Rozumowanie opozycji jest co najmniej nielogiczne. Bo skoro tamta decyzja w zgodnej ocenie opozycji była zła, gdyż podjęto ją, by poprawić wizerunek rządu, to dlaczego teraz premier miał postąpić podobnie? Trzeba odłożyć zacietrzewienie polityczne na bok i przyjrzeć się faktom. Wyroki sądów w sprawie Marcina P., prezesa Amber Gold, zapadały przed 2007 rokiem, a swoją działalność prowadził on od dziesięciu lat. A Gowin jest ministrem od listopada, choć opozycji wygodnie jest nie przyjmować tego do wiadomości. Zaciera tylko ręce, bo znalazła haka na ministra. SLD wyszperał dokumenty, z których wynika, że przez ostatnie pół roku minister Gowin przygotowywał założenia do projektu ustawy, łagodzącej kary dla twórców piramid finansowych - jaką prawdopodobnie był Amber Gold. Pewnie, że wygląda to teraz superniezręcznie, ale czy to oznacza, że minister działał na zamówienie Amber Gold?
Janusz Palikot zarzuca Gowinowi, że jego misją numer jeden jest obecnie pozacieranie związków działaczy PO z prezesem Amber Gold, co mu daje rzekomo "nietykalność" ze strony premiera. Czy nie za wcześnie na takie oceny? Nie ma co udawać, że środowisko prawnicze popiera Jarosława Gowina, doktora filozofii, na stanowisku ministra sprawiedliwości. Jakoś mimo PR-owskich talentów ekipy Tuska nie udało się wmówić prawnikom, że Gowin jest dobrym ministrem sprawiedliwości. Większość prawników istotnie oczekuje zmiany. Tylko czy to ma się odbyć na polityczne żądanie opozycji pod pretekstem afery, w której zaniedbania i zaniechania Gowina nie są jeszcze udowodnione?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?