- Najgorsze jest mycie, a ja mam trzy córki. Gotuję na gazie z butli turystycznej dwa duże garnki wody. Ale to i tak nie wystarcza - mówi Irena Nagrabska, mieszkanka bloku przy ul. Józefa 17 na Widzewie. - Z gotowaniem na święta jakoś sobie poradzimy. Pomagamy sobie wzajemnie. Jak sąsiad ma elektryczny piekarnik, to pomaga tym, którzy mają gazowe. W razie czego pojedziemy do teściów - dodaje.
Dwa tygodnie temu odcięto dopływ gazu do budynku. Przez to nie ma ciepłej wody. Kurek zakręcił zarządca budynku, czyli podległe magistratowi Widzewskie Towarzystwo Budownictwa Społecznego. Ostatni przegląd instalacji gazowej zrobiono tu na początku listopada. Z protokołu wynika, że stan złączy między rurami jest w fatalnym stanie i w każdej chwili może dojść do wybuchu. Mieszkańcy podkreślają, że winę za to ponosi zarządca bloku.
- Żyliśmy przecież na bombie z powodu skrajnej głupoty i nieodpowiedzialności - denerwuje się Irena Nagrabska.
Mieszkańcy podkreślają, że nikt ich nie informował, że instalacja jest w fatalnym stanie.
- Mieszkam w tym bloku 38 lat i przeżyłam niejedną kontrolę gazową i zawsze słyszałam, że u mnie wszystko jest w porządku - mówi Jadwiga Matysiak.
Prezes WTBS Marcin Ogrodzki w mejlu do redakcji napisał, że w 2013 r. i marcu 2014 r., mieszkańcy zostali poinformowani na corocznych zebraniach właścicieli mieszkań o złym stanie technicznym instalacji, ale nie mieli pieniędzy na jej wymianę. Zarządca wyliczył, że może przeprowadzić konieczny remont za 70 tys. zł.
- Po 40, 50 latach, doszło do rozszczelnienia połączeń gwintowanych. Instalacja była sukcesywnie uszczelniana przez uprawnione firmy i dopuszczana do eksploatacji - mówi Marcin Ogrodzki. - Niestety obecny zarząd wspólnoty mieszkaniowej nie wyraził zgody na podjęcie stosownej uchwały, co mogłoby umożliwić sprawne funkcjonowanie instalacji gazowej.
CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE
Mieszkańcy bloku domagają się wymiany całej instalacji. Remont może potrwać nawet do Wielkanocy. Wcześniej muszą jednak znaleźć się potrzebne pieniądze.
Kto odpowiada za zaniedbania? Polska Spółka Gazownictwa uważa, że odpowiedzialność za stan techniczny budynku i instalacji ponosi właściciel lub zarządca. - To on zleca wykonanie przeglądów instalacji gazowej firmie posiadającej stosowne uprawnienia - mówi Renata Łaniak z PSG.
Zarządca, czyli Widzewski TBS, zrzuca odpowiedzialność za brak remontów na właścicieli mieszkań.
Mieszkańcy zapowiadają z kolei złożenie doniesienia do prokuratury. Obwinają, nie tylko WTBS, ale także były zarząd wspólnoty, który odwołali 11 listopada. Zarzucają WTBS i odwołanemu zarządowi wspólnoty niegospodarność. Twierdzą, że pieniądze z kasy wspólnoty zamiast na remont instalacji gazowej zostały wydane na ogródki i nowy śmietnik przed blokiem.
- Powołamy rzeczoznawcę, który oceni stan rur. Niech stwierdzi, od kiedy instalacja nie nadaje się do eksploatacji - mówi Robert Pawlata, członek nowego, jednoosobowego zarządu wspólnoty mieszkaniowej w bloku przy ul. Józefa.
Renata Sobańska z odwołanego zarządu odmówiła nam komentarza w tej sprawie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?