Jest prowokacją wobec kierowców i pieszych, którzy tej "manifestacji obecności" i tak mają dosyć na co dzień. Tych kowbojów na rowerach śmigających przez pasy, przecinając na skos jezdnię przed maską samochodu, pędzących środkiem chodnika slalomem między zdezorientowanymi pieszymi.
Słyszałem już niejeden raz rozmowy kierowców w przeddzień Masy Krytycznej. "Którędy jadą?", "O której?", "To zdążę jeszcze wyjechać z Łodzi". Brzmiało to trochę tak, jakby tornado nadciągało. Nową jakość Masie Krytycznej nadała fala rozkopów w mieście. Nie dość, że nie ma jak przejechać, to jeszcze na ulice pakuje się gromada rowerzystów w celu "zamanifestowania obecności rowerzystów w Łodzi".
Ciekawe, kiedy organizatorzy Masy Krytycznej wpadną na to, że Masa Krytyczna została już przekroczona - ruch rowerowy w mieście osiągnął już taką skalę, że incydentalne kiedyś i niemal niezauważalne łamanie przepisów przez rowerowych kowbojów dziś stało się plagą i coś z tym trzeba zrobić.
Aha, sam codziennie jeżdżę na rowerze do pracy i z powrotem. Nie potrzebuję do tego żadnej Masy.
Sławomir Sowa
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?