To będzie kolejne bardzo ważne spotkanie widzewiaków, bo ich rywalem znów jest zespół, tak jak oni, zagrożony spadkiem z pierwszej ligi. Siedlecka drużyna ma tylko 3 punkty więcej i zajmuje przedostatnie miejsce w tabeli. Strach pomyśleć co może się stać, jeśli łodzianie ten mecz przegrają.
Trener Pawlak po raz kolejny przed spotkaniem nastawiony jest optymistycznie. Jego zdaniem, największym mankamentem w grze jest skuteczność.
- Chcemy grać bardziej ofensywnie, poświęcamy wiele czasu nowej taktyce, dzięki której stwarzamy sytuacje. Trzeba jeszcze je wykorzystywać - mówi Pawlak.
Do pierwszej jedenastki na pewno wróci Marcin Kozłowski, który - według Pawlaka - z powodu przemęczenia nie zagrał w poprzednim spotkaniu. Szansę gry od pierwszej minuty powinien dostać także najbardziej doświadczony piłkarz Widzewa Dmitrije Injac. Poważnie zagrożony jest natomiast występ Piotra Mrozińskiego, który w tym tygodniu trenował indywidualnie.
W siedleckiej drużynie nie ma zbyt wielu znanych nazwisk. Jest wprawdzie kilku piłkarzy epizodycznie grających w ekstraklasie, m.in. Maciej Tataj, czy Paweł Drażba - ale najbardziej znacząca postać siedzi na ławce rezerwowych. Drugim trenerem Pogoni jest bowiem Bartosz Tarachulski. Były gracz m.in. Widzewa czasem pojawia się na boisku - w tym sezonie spędził na nim 283 minuty - ale ostatni raz wystąpił blisko miesiąc temu. Z kolei pierwszym szkoleniowcem Pogoni jest Daniel Purzycki, który 18 lat temu przez pół roku był graczem ŁKS.
Już wiadomo, że niedzielne spotkanie, które rozpocznie się o godz. 12.30 i będzie transmitowane w telewizji Orange Sport, obejrzy komplet widzów.
- Gdy gramy w pierwszej lidze prawie dla każdego klubu nasz przyjazd jest świętem - zauważył Pawlak.
Oby widzewiacy popsuli wreszcie komuś humory...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?