Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marek Balicki: Premier jest niewiarygodny, mówiąc od pięciu lat o in vitro

Piotr Brzózka
Marek Balicki
Marek Balicki archiwum
Z Markiem Balickim, byłym ministrem zdrowia, rozmawia Piotr Brzózka:

Premier zapowiedział w Brukseli, że przerwie parlamentarną niemoc i poprosi ministra zdrowia o to, by kwestię procedur i finansowania in vitro rozstrzygnął w rozporządzeniu. Da się to zrobić, czy to tylko część polityczno-medialnej ofensywy premiera?
Tym razem premier trafił. Są dwie drogi. Jedna przez zmianę jednego z rozporządzeń koszykowych i dopisanie in vitro. Tak jak jest sztuczna inseminacja wpisana, tak samo może być in vitro. A drugie rozwiązanie to program zdrowotny, który również można przyjąć. Minister może przecież zrobić to samo, co zrobiła rada miasta w Częstochowie. Jeśli chodzi o finansowanie in vitro - to jest dziś wyłącznie w gestii ministra zdrowia. Nie potrzeba do tego żadnej ustawy. Ta oczywiście powinna być, ale to niezależnie od tego, czy będziemy finansować, czy nie. Aczkolwiek to co usłyszeliśmy, to dwudziesta trzecia zapowiedź tego samego. Premier od pięciu lat zapowiada, że to już, za trzy miesiące.

Niezależnie od tego, jaki kto ma pogląd w sprawie finansowania in vitro, to jest sprawa dość poważna. Nie za poważna, żeby ją rozstrzygać dekretem?
Ale przecież finansowanie leczenia wszystkich innych chorób jest w ten sposób ustalone.

Ale inne rzeczy nie wzbudzają takich emocji, nie ma takiej wielości radykalnie odmiennych poglądów.
Ale to jest problem tych, u których to wzbudza emocje. Inni mają potrzeby i czyjeś emocje nie mogą ograniczać im dostępu do tego, co jest standardem. Zobrazuję to innym przykładem. W Polsce jest 200 tysięcy świadków Jehowy. To jest trzecie wyznanie w kraju. Oni nie zgadzają się na przetaczanie krwi, uważają to za straszny grzech. To wzbudza u nich straszne emocje. I jaki z tego wniosek mamy wyciągnąć?

Premier ewentualne rozporządzenie nazywa przerwaniem klinczu, również w łonie samej Platformy. No właśnie - internauta w komentarzu pyta: co na to niepokalany Gowin?
Klucz do decyzji o kształcie ustawy, tego czy to w ogóle będzie ustawa, jest w rękach Platformy, to jasne. Druga rzecz - premier w sprawach in vitro jest całkowicie niewiarygodny, w związku z tym nie ma żadnego znaczenia, co mówi, bo już wszystko powiedział, a nic dotąd nie zostało zrobione. Jeżeli chodzi o Gowina - są takie sytuacje, gdy w którymś momencie mówi się "sprawdzam". Gdyby teraz minister zdrowia zmienił rozporządzenie i wprowadził finansowanie in vitro, to byłoby "sprawdzam" dla frakcji Gowina w PO. I nie sądzę, by wywołało to większe reperkusje, by Platforma się od tego rozpadła.

Państwo stać na finansowanie in vitro?
A wie pan, ile kosztuje wymiana murawy na Stadionie Narodowym? Setki tysięcy złotych. I musi ta wymiana się odbyć kilka razy w roku. Finansowanie in vitro będzie kosztować 200-300 razy więcej niż wymiana murawy, to jest więc skala minimalna dla budżetu państwa. To będzie plus minus 40 milionów złotych, w zależności od tego, ile osób będzie chciało skorzystać. Bo zapotrzebowanie wynosi od kilkunastu do dwudziestu kilku tysięcy par rocznie. Z tego większość nie będzie chciała skorzystać. Więc to żadne obciążenie dla NFZ. Problem nie leży więc w pieniądzach, lecz ideologii.

Stoimy w obliczu problemu demograficznego. Czy finansowanie in vitro to jest jakiś instrument zwiększania dzietności, czy jest to statystycznie rzecz bez znaczenia?
W niektórych krajach to ma znaczenie. W Izraelu na przykład kilka procent porodów jest efektem zapłodnienia in vitro. W Polsce to jest ułamek. Ale rośnie problem niepłodności, więc in vitro odgrywa coraz większe znaczenie. Ale żeby to wpłynęło znacząco na dzietność - to jeszcze nie ten czas.

Radni w Częstochowie podjęli decyzję, że miasto będzie dofinansowywać procedurę in vitro kwotą 3 tysięcy złotych. Czy to jest realna pomoc, czy - tu znów cytat z premiera Tuska - "manifest polityczny, który niczego nie wyjaśnia"?

To kuriozalny komentarz ze strony premiera. Manifesty to premier wygłasza. A rada Częstochowy podjęła decyzję, przeszła do działania. To premier wprowadza opinię publiczną w błąd, pewnie teraz po raz kolejny. To, co proponują radni Częstochowy, to realna pomoc.

In vitro to cały pakiet spraw, wzbudzających kontrowersje, z zamrażaniem zarodków włącznie. Pan nie ma w tej sprawie jakiś wątpliwości etycznych?
Same procedury nie budzą problemów etycznych, są opisane w dyrektywach unijnych i są standardem postępowania prawie we wszystkich krajach europejskich. Natomiast mogą tu być rzeczy nie do akceptacji, jeśli ktoś ma światopogląd, który ich nie dopuszcza. To zrozumiałe. Ale to tak jak ze świadkami Jehowy. Nie można kogoś zmusić, by z czegoś korzystał, ale nieetyczne byłoby odmawianie prawa do tego innym ludziom.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki