Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marek Balicki: Ludzie idą do znachora, bo nie ufają medycynie [WYWIAD]

rozm. Piotr Brzózka
Marek Balicki
Marek Balicki Krzysztof Szymczak
Z Markiem Balickim, byłym ministrem zdrowia, rozmawia Piotr Brzózka.

Znachor z Nowego Sącza usłyszał zarzuty w związku ze śmiercią 6-miesięcznej Madzi. Czemu ludzie powierzają życie swoje i swoich bliskich znachorom?

U wielu osób występuje brak zaufania do oficjalnej medycyny. Mamy przecież ruch antyszczepionkowy, który w Polsce ma coraz większy zasięg. Bez wątpienia jest on motywowany właśnie nieracjonalnym podejściem, zbudowanym na braku zaufania. A fundamentem medycyny jest zaufanie między pacjentem a lekarzem, czy szpitalem. Oczywiście czasem jest też tak, że medycyna oficjalna nie jest w stanie poradzić sobie z chorobą - wtedy ludzie też szukają innych możliwości, zwracają się ku medycynie niekonwencjonalnej. Ale w przypadku Madzi tak nie było, tu chodziło raczej o brak zaufania.

Ale brak zaufania to motywacja negatywna wynikająca z założenia, że ktoś się rozczarował służbą zdrowia. A może ludzie po prostu chcą się leczyć inaczej. Czy nie ma to przypadkiem podłoża ideologicznego?

To rzeczywiście często jest związane ze światopoglądem czy kontekstem religijnym. Jeśli osoby zajmujące się leczeniem w ramach medycyny niekonwencjonalnej, mają dodatkowo autorytet religijny, to dla osób bardziej wierzących to może być dodatkowy argument. Pytanie, co z tym robić. Najważniejsza jest edukacja społeczna.

Wyobraża sobie Pan taką sytuację, że sam Pan przestaje w obliczu choroby wierzyć w medycynę konwencjonalną i licząc na cud idzie ze swoim nieszczęściem do pustelni znachora?

W cuda nie wierzę, choć medycyna zna przypadki samouleczeń. Tyle że one nie są związane z cudem, lecz fizjologią człowieka. Ja nie byłbym w stanie iść do znachora, mając wiedzę o tym, jak funkcjonuje człowiek, wiedząc, że medycyna ma po prostu ograniczone możliwości działania i że życie ludzkie ma naturalny bieg oraz naturalny kres. Natomiast w tym miejscu chciałbym jeszcze zwrócić uwagę, że znachorzy zaspokajają potrzeby emocjonalne ludzi - to wynika z technicyzacji medycyny. Staje się ona zimna, za mało wagi przykłada się do relacji z pacjentem. Niedocenianie emocji przez medycynę to jest duży problem. Również dlatego ludzie zwracają się do znachorów.

Czy w medycynie i farmacji, których nie znajdzie Pan w szpitalach i w aptekach, dostrzega Pan coś wartościowego?

Nie wszystko to, co służy naszemu zdrowiu, musi być zmedykalizowane. Bo na przykład joga jest oparta na pewnym systemie filozoficznym i nikt nie powie, że to jest złe. Co innego, jeśli ktoś udaje, że leczy. Mówimy wtedy o szarlatanerii.

A wierzy Pan w leczenie ziołami?

Ależ ziołolecznictwo to jest oficjalna medycyna! W odróżnieniu od homeopatii. Jeśli ktoś ma chorobę, która może być wyleczona, ale będzie się opierał wyłącznie na homeopatii, to zrobi błąd.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki