Mieszkańcy ul. Mielczarskiego w Łodzi wyprowadzili się
Małgorzata Wołoszyn czeka na taksówkę, która zwiezie ją do syna. Od kilku dni zgodnie z zaleceniami zdejmowała ze ściany lustra, obrazy, wyjmowała z kredensów szkła. Powiązała sznurkiem drzwi szafek kuchennych.
- Dobrze, że pomogła mi koleżanka, bo sama nie dałabym rady! -dodaje pani Małgorzata, emerytowana nauczycielka. - Lustro włożyłam do łóżka, przykryłam kołdrą, poduszkami.
Przyznaje, że ta przeprowadzka kosztuje ją wiele zdrowia i nerwów.
Boimy się co wydarzy się za te dwa tygodnie – tłumaczy. - Każdy się boi czy wrócimy do swych domów. Rozmawiałam z sąsiadami i gdy to wszystko szczęśliwie skończy to musimy spotkać się na podwórku i świętować.
Hotele czekały
Pan Dominik z rodziną przenosi się do hotelu „Borowiecki” na ul. Kasprzaka. Pakuje walizki do swojego auta. Nie chce korzystać z taksówki.
To wszystko nie jest tak jak powinno – żali się mężczyzna. - Już jak wbijali na podwórku obok takie wielki stempel to cała kamienica się trzęsła! Nie wiem co będzie po przejściu „Katarzyny”!
Początkowo relokowani z ul. Mielczarskiego lokatorzy mieli zamieszkać w akademikach na „Lumumbowie”. Po protestach nie zdecydowano się na taki krok. Znaleziono jednak dla nich miejsca w hotelach. Większość zamieszka w hotelu „Borowiecki”, ale też „Focusie”, „Tabacco”. Znaleziono również kilka miejsc w hotelu „Mazowiecki”. Lokatorów przewożono taksówkami. Przyjechały też dwa busy, które zabrały osoby niepełnosprawne.
Mieszkańcy kamienic przy ul. Mielczarskiego mają powrócić do swoich domów 12 września.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?