy - mówi. Ale dodaje, że lokalnej społeczności potrzebne są zmiany. Bo o ile dawniej rzeczywiście mniejszość czeską można było utożsamiać z parafią, o tyle teraz nie jest to już jedno i to samo.

- Dlatego powołaliśmy stowarzyszenie - mówi Pospiszył. - Po pierwsze ono nie będzie kojarzyć się tylko z parafią, po drugie nie zawęża się do samego Zelowa. Mniejszość czeska zamieszkuje przecież także inne części kraju. Czeka nas teraz okres ciężkiej pracy, ale jestem przekonany, że sobie poradzimy.

Pospiszył przyznaje, że w wielu wypadkach trudno będzie zastąpić pastora Jelinka. Choćby jeśli chodzi o kontakty, które przez lata udało się duchownemu zawiązać. Ale w Zelowie są przekonani, że i tym razem sprawdzi się, że nie ma ludzi niezastąpionych.

Na miejsce Jelinków przyjedzie do ks. Roman Lipiński. Do tej pory obsługiwał grupy diasporalne.

- Parafia w Zelowie jest jedną z dwóch najliczniejszych w kraju - ks. Lipiński podkreśla, że choćby z tego względu jego zadanie nie będzie proste. - Jednak moim zadaniem będzie zastąpienie kolegi, który odchodzi. W pierwszym okresie będą się starał kontynuować wszystkie rodzaje działalności, jakie tam były prowadzone. Te pierwsze kilka miesięcy to będzie okres, gdy będę się zapoznawał z pracą parafii, życiem zboru. Muszę poznać ludzi, z którymi będę pracował, oni muszą poznać mnie.
Jednocześnie zaznacza, że ani przedszkole, ani Zelowskie Dzwonki, ani chór nie przestaną istnieć.
- Nie pochodzę z rodziny o czeskich korzeniach - przyznaje ks. Lipiński. - Dlatego,przede wszytskim w kwestiach związanych z działalością kulturalną, liczę na ścisłą współpracę ze Stowarzyszeniem Czechów.

- We wrześniu chcemy oficjalnie zainaugurować działalność - mówi o stowarzyszeniu Karol Pospiszył. - Będziemy mieli np. własną stronę internetową.

Jeszcze nie wiadomo, czy będzie to witryna www.czesi.pl, która do tej pory była oficjalną stroną mniejszości czeskiej w Polsce. Powstała dzięki ministerialnemu grantowi. Prowadziła ją Ewa Jelinek, córka zelowskich pastorów. Sama zresztą też skończyła Chrześcijańską Akademię Teologiczną w Warszawie. Wkrótce, tak jak rodzice, wyjeżdża do Czech. We wrześniu czekają ją dwa tygodnie stażu w Pradze, potem kolejne dwa w jeszcze innym mieście. Od października obejmie wikariat w Ostravie. Na razie na rok.

- Troszkę się obawiam o swój czeski - mówi Ewa. Jej babcia zawsze żartowała, że ten jej język to taki "czeski zelowski". Gdy teraz pakowali rzeczy przed wyjazdem, natknęła się na podręczniki do nauki języka. Odłożyła je na bok, żeby sobie odświeżyć gramatykę. - Zobaczymy, jak będzie - dodaje. - Jeśli zostałabym w Ostravie na dłużej, może udałoby mi się założyć zespół? Taki jak Zelowskie Dzwonki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki