MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nie boję się upaść. I umiem wstać

Roman Czubiński
Bartek ma pomysł, jak żyć z chorobą
Bartek ma pomysł, jak żyć z chorobą archiwum prywatne
Uwielbia wspinaczkę. Przepada za wyprawami w góry. W wolnym czasie chętnie jeździ rowerem po Parku Krajobrazowym Wzniesień Łódzkich. Pracuje w łódzkiej fundacji jako prawnik i dziennikarz. Udziela się społecznie.

Bartek jest niepełnosprawny. Porusza się przy użyciu chodzika na zmianę z wózkiem inwalidzkim.

- Osoba niepełnosprawna może żyć pełnią życia, intelektualnie i fizycznie - mówi. - Masz wiele do osiągnięcia i możesz to osiągnąć. Nie jesteś skazany na cztery ściany.

Mieszkanie Bartka - szóste piętro w wieżowcu niedaleko centrum Łodzi - niewiele różni się od przeciętnej kawalerki. Tapczan, książki, laptop z drukarką. Tylko poszerzone drzwi z pokoju do kuchni wskazują na niepełnosprawność lokatora.

- Słodzisz herbatę? - dobiega głos z kuchni. Po chwili Bartek wjeżdża do pokoju z dwiema szklankami.

Żył bardzo aktywnie.

- Trenowałem karate, wspinaczkę, dużo podróżowałem… - wylicza. - Zakodowane wzorce ruchowe zostały mi do dziś.

W 2005 roku wykryto u niego nowotwór móżdżku. Po trzech zabiegach chirurgicznych nowotwór został pokonany. Skutkiem ubocznym operacji była jednak niepełnosprawność ruchowa.

- Największe kłopoty sprawia mi utrzymanie równowagi - przyznaje. - Na szczęście mam sprawne nogi, co pozwala mi się wspinać.

Zaangażował się w projekt "Razem na szczyty". Uczestnikami są osoby o ograniczonej sprawności ruchowej lub sensorycznej. W ciągu dwóch lat chcą zdobyć 28 najwyższych szczytów w Polsce.

- Byłem na Szczelińcu w Górach Stołowych i na Skrzycznem w Beskidzie Śląskim. Chciałbym więcej, ale nie mogę jak dziecko rzucać się na wszystkie szczyty. Pracuję… - wzdycha.

W sobotę przyjeżdżają do punktu zbornego. Jedni o własnych siłach, innym wolontariusze pomagają wsiąść do pociągu. Autokarem lub samochodami jadą razem do schroniska. Tam przebierają się, by tego samego dnia podjąć atak szczytowy. Po zejściu jest ognisko ze śpiewami.

Wolontariusze wspierają uczestników w drodze na szczyt, ale nie wyręczają ich.

- Dzięki temu każda wyprawa to seans rehabilitacyjny. Przekonujesz się, że twoja choroba to tylko mały element życia - zwierza się. - Asekurują cię podczas wspinaczki, ale nie postrzegają wyłącznie przez pryzmat niepełnosprawności. To pomaga pokonywać ograniczenia.
W mieście sprawy wyglądają inaczej.

- W oczach przechodniów jestem skazany na niepełnosprawność - twierdzi. - Nawet nie pytają, czy w ogóle potrzebuję pomocy, a jeśli tak, to jakiej. Czują się skrępowani, gdy odmawiam jej przyjęcia. W urzędzie przy Sienkiewicza ochroniarze protestowali, gdy wchodziłem po schodach, choć w budynku działała winda.

Według Bartka, takie podejście - mimo dobrych intencji - przynosi więcej szkody niż pożytku. Prowadzi do utrwalenia tradycyjnej, biernej społecznej roli niepełnosprawnego. Nie oznacza to, że pomoc nie jest potrzebna.

- Mieszkam sam, ale wspierają mnie rodzina i znajomi. Dzięki życzliwości pracodawców, część pracy mogę wykonywać w domu. Jestem wdzięczny taksówkarzowi, panu Kazikowi, którego poznałem już jako niepełnosprawny - wylicza Bartek.

Czasami irytuje go bierność osób z ograniczoną sprawnością.

- Skupiają się na poczuciu krzywdy. Czekają, aż ktoś zgłosi się do nich z propozycją i w efekcie gniją w domu. Żeby coś zmienić, musisz wykazać inicjatywę - przekonuje. - Niepełnosprawnego kolegę, z którym jeżdżę na wycieczki rowerami, poznałem dzięki aktywności w internecie.

Zdaniem Bartka, wiele zależy od metody rehabilitacji.

- Niepełnosprawny powinien odzyskiwać sprawność tak, jak dziecko uczy się chodzić. Oznacza to prawo do popełniania błędów. W Konstancinie lekarka pozwoliła mi ćwiczyć po godzinach samemu. Wstawałem i padałem na rozłożone materace - wspomina rehabilitację po operacji. - Dzięki temu nie boję się upaść. A gdy już upadnę, wiem, co robić.

Podkreśla, że nie ma dwóch jednakowych przypadków niepełnosprawności.

- Nie każdy musi i może się na mnie wzorować. Chcę pokazać, że ograniczona sprawność to nie wyrok - mówi.

Czy zamieniłby się ze zdrową osobą?

- Z taką, która ma ciekawe życie, chętnie. Ale z kimś, kto marnuje je przed telewizorem - za nic!

Damy ci więcej - zarejestruj się!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki