Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Maria Szabłowska: Festiwal w Opolu miał moc tworzenia gwiazd

rozm. Anna Gronczewska
Maria Szabłowska: Paradoksalnie te czasy komuny były przychylniejsze dla festiwalu i Opola. Jeśli ktoś pokazał się tam z czymś fajnym, to miał pewność, że zostanie to wylansowane
Maria Szabłowska: Paradoksalnie te czasy komuny były przychylniejsze dla festiwalu i Opola. Jeśli ktoś pokazał się tam z czymś fajnym, to miał pewność, że zostanie to wylansowane Piotr Smolinski/archiwum Polska Press
Podziwiam Marylę, że idzie w rywalizację - mówi Maria Szabłowska, popularna dziennikarka muzyczna.

Jedzie Pani do Opola?
Oj tak! Nie jestem jednak w stanie zliczyć, który to już mój festiwal. Na pierwszym byłam w połowie lat siedemdziesiątych.

Wiele osób twierdzi, że kiedyś to były inne festiwale. Rzeczywiście?
To prawda. Wszystko było wtedy inne. Piosenka była inna, polska. Wiele osób mówi też, że były to lepsze festiwale. Może też przychylę się do tego poglądu, ale złożyło się na to bardzo wiele przyczyn.

Jakich?
Po pierwsze festiwal w Opolu był najważniejszym polskim festiwalem, jeśli chodzi o polską piosenkę. Poza tym miał moc sprawczą. Moc tworzenia gwiazd, lansowania przebojów. Była tylko Telewizja Polska. Nie miała konkurencji. Oglądalność festiwalu była więc ogromna. Paradoksalnie te czasy komuny były przychylniejsze dla festiwalu i Opola. Jeśli ktoś pokazał się tam z czymś fajnym, to miał pewność, że zostanie to wylansowane. To będzie hit, a on stanie się gwiazdą. Dziś festiwal nie ma już takiej mocy. Jest wiele konkurencyjnych imprez, bardzo wielu artystów. To wszystko ginie w jakiejś masie. Ten wszechobecny pośpiech, tempo życia sprawiają, że ludzie nie zatrzymują się w tym Opolu. Dawniej jechało się tam na trzy-cztery dni. I następowało takie zatrzymanie branży. Wszyscy, którzy się tam pojawiali, rozmawiali ze sobą, odbywały się spotkania po koncertach. Na pewno nie brakowało rywalizacji, zawiści, ale tego nie było widać. Dawniej to było takie coroczne święto. Wszyscy się na nie szykowali. Jedno Opole się kończyło, a artystki już zaczynały myśleć, w jakim stroju wystąpią na następnym festiwalu. To wszystko było inne. Ja z sentymentu mieszkam dalej w hotelu, który kiedyś nazywał się "Opole". Teraz "Mercure". Kultowym miejscem była restauracja tego hotelu. W nim koncentrowało się życie towarzyskie. Restauracja tego hotelu tętniła życiem do późnych godzin nocnych albo wczesnych rannych. Nie chodziło o to, że wszyscy szli się tam upić. Oczywiście pili też, ale tak naprawdę chodziło, by się spotkać, pobyć razem. Rozmawiało się o piosenkach, repertuarze. Teraz nie ma tego.

Jednak mimo wszystko ludzie czekają na opolski festiwal, żyją nim...
Ma jednak taką moc w sobie. Ta moc objawiła się w bardzo spektakularny sposób dwa lata temu. Gdy odbył się koncert związany z pięćdziesięcioleciem opolskiego festiwalu. Był bardzo długi. Ja akurat go współprowadziłam. Siedziałam na scenie i rozmawiałam z artystami. Pamiętam, że w czasie prób mieliśmy duże obawy. Koncert był bardzo długi. Obawialiśmy się, że skończy się w nocy i nikt nie będzie go oglądał. Z drugiej strony taki jubileuszowy koncert nie mógł być krótki. Wielu artystów coś Opolu zawdzięcza. Niepotrzebnie się baliśmy. Ludzie oglądali ten koncert do końca. To znaczy, że te piosenki mają jakąś moc. W tym roku jest kolejny jubileuszowy koncert. Tym razem z okazji 90-lecia Polskiego Radia. Będzie miał taki retrospektywny charakter. Obejmować będzie czasy przedwojenne. Usłyszymy więc także piosenki z tamtej epoki. Mam taką nadzieję, bo scenariusz się zmienia. Będzie go prowadził Artur Andrus przy pomocy Roberta Górskiego i Joasi Kołaczkowskiej. Ma być prowadzony trochę humorystycznie. My zaistniejemy jako programy radiowe : Jedynka, Dwójka, Trójka, Czwórka. Każdy z nich wybrał artystę, który ma ten program reprezentować. My będziemy zapowiadać ich na telebimie. A radiową Jedynkę będzie reprezentował Zbyszek Wodecki. Jesteśmy dumni, że się na to zgodził. To co on robi skojarzyło się nam z Jedynką. Zbyszek nie tylko zaśpiewa, ale również coś zagra. Ale to niespodzianka!

Odbędzie się też koncert premier. Jego gwiazdą znów będzie Maryla Rodowicz. Zaśpiewa piosenkę z Donatanem. Już można oglądać ich teledysk.
Teledysk jest mroczny i piorunujący. Podziwiam Marylę, że idzie w rywalizację. Udział w takim konkursie to jednak jest rywalizacja. Wystawienie się na osąd publiczności. Nieprzyjemnie jest nie wygrać, gdy się jest Marylą Rodowicz. Kilka dni temu na radiowej antenie rozmawiałam z Natalią Kukulską, która też ma fajną piosenkę w premierach. Natalia opowiedziała, że gdy szła do mnie to spotkała na schodach Marylę. Maryla powiedziała: Witaj konkurentko! Natalia stwierdziła, że tego tak nie traktuje. Ale jest to swego rodzaju rywalizacja. Jeśli chodzi o "Pełnię", to Donatan zwrócił się do Maryli z propozycja współpracy. Powiedział jej, że marzył, aby zrobić z nią jakąś piosenkę. Ona powinna się na to zgodzić, bo Maryla dla elektoratu Donatana jest nikim. Oni jej nie znają. Donatan stwierdził, że wylansuje Marylę wśród swoich młodych fanów. I zrobili to. Maryli bardzo podobała się praca na planie teledysku, praca w studiu, łatwo dogadała się z Donatanem. Oboje są upierdliwymi perfekcjonistami. Szybko między nimi zaiskrzyło. Zobaczymy, co będzie.

Gdyby ta piosenka wygrała, to byłby kolejny dowód na to, że Maryla wiecznie żywa...
To też, choć ona bardzo nie lubi tego określenia. To byłby jeszcze jeden dowód na to, że nie należy osiadać na laurach. Trzeba ryzykować, mając nawet taką pozycję, jaką ma Maryla. Bo gdyby piosenka się nie spodobała to napisano by, że po co Maryla się tam pcha, przecież mogłaby poprzestać na tym co ma.

W tym roku w Opolu jubileusz 50-lecia obchodzić będą też Skaldowie.
To jeden z najlepszych polskich zespołów z bigbitowych czasów. Uważam, że zrobili wiele dla polskiej muzyki. Andrzej Zieliński jest fantastycznym kompozytorem. Mieli też doskonałych tekściarzy. Ich piosenki są naprawdę świetne.

Maria Szabłowska
Urodziła się w 1946 r. w Warszawie. Jest absolwentką arabistyki na Uniwersytecie Warszawskim. Od 1970 r. związana z Polskim Radiem. Współpracowała ze Studiem Rytm i "Popołudniem z młodością". W 1973 otrzymała etat w redakcji Muzyki i Aktualności. Dziś prowadzi m.in. "Leniwą niedzielę" oraz "Muzyczną jedynkę". Od połowy lat 70. współpracuje też z telewizją. Prowadziła "Pytanie na śniadanie" i "Videotekę dorosłego człowieka".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki