Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Włamywacze na Olechowie. Ukradli pamiątki rodzinne i pieniądze na leki dla ojca chorego na raka

Wiesław Pierzchała
Wiesław Pierzchała
Pokrzywdzona przygotowała plakaty ze zdjęciami skradzionych złotej biżuterii i rozwiesiła na Olechowie, licząc, że to naprowadzi na trop złodziei.

Włamywacze zaatakowali w biały dzień - w piątek, 19 sierpnia. Wyczekali aż domownicy opuszczą mieszkanie i wyłamali okno w mieszkaniu na parterze w bloku przy ul. Mazowieckiego. 36-letniej właścicielki mieszkania nie było tylko przez cztery godziny: od godz. 10 do godz. 14. To wystarczyło, aby rabusie dokładnie splądrowali pokoje.

- Gdy wracałam autem, już na ulicy ogarnął mnie niepokój, gdyż okno było szeroko otwarte. Moje obawy potwierdziły się, gdy weszłam do mieszkania. Było splądrowane. Z szuflady zniknęło 10 tys. zł, które odłożyłam na lekarstwa dla ojca chorego na raka - mówi 36--latka (prosi o niepodawanie jej personaliów).

Ponadto złodzieje zrabowali wyroby ze złota, wśród których były pamiątki rodzinne.

Włamywacze wpadli w policyjną zasadzkę. Gangiem kierowała 65-letnia łodzianka

- Zniknął pierścionek po babci, mój pierścionek zaręczynowy oraz - co mnie szczególnie zabolało - złoty łańcuszek z medalikiem, który mój syn otrzymał podczas chrztu świętego. Był zawinięty w chusteczkę i spoczywał w pudełku, co oznacza, że sprawcy otworzyli i potrząsnęli pudełkiem - uważa pokrzywdzona.

Ponadto włamywacze zrabowali obrączkę, bransoletkę, dwie pary kolczyków i złoty łańcuszek z serduszkiem. Precjoza te warte były 25 tys. zł.

- Byłam wstrząśnięta i załamana. Zawiadomiłam VI komisariat przy ul. Wysokiej. Wkrótce w mieszkaniu zjawiła się ekipa policyjnych techników i śledczych, którzy skrupulatnie zbadali mieszkanie i zabezpieczyli różne ślady. Byłam pod wrażeniem ich profesjonalnej roboty - podkreśla 36-latka.

Łodzianka wpadła na pomysł, aby pozbierać fotografie skradzionych wyrobów i umieścić je na plakacie z apelem, aby każdy, kto rozpoznaje precjoza ze zdjęcia, skontaktował się z nią.

- Policjanci zbierają dowody i ustalają świadków. Prowadzą też czynności pozaprocesowe, o których nie mogę informować. Monitoring uliczny jest analizowany. Dzięki temu, że pokrzywdzona przekazała fotografie skradzionej biżuterii, sprawdzane są lombardy i komisy, w których sprawca mógłby zbyć zrabowane przedmioty - mówi Radosław Gwis z KWP w Łodzi.

Włamywacze w Łodzi. Kiedyś sprzedawali łupy na targowiskach, dziś handlują w sieci

Zobacz też: Ukradli 600 tys. zł przez dziurę w ścianie banku. Policja sprawdziła drzwi i... odjechała

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki