Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nasze rozmowy: Chór to jeden organizm, w którym obok umiejętności ważne są relacje

Dariusz Pawłowski
Dariusz Pawłowski
Dawid Ber
Dawid Ber Grzegorz Gałasiński
Z Dawidem Berem, dyrygentem, chórmistrzem, teoretykiem muzyki i pedagogiem, szefem Chóru Filharmonii Łódzkiej, rozmawia Dariusz Pawłowski.

Chór Filharmonii Łódzkiej rozpoczął obchody jubileuszu 50-lecia istnienia. Czy prowadzenie zespołu z takim dorobkiem wiąże się z wyjątkową presją?

Sam fakt, że chór ma pięćdziesięcioletnią historię raczej nie, bo prowadzę również jeszcze starsze chóry. Nigdy się nie zastanawiam nad tym, ile lat chór sobie liczy. Najważniejsze są umiejętności i doświadczenie oraz wynikająca z tego trudność repertuaru, o jaką możemy się pokusić. Ma oczywiście też znaczenie kontekst instytucji, a w przypadku Filharmonii Łódzkiej mówimy o miejscu prestiżowym. I prowadzenie Chóru Filharmonii Łódzkiej w roku jego jubileuszu może tylko cieszyć, a nie jakoś szczególnie stresować.

Co zatem dla Pana jako szefa chóru jest najważniejsze: jakość poszczególnych głosów, to, jak one komponują się w całość, czy charyzma grupy?

Ważne są dla mnie zdecydowanie przekaz, emocja, charyzma, ekspresja płynąca z wykonania, a z drugiej strony pewnego rodzaju spoistość, wspólne myślenie i oddychanie, homogeniczność tego, co się z gardeł, dusz i mięśni chórzystów wydobywa. Oczywiście, mówię tu o moim punkcie widzenia, co nie zawsze musi się pokrywać z myśleniem dyrygentów, często gościnnych, pod kierunkiem których chór zwykle występuje. A bywają takie chwile, że chciałbym wejść na scenę...

Sam ma Pan siebie za bardzo wymagającego szefa, czy jest Pan raczej „dusza-człowiekiem”?

Trzeba by o to zapytać chórzystów. Ale nie będę ukrywał, że jestem wymagający - mam swoje ideały i normy, do których chcę, żebyśmy wszyscy wspólnie pracując dążyli. Nie łatwo mi jest odpuszczać w pewnych sytuacjach i kwestiach, co czasem życie na różne sposoby weryfikuje. Staram się jednak także słuchać moich chórzystów, rozmawiać z nimi, być otwartym na to, co do mnie mówią i proponują, współtworzyć zespół. Musimy bowiem funkcjonować wspólnie, jako jeden organizm - tylko wtedy osiągniemy to, co sobie założyliśmy. Bo chór to nie tylko umiejętności, ale i relacje. Lecz nie zmienia to faktu, że chór nie znosi demokracji. W tym przedsięwzięciu panuje swoista dyktatura, ale w dobrym tego słowa rozumieniu. W przypadku występów solowych artysta ponosi sam całą odpowiedzialność, ma możliwość stosowania indywidualnych środków kreacji. W przypadku chóru indywidualne talenty i pragnienia muszą być podporządkowane wspólnemu celowi. I ktoś musi to spiąć. Łatwy we współpracy zatem nie jestem, mam tego świadomość, ale nadrzędna jest najwyższa jakość wykonania.

Na to się składa pewnie wiele czynników, ale czy w Pana odczuciu nie jest za mało okazji, by zaprezentować umiejętności i dużą rozpiętość możliwości Chóru Filharmonii Łódzkiej?

Jeżeli chodzi o nasz system pracy, jej intensywność i półetatowość, która jest cechą tego zespołu, to myślę, że wykorzystujemy czas, którym dysponujemy, maksymalnie dobrze. Nie zawsze da się zrobić więcej. Dajemy w sumie kilkanaście koncertów w ciągu sezonu, czyli przez dziesięć miesięcy w roku. To pozwala na cykl około trzech tygodni na przygotowanie koncertu i sądzę, że to optymalne rozwiązanie. Być może dałoby się pewne rzeczy robić sprawniej i szybciej, ale też nie chodzi o tym, by zamienić chór w fabrykę. To, za czym na pewno tęsknimy, to większe możliwości występowania poza siedzibą Filharmonii, na szerszej arenie, także dla ogólnopolskiej widowni. Ale nie wszystko zależy od nas, poza tym czasy są inne, zmienił się rynek, musimy się z tym pogodzić. Dlatego trzeba jak najlepiej robić to, co zostało nam przeznaczone, na naszej płaszczyźnie.

Czy owa zmiana rynku, o której Pan wspomniał, sprawiła również, że ludzi, którzy chcieliby pracować i śpiewać w chórze jest mniej niż przed kilkunastu, czy kilkudziesięciu laty?

Nie odczuwam tego, nie mam żadnego problemu z chórzystami, wręcz przeciwnie - wiele osób dopytuje się o możliwość stałej pracy w naszym zespole. Mamy grupę sprawdzonych osób, które doangażowujemy przy różnych projektach, ale gdyby tylko były warunki - głównie finansowe - to zbudowanie stałego, 70-80-osobowego chóru nie byłoby żadnym kłopotem. Warto też podkreślić, że zgłaszający się do nas kandydaci to ludzie coraz lepiej wykształceni, coraz bardziej świadomi, na czym polega praca w chórze, z coraz większymi umiejętnościami, możliwościami, obyciem w świecie. Deficytu chętnych zatem nie ma, jeżeli już coś martwi, to rzeczywistość ekonomiczna, w której funkcjonujemy i fakt, że zarobki artystów nie należą do najwyższych...

To, jak jest traktowana kultura, to temat na inną, wielogodzinną rozmowę... Porozmawiajmy lepiej o repertuarze. Jak go Pan buduje? Jedni bowiem twierdzą, że chóry powinny się specjalizować w jakiejś epoce czy stylu, inni że wręcz przeciwnie, należy dawać chórzystom jak najbardziej różnorodne zadania. Jakie jest Pana zdanie?

Bezwzględnie specjalizacją chóru filharmonicznego jest wykonywanie dzieł kantatowo-oratoryjnych. Wielkich kompozycji wymagających szczególnego zaangażowania, kondycji i umiejętności. Zdecydowanie jednak staram się, by nasz chór wykonywał muzykę różnych epok, różnych stylistyk, również a cappella. Mając przy tym świadomość, że pewnych rzeczy nie da się już dziś wykonywać tak swobodnie i bezkarnie, jak to jeszcze miało miejsce lat temu kilkanaście, nie mówiąc kilkadziesiąt. Obecnie poinformowane historycznie wykonawstwo oraz możliwie jak najwierniejsze epoce jest ideałem. Sięgam jednak po muzykę dawną, bo dla chóru jest ona bardzo kształcąca i daje możliwości nabywania umiejętności, których przy pracy nad dziełami wokalno-instrumentalnymi często nie jesteśmy w stanie posiąść. Zdecydowanie lubię też krąg i estetykę muzyki współczesnej, często eksperymentalnej i wymagającej od chórzystów innego sposobu śpiewania niż typowe bel canto. Taka muzyka stawia przed chórzystami określone wymagania, konieczność przezwyciężania przyzwyczajeń i nawyków. Niedawno podczas spotkania salonu przyjaciół Filharmonii Łódzkiej słuchaliśmy naszego nagrania „Trzech poematów Henri Michaux” Lutosławskiego i wspominaliśmy, ile wysiłku i trudu kosztowało nas nauczenie się zupełnie innego podejścia do głosu i partytury, do równoczesnego czytania materiału dźwiękowego i odnoszenia się do legendy, która jest tam bardzo bogata. To wszystko są wyzwania, które rozwijają zespół i po które chcemy sięgać. Także oczywiście w roku jubileuszowym - będziemy mieli prawykonania nowej muzyki.

Wspomniał Pan o nagraniach. Jest szansa na kolejne płyty?

Chcielibyśmy, ale to wszystko zależy oczywiście od funduszy. Mamy dokonanych w ostatnich latach kilka, myślę, wartościowych, udanych nagrań. Są to między innymi dzieła wokalno-instrumentalne Aleksandra Tansmana, czy poematy Lutosławskiego lub materiał nagrany w Łowiczu z dziełami współczesnymi a cappella lub orkiestrą kameralną. Na tyle, na ile nam warunki pozwalają, staramy się rejestrować nasze dokonania.

Koncert jubileuszowy, inaugurujący obchody 50-lecia, które będą trwały cały rok, już za nami. Program był różnorodny. Na co jeszcze możemy liczyć?

Jubileuszowy program staraliśmy się poukładać tak, by był jak najbardziej różnorodny repertuarowo, ale także w taki sposób, by pokazywał szerokie możliwości naszego zespołu. Część programu to sugestie i propozycje samych chórzystów.

Jest Pan niezwykle zajętym człowiekiem: od działalności pedagogicznej po prowadzenie kilku zespołów, w tym na przykład chóru kościoła baptystów. Jak udaje się Panu godzić tak różnorodne zadania?

Po prostu się nad tym nie zastanawiam. Wymaga to rzecz jasna w miarę dobrego planowania. Każdy zespół jest inny i ta różnorodność daje mi możliwość funkcjonowania w dobrej energii i z pozytywnym nastawieniem. Sprawiam przy tym wrażenie, że jestem zorganizowany, a tak naprawdę jestem leniwy i żyję w bałaganie...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki