MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nasze gwiazdy sportu: Maciej Lampe

Marek Kondraciuk
Maciej Lampe
Maciej Lampe Tomasz Hołod/Polskapresse
Maciej Lampe to drugi po Marcinie Gortacie najwybitniejszy polski koszykarz. Właśnie, "drugi po Marcinie Gortacie" - to określenie jest jakby przyklejone do Maćka.

Jedyny nasz sportowiec, który ma w swoim życiorysie występy w dwóch legendarnych klubach hiszpańskich Realu i Barcelonie, drugi w historii Polak obok bramkarza Jerzego Dudka w Realu i drugi obok szczypiornisty Bogdana Wenty w Barcelonie jest już skazany na to, że będzie porównywany do centra Washington Wizards. Drogi Macieja Lampego i Marcina Gortata przeplatają się, ale nigdy nie zagrali przeciwko sobie. Dla obu byłoby to prestiżowe starcie.

Łączy ich to że pochodzą z Łodzi, Maciej mieszkał na Retkini a Marcin na Bałutach, są synami siatkarek i obaj dostali się do NBA poprzez draft.

Znacznie więcej jednak ich dzieli. To dwa krańcowo różne typy osobowości. Marcin jest medialny, elokwentny, emanuje zdrową, sportową pewnością siebie i poczuciem swojej wartości. Maciek jest skryty, unika rozgłosu, wydaje się, że występy medialne wręcz peszą tego postawnego wojownika.

- Proszę nie zapominać, że Maciek Lampe i Marcin Gortat to są dwa silne samce alfa, każdy lubi dominować - powiedział mi "Gorti" zapytany o relacje z "Lampusem". - Czasami małe jeziorko może być za małe dla nas dwóch. Na boisku się jednak dogadamy. A na treningu się... pozabijamy!

Grają więc razem w reprezentacji, współpracują na boisku, dopracowali się już określenia "bliźniacze wieże" i wspólnie... przeżywają kolejne rozczarowania. Mimo, że reprezentacja Polski ma dwie gwiazdy, to nie wychodzi poza przeciętność.

Przebieg kariery Marcina jest dobrze znany kibicom. Losy Maćka natomiast mniej, bo on sam chyba nie przywiązuje wagi do budowania wizerunku.

Maciej Lampe urodził się 5 lutego 1985 w Łodzi i podobnie jak starszy brat Mateusz, mieszkający dziś w Szwecji, pierwsze kroki stawiał przy dawnej ulicy Marchlewskiego, obecnie Wyszyńskiego.

Sport był jego przeznaczeniem, bo dziadek był reprezentantem Polski w rzucie dyskiem, mama Urszula grała w siatkówkę w ŁKS, a siatkarzem był także jego tata, zmarły dwa lata temu Adam. Oboje rodzice skończyli AWF, byli trenerami i wychowywali synów duchu sportu. Sportową pasję udało im się zaszczepić tylko w Maćku, bo Mateusz miał inne zainteresowania. Kiedy Maciek skończył 5 lat rodzina Lampe wyemigrowała do Szwecji i zamieszkała w Sztokholmie.

Maciek chłonął sport, wyżywał się w nim, uwielbiał rywalizację, walkę, wysiłek fizyczny. Jak każdy chłopak w Szwecji grał w hokeja na lodzie. Uwielbiał piłkę nożną. Próbował sił w wielu dziedzinach, nawet w wioślarstwie. Kiedy jednak nagle urósł i w wieku 12 lat przekroczył metr osiemdziesiąt zainteresował się koszykówką.

W 1997 rodzice zapisali go do klubu Polisen IF, a jego pierwszym trenerem był Joakim Samuelson. Maciek zawsze podkreśła, że to właśnie Szwed nauczył go koszykarskiego abecadła: podstaw techniki, sposobu poruszania się po boisku, ustawiania pod koszem. Łodzianin pokochał koszykówkę.

Z pomarańczową piłką nie rozstawał się. Kozłował w domu w każdej wolnej chwili. Jak mama Urszula zwołała "Maciek, trochę ciszej" to zaczynał przekładać piłkę z ręki do ręki, markując podania i rzuty. Mógł to robić gopdzinami. Kiedy odwiedzał ukochaną Babcię w Łodzi i rodzinę w Uniejowie, to zaraz po zjedzeniu przygotowanego zawsze na jego przyjazd przysmaku: flaków, a także sernika, szukał boiska, gdzie mógł porzucać do kosza.

W sztokholmskim Polisen polski emigrant spotkał swojego rówieśnika Damira Markotę, pochodzącego z Sarajewa, który wraz z rodzicami przybył do Szwecji jako pięciolatek z Bośni. Zaprzyjaźnili się, rywalizowali, trenowali razem. Szwedzi liczyli, że w przyszłości ten duet wyrwie reprezentację Trzech Koron z marazmu.

Nic z tego jednak, bowiem Maciek wybrał reprezentację Polski, a Damir gra w barwach Chorwacji. Teraz, już w dorosłej koszykówce, czasem spotykają się na boisku. Grali przeciwko sobie m.in. w Atlas Arenie przed EuroBasketem 2009 i w tym roku w finałach w Słowenii.

W roku 2000 nasz kolega z "Dziennika Łódzkiego" red. Bogusław Kukuć zainteresował 15-latkiem ze Sztokholmu trenera Andrzeja Graba, a ten zaczął drążyć W PZKosz. sprawę powołania Maćka Lampego do reprezentacji Polski kadetów. Udało się i wysoki Polak ze Szwecji, mierzący obecnie 211 cm, zadebiutował w koszulce z białym orłem na turnieju we Wrocławiu. Nikt się wówczas chyba nie spodziewał, że oto otwierają się przed nim drzwi do światowej kariery.

Po turnieju w Portugalii Adam Lampe odebrał w Sztokholmie telefon i nie dowierzał słysząc w słuchawce: - Jestem przedstawicielem Realu Madryt, kiedy możemy umówić się na rozmowy w sprawie przejścia pana syna Macieja do naszego klubu?

Wkrótce okazało się, że wysłannicy klubu, który jest potęgą zarówno w piłce nożnej, jak i w koszykówce, oglądali i filmowali Maćka w jedenastu meczach, a on sam nawet się tego nie domyślał! - Rozmowy były krótkie, bo Realowi się nie odmawia - opowiadał szczęśliwy tata Adam Lampe. - To życiowa szansa dla Maćka, a może nawet odskocznia do gry w NBA, co jest jego marzeniem.

Pierwsze dni w Realu mogły przyprawić o zawrót głowy. ­- Wchodzę do gabinetu naszego klubowego dentysty, a on mówi, żebym zaczekał, bo ma innego pacjenta - z przejęciem opowiadał nam w redakcji szesnastoletni wówczas Maciek Lampe. - Ja patrzę, a to sam Luis Figo siedzi na fotelu! Za chwilę minęliśmy się w drzwiach, Portugalczyk poklepał mnie po plecach, coś zażartował z mojego wzrostu, ale z przejęcia nie zapamiętałem nawet, co powiedział.

Już w 2002 roku Maciek został najmłodszym koszykarzem Realu, który wystąpił w Eurolidze. Było to 5 dni przed jego siedemnastymi urodzinami! Młody Polak trafił na łamy renomowanego magazyynu sportowego "Marca". Zaczęła się nim interesować nie tylko koszykarska Europa, ale i... Ameryka.

W Realu grał tylko dwa lata, bo już w 2003 trafił do draftu NBA i wziął udział w wielkim spektaklu medialnym wyborów utalenowanych koszykarzy z całego świata przez amerykańskie kluby najsilniejszej ligi świata. W drugiej rundzie Maciek Lampe został wygrany z numerem 30 przez New York Knicks. Nigdy jednak nie zagrał w barwach drużyny z Madison Square Garden, bo został przekazany do Phoenix Suns.

W Ameryce zakręcił się świat Maćka. Może zabrakło mu dojrzałości, może życiowej twardości, może determinacji. Nikt mu nie odmawiał talentu, ale zawsze brakowało "czegoś" jeszcze. W NBA spędził 3 lata. Tylko 3 lata. Występował w Phoenix Suns, New Orlean Hornets i Houston Rockets. Łącznie rozegrał 64 mecze, zdobył 215 punktów, miał 142 zbiórki.

Nie zdołał jednak wywalczyć stałego miejsca w żadnej z tych drużyn. W USA ma dom w Oklahomie, dwóch synów w wieku 4 i 2 lata, z którymi widuje się, kiedy przlatują z matką do Europy. Pewnie marzy o powrocie do NBA, ale na razie to rozdział zamknięty. W 2006 otworzył nowy, rosyjski.

W latach 2006-2011 grał w Spartaku Sankt Petersburg, Chimkach Moskwa i Uniksie Kazań z przerwą po polskim EuroBaskecie 2009 na epizod w Makabi Tel Awiw. W lidze rosyjskiej odbudował się psychicznie. Nauczył się rosyjskiego. Znów było o nim głośno w Eurolidze, zaczęto o nim mówić jako o jednym z czołowych centrów kontynentu.

Z zimnej Rosji w 2011 Maciej Lampe wyjechał do gorącej Hiszpanii i podpisał kontrakt w Kraju Basków z Caja Laboral Vitoria. W lidze hiszpańskiej ugruntował swoją pozycję i przede wszystkim ustabilizował formę. Nawet groźna kontuzja dwa lata temu, operacja biodra i wielomiesięczna rehabilitacja nie zahamowały jego rozwoju. W sierpniu podpisał kontrakt marzeń, z FC Barcelona, w której - jak w Realu - koszykarze starają się dorównać sukcesami piłkarzom.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki