Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mała Amelka uciekła z domu dziecka. 4,5-letnia dziewczynka błąkała się sama w nocy

Katarzyna Renkiel
Tomasz Koryszko/archiwum Polskapresse
Jak 4,5-latka zdołała wyjść sama z Domu Małego Dziecka w Piotrkowie? Policja już prowadzi czynności wyjaśniające wobec pracowników placówki.

W to, co się stało w nocy z soboty na niedzielę, pani Alina do tej pory nie może uwierzyć. Jej malutka córeczka, która od kilku dni przebywała w domu dziecka, wyszła sama z ośrodka i wróciła do domu. Niestety, piotrkowianki nie było wtedy w mieszkaniu, bo pracowała na nocną zmianę, a drzwi dziecku otworzyła jej sąsiadka. - Gdy przyszła mi to później powiedzieć do pracy, nie mogłam w to uwierzyć, byłam w szoku, nie mogłam pracować, bo trzęsły mi się ręce ze zdenerwowania - mówi pani Alina drżącym głosem. Sąsiadka zawiadomiła policję i z funkcjonariuszami zawiozła dziewczynkę z powrotem do placówki. - Mała nie chciała tam zostać, zresztą nie dziwię jej się - mówi piotrkowianka, zarzekając się, że robi wszystko, aby dziewczynkę odzyskać. - Sąsiadka zaproponowała nawet, że weźmie moją Amelkę na noc, ale policjanci powiedzieli, że nie mogą na to pozwolić, bo zabraniają tego procedury.

Jak mówi pani Alina, zastanawiające jest to, że 4,5-latka, żeby wydostać się z budynku, musiała najpierw przejść przez salon, korytarz i kilkoro drzwi, które w ciągu dnia są zamknięte i trzeba za każdym razem dzwonić dzwonkiem, żeby je ktoś otworzył. - Ponadto jest jeszcze furtka, której zasuwka jest bardzo wysoko, ja sama miałam problem z jej otworzeniem - mówi mama dziewczynki. - Jestem ciekawa, czy pracownicy byli w ogóle trzeźwi, czy policja zbadała ich alkomatem, gdy przywieźli Amelkę z powrotem - mówi zbulwersowana.

Danuta Malik, dyrektor Domu Małego Dziecka w Piotrkowie, przebywała w poniedziałek na urlopie. To do niej będzie należało wyciągnięcie ewentualnych konsekwencji wobec pracowników, odpowiedzialnych za niedopilnowanie małej podopiecznej. O sprawie poinformowany został piotrkowski magistrat. Marek Krawczyński, pełnomocnik prezydenta miasta ds. profilaktyki i rozwiązywania problemów alkoholowych, zdrowia i pomocy społecznej, powiedział nam, że w tej chwili trwają czynności wyjaśniające. Wiadomo, że dziewczynka w stanie ogólnym dobrym wróciła do domu dziecka, a w tygodniu ma przejść dodatkowe badania.

Amelka została umieszczona w domu dziecka półtora tygodnia temu, gdy błąkała się po markecie, w czasie gdy jej nietrzeźwa matka była w domu. - Przecież mała znajdowała się wtedy pod opieką biologicznego ojca, a nie moją. On był trzeźwy - mówi matka.

Współpr. A. Tyczyńska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki