Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marcin Płuska: Wiedziałem, że praca w Widzewie to nie będzie łatwy kawałek chleba

Paulina Szczerkowska
Łukasz Kasprzak
Z trenerem Widzewa Marcinem Płuską rozmawiamy o presji, jaka towarzyszy pracy w Widzewie oraz mankamentach w grze zespołu

Spodziewał się Pan aż tak dużej presji? Drużyna przeżywa spadek formy i robi się coraz bardziej nerwowo. Po ostatnim meczu kibice wezwali Was „na dywanik”...
Spodziewałem się, że nie będzie to łatwy kawałek chleba, bo oglądałem ten zespół w kilku wcześniejszych meczach. Całe plany pokrzyżowały nam kontuzje kluczowych zawodników, takich jak Adrian Budka czy Damian Dudała.

Co Wam powiedzieli kibice po meczu z Jutrzenką?
Mobilizowali nas do jeszcze cięższej pracy.

Na tyle sugestywnie, że potrzebowaliście później pomocy psychologa? (śmiech)
Wyznaję zasadę, że piłka nożna to jest gra, którą trzeba rozwijać na kilku płaszczyznach. Po pierwsze jest to przygotowanie taktyczne, ale także fizyczne, motoryczne i mentalne. Uznałem, że drużyna potrzebuje takiego wsparcia, bo spotyka się z dużą presją. Oczekiwania są wielkie, dlatego trzeba pomóc tym chłopakom.

Na początku swojej przygody z Widzewem powiedział Pan, że gra drużyny będzie efektowna i efektywna. Na razie nie jest ani taka, ani taka...
Trwa cały proces szkoleniowy. Nic nie dzieje się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Na wszystko potrzeba czasu i pracy. Czas jest tu naszym sprzymierzeńcem. Na razie zmniejszyliśmy intensywność i objętość treningów, bo zespół potrzebował trochę świeżości. Po treningach, które odbyliśmy w tym tygodniu już widzę, że jest lepiej.

Najbardziej martwi jednak to, że drużyna chyba nie ma pomysłu na grę. Piłkarze nawet jeśli podbiegają z piłką w pole karne, to nie wiedzą co mają z nią zrobić...
Pomysł na grę widać było w meczach ze Stalą Głowno. Piłkarze budowali zaplanowane akcje, po których padały gole. Choćby druga bramka Kamila Zielińskiego padła po wyćwiczonej akcji. Naszym głównym mankamentem jest zbyt wolna gra. Nie da się grać całego meczu na dwa trzy kontakty, ale długimi okresami tak trzeba grać. U nas poszczególni zawodnicy za długo trzymają piłkę przy nodze.

Brak boisk treningowych rzeczywiście jest tak dużym problemem?
Bardzo ciężko jest trenować, jeśli nie ma odpowiedniego boiska. To na Potokowej jest dramatyczne. Wczoraj mieliśmy trening w Justynowie, tam murawa jest bardzo dobra. Niektórzy zawodnicy pracują, więc musimy postawić oświetlenie, aby trenować w późniejszych godzinach. Klub ma zapewnić słupy z reflektorami, dzięki którym będziemy mogli ćwiczyć w Justynowie, dopóki temperatura nie spadnie poniżej 2-3 stopni. Wtedy nie będzie już wielkiej różnicy między boiskiem naturalnym, a sztucznym.

Skąd ta plaga kontuzji w Widzewie? To jest kwestia braku odpowiedniego boiska czy zbyt dużego obciążenia meczowego i treningowego?
Piłkarzom doskwierają urazy mięśniowe. Nie są to urazy mechaniczne, których można się nabawić podczas walki boiskowej. Zespół ma za sobą krótki okres przygotowawczy, jednak nie ma co patrzeć w przeszłość. Trzeba po prostu skupić się na tym co jest teraz i myśleć w jaki sposób możemy pomóc temu zespołowi.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Kiedy możemy się spodziewać powrotu do zespołu Adriana Budki i Damiana Dudały? Ich brak to duża strata dla drużyny...
Adrian Budka najprawdopodobniej dołączy do drużyny w poniedziałek. Próbowaliśmy postawić go na nogi już na mecz ze Zjednoczonymi Bełchatów, ale niestety się nie udało. Adrian wrócił już do treningu indywidualnego. Na razie biega i wykonuje ćwiczenia funkcjonalne. Jeśli chodzi o Dudałę to trzeba poczekać jeszcze 2-3 tygodnie. W dalszym ciągu nie ma Łukasza Fornalczyka, który dojdzie do drużyny dopiero na okres przygotowań zimowych. Wojtek Gradecki również narzeka na uraz. Jeśli chodzi o kontuzje, to nie jest wesoło.

Widzew ma szanse na awans w obecnym składzie czy zimą trzeba będzie się potężnie wzmocnić?
W okresie zimowym zawsze potrzeba trochę nowej krwi i świeżości, ale na razie trzeba się skupić na tym co mamy.

W której formacji najbardziej potrzebne są wzmocnienia?
Na każdej pozycji potrzebni są zawodnicy do rywalizacji. Na pewno potrzebujemy doświadczonych piłkarzy, którzy grali na poziomie II i III ligi, aby uspokoić grę i punktować regularnie.

Jak Pan ocenia poziom IV ligi łódzkiej w porównaniu z mazowiecką, którą na pewno zna Pan dużo lepiej.
Poziom jest dużo słabyszy niż na Mazowszu. Bierze się to z tego, że województwo mazowieckie jest dużo większe i gra tam więcej piłkarzy.

Nie tęskni Pan za spokojną posadą w Bzurze Chodaków?
Nie tęsknię. Jestem ambitnym człowiekiem i lubię wyzwania. Wiedziałem, że praca w Widzewie będzie trudna, ale będzie też szansą. Chciałem z niej skorzystać.

Doświadczenie w seniorskiej piłce ma Pan niewielkie, co zresztą wszyscy Panu wytykają...
Nie uważam, żebym miał małe doświadczenie jeśli chodzi o pracę z seniorami. Pracowałem na szczeblu III ligi, jako asystent w Leginovii Legionowo. Awansowaliśmy do II ligi, gdzie też byłem drugim trenerem. Spędziłem tam 2 lata. Teraz przez 6 miesięcy pracowałem w Leginowie.

No i odbył Pan kilka ciekawych stażów, zarówno w Ekstraklasie, jak i klubach zagranicznych. Dużo można się nauczyć podpatrując najlepszych?
Od każdego można wiele wyciągnąć. Trener Ojrzyński to wielki motywator, trener Lenczyk natomiast bardzo duży nacisk kładzie na przygotowanie fizyczne. Poprzez obserwowanie ich zachowań czy modelu pracy można sobie wyrobić zdanie na pewne tematy. Byłem na stażu w Hanowerze, ale to oczywiste, że nie da się przenieść wszystkiego na polskie realia. Są to ciekawe wzorce, ale wszystko musi iść w parze z możliwościami danego klubu.

Ma Pan jakiegoś swojego idola trenerskiego? Może Arsene Wenger? On też za długo nie grał w piłkę.
To czy ktoś był piłkarzem nie ma wielkiego znaczenia. Mourinho też nie grał na wysokim poziomie, a wykonuje kawał dobrej pracy. Jest masa trenerów, którzy w piłce nie osiągnęli niczego, a święcą triumfy w pracy jako trenerzy.

Za nieco ponad rok wszystkich widzewiaków czeka wielkie święto. Otwarcie nowego stadionu, zapewne przy prawie 20 tys. widzów...
Ten mecz na pewno odbędzie się w III lidze, innej opcji nie ma. Mobilizacja w zespole jest bardzo duża. Nikt się tutaj nie położy, nie podda. Będziemy walczyć do końca. Wiem, że cała następna runda będzie wyglądać zupełnie inaczej. Będziemy mieli czas, aby przygotować się do gry.

Piłkarze są zaangażowani w swoją pracę? W ostatnich meczach wyglądało to różnie, kibice mogli mieć wątpliwości...
Od tego tygodnia widać u zawodników jeszcze większe zaangażowanie w treningi. Pracujemy nad świadomością zawodników oraz cechami wolicjonalnymi. Oczywiście presja, która na nich ciąży nie pomaga, jednak w sobotę zobaczymy całkiem inny zespół, jeśli chodzi o kwestie mentalne.

Jeśli ktoś chce być piłkarzem to chyba musi się przyzwyczaić do presji...
Dokładnie, ale w drużynie jest wielu młodych chłopców, którzy chyba nie zdawali sobie sprawy do jakiego klubu trafili i jakie są tu wobec nich oczekiwania.

Rozmawiała Paulina Szczerkowska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki