Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Fałszywe alarmy bombowe w Łódzkiem. Policja bombiarzowi nie daruje

Wiesław Pierzchała
Wiesław Pierzchała
Ewakuacja ludzi i sprawdzenia często dużych budynków przez odpowiednie służby kosztuje krocie
Ewakuacja ludzi i sprawdzenia często dużych budynków przez odpowiednie służby kosztuje krocie Grzegorz Gałasiński
Policja twierdzi, że w Łódzkiem rośnie liczba fałszywych alarmów bombowych. Na szczęście połowa sprawców szybko zostaje złapana.

Niestety, przybywa „dowcipnisiów”, którzy zawiadamiają służby o rzekomych podłożonych ładunkach wybuchowych. O ile w 2013 i 2014 roku zanotowano w województwie łódzkim odpowiednio 17 i 25 fałszywych alarmów bombowych, to w roku minionym aż 137 (w tym roku do tej pory było 9 takich przypadków). Skąd ten gwałtowny skok w 2015 roku?

Zdaniem komisarza Adama Kolasy z Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi, na tak znaczny wzrost alarmów wpłynęło to, że do prokuratur, urzędów gmin i innych instytucji w całej Polsce wysłano mejle z informacją o podłożonej bombie. Pierwszy taki sygnał odebrano w Łódzkiem, dlatego miejscowi policjanci zajęli się wszystkimi tymi alarmami, co fatalnie wpłynęło na statystyki.

Sprawcy alarmów, którzy zwykle dzwonią pod numery alarmowe 997 i 112 lub wysyłają mejle do instytucji, dość często są pod wpływem alkoholu lub narkotyków. Najczęściej krótko informują o bombie, która wkrótce wybuchnie w podanym miejscu i szybko rozłączają się.

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ: Alarm bombowy w Ozorkowie. Ewakuowano 100 osób z Urzędu Miasta

- Sprawcy działają pod wpływem impulsu i nienawiści na zasadzie „Ja wam pokażę!”. Z historii słynnego krakowskiego bombera wynika, że on zawsze był na miejscu rzekomego podłożenia ładunku wybuchowego. I tak często bywa, bowiem sprawcy chcą jakby przećwiczyć skuteczność służb i mieć tę mściwą, specyficzną satysfakcję, że „głupia policja biega i szuka bomby, której nigdzie nie ma, o czym ja najlepiej wiem” - uważa Jerzy Dziewulski, znany ekspert ds. walki z terroryzmem.

Dziewulski uważa, że jedni sprawcy alarmów bombowych traktują to jako dobrą zabawę, a drudzy działają z zemsty - na szkole, uczelni, urzędzie, policji, domu towarowym itp. Ponadto często działają bez wyobraźni, bowiem nie wiedzą, jak wysoka kara im grozi i jak łatwo - przy obecnych możliwościach technicznych policji - mogą być namierzeni i zatrzymani.

Za wywołanie fałszywego alarmu grozi do 8 lat pozbawienia wolności.

Połowa wpada dość szybko

Okazuje się, że wykrywalność sprawców fałszywych alarmów w Łódzkiem wynosi 50 proc. Najczęściej delikwenci zatrzymywani są dość szybko. Po dwóch tygodniach wpadł sprawca alarmu w szkole w Gorzkowicach. O sprawie mówiła cała Polska. 18 listopada ubiegłego roku syn był nieprzygotowany do lekcji, więc tata zadzwonił do szkoły i powiedział, że jest tam bomba. Natychmiast ewakuowano wszystkich uczniów i nauczycieli - w sumie ok. tysiąc osób. W ubiegłą środę sąd wydał w tej sprawie wyrok. Mężczyzna został skazany na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata oraz obowiązek naprawienia szkody. Łącznie ma zapłacić niespełna 2,2 tys. zł.

PRZECZYTAJ TEŻ: Fałszywe alarmy bombowe w Łodzi i w regionie. Ewakuacja wielu instytucji

W środę wszystkie służby na nogi postawiła 22-latka z Piotrkowa Trybunalskiego, która zadzwoniła do Wojewódzkiego Centrum Powiadamiania Ratunkowego, że kupiła i podłożyła ładunek wybuchowy w bloku przy ul. Sulejowskiej. Oczywiście, bomby nie było. Pijana kobieta tłumaczyła, że dlatego chciała wysadzić blok, ponieważ rzucił ją ukochany.

PRZECZYTAJ WIĘCEJ: Fałszywy alarm bombowy w Piotrkowie. Powiedziała, że wysadzi blok, bo zostawił ją mężczyzna

Fakty
Alarmy wszczynał rolnik
Seria fałszywych alarmów bombowych wstrząsnęła 8 czerwca urzędnikami w całej Polsce, w tym w województwie łódzkim.

Urzędy skarbowe, magistraty i wiele innych instytucji otrzymały na pocztę elektroniczną wiadomość o tym, że w ich siedzibach podłożono ładunek wybuchowy. „Będzie masakra” - przeczytali urzędnicy w mejlu...

Policyjni pirotechnicy sprawdzili każdy z kilkuset podobnych sygnałów. Na szczęście żadnej bomby nie odnaleziono. Mimo to, w samej Łodzi ewakuowano trzy z 39 obiektów, którym zagrożono atakiem.

Pamiętna fala alarmów bombowych wstrząsnęła także krajem 22 lipca 2014 roku.

Ładunki miały być podłożone w 634 placówkach i instytucjach, w tym 43 w Łódzkiem. Chodziło o urzędy miejski i wojewódzki w Łodzi, urząd marszałkowski, prokuratury i urzędy skarbowe, a nawet Komendę Wojewódzką Policji w Łodzi. Wytropienie bombiarza stało się punktem honoru policji w całej Polsce. Sztuka ta udała się łódzkim stróżom prawa, którzy sprawcę, rolnika Sławomira K., namierzyli pod Lublinem.

Przegląd najważniejszych wydarzeń tygodnia w Łódzkiem. 13-19 czerwca 2016 roku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki