Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śmiertelny wypadek na Przybyszewskiego. Biegły po raz pierwszy widział tak zmasakrowane ciało

Wiesław Pierzchała
Wiesław Pierzchała
Biegły Rafał Bielnik: - Badałem kilkaset wypadków z udziałem pieszych, ale z tak ciężkimi obrażeniami ciała jeszcze się nie spotkałem.

Biegły zeznawał we wtorek, 28 marca, w Sądzie Rejonowym Łódź - Widzew na procesie 38-letniego lekarza Wojciecha O. Prokuratura zarzuca mu, że w piątek 10 kwietnia 2015 roku będąc po spożyciu amfetaminy i jadąc audi A4 z prędkością co najmniej 120 km na godz. na wiadukcie na ul. Przybyszewskiego w Łodzi wpadł na idącą po pasach 50-letnią kobietę, która zginęła na miejscu. Oskarżonemu grozi do 15 lat więzienia.

Rafał Bielnik zeznał, że w przypadku tej tragedii sytuacja jest wyjątkowa i bardzo rzadko spotykana. Miał na myśli stopień obrażeń 50-latki, której ciało - jak podkreślił - zostało rozerwane na kawałki. Zaznaczył, że w swojej karierze zawodowej analizował kilkaset takich przypadków, ale tak zmasakrowanych zwłok nigdy jeszcze nie widział.

CZYTAJ TEŻ: Śmiertelny wypadek na Przybyszewskiego w Łodzi

- Ciało pieszej zostało rozkawałkowane. Jego fragmenty znaleziono w dużej odległości od miejsca wypadku. Leżały zarówno na jezdni, jak i na pasie oddzielającym dwa pasma jezdni. Kończyny dolne zostały oderwane w rejonie miednicy. Nastąpiło też rozerwanie kości czaszki. Nigdy nie spotkałem się z przypadkiem, aby ciało w takim stopniu zostało rozerwane na kawałki - oznajmił Rafał Bielnik.

I stwierdził, że oskarżony pędził z prędkością co najmniej 120 km na godz.

Biegły odniósł się też do tzw. opinii prywatnej przygotowanej na zlecenie oskarżonego i jego obrońców.

- Na podstawie opinii prywatnej można odnieść wrażenie, że oskarżony poruszał się prawidłowo i nieoczekiwanie został zaatakowany przez pieszą, która nie wiadomo skąd wzięła się na jezdni - ironizował Rafał Bielnik. - Ponadto teren nie był zabudowany, zaś na jezdni panowały egipskie ciemności.

CZYTAJ TEŻ: Śmiertelny wypadek na Przybyszewskiego. Lekarz zabił na przejściu, bo był po narkotykach

Następnie biegły przedstawił - jak podkreślił - stan faktyczny. Z jego wywodu wynikało, że teren był dobrze oświetlony, gdyż paliły się uliczne latarnie. Teren był też zabudowany, co oznaczało, że można tam było jechać z prędkością do 50 km na godz.

- Było tam przejście dla pieszych o czym informowały znaki poziome i - co jest szczególnie ważne - pionowe. Kierowca miał więc możliwość zorientowania się, że jest tam przejście dla pieszych. Tym bardziej, że w pobliżu był przystanek tramwajowy. Dlatego oskarżony nie powinien być zaskoczony widokiem pieszych. Tym bardziej, że znał to miejsce, gdyż jeździł tam wielokrotnie - oznajmił Rafał Bielnik.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Śmiertelny wypadek na Przybyszewskiego. Biegły po raz pierwszy widział tak zmasakrowane ciało - Dziennik Łódzki

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki