MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Niepolitycznie: SLD dorzyna się własnymi rękoma

Marcin Darda
Marcin Darda
Zaczynają się dorzynać w SLD. Uchwała zarządu wojewódzkiego, którą ujawniliśmy jako pierwsi w poniedziałek, a która to wzywa byłego szefa Dariusza Jońskiego i byłego skarbnika Sławomira Granatowskiego do „dobrowolnej, jednorazowej wpłaty 2 tys. zł”, to nie jest zwykłe uzupełnianie budżetu.

Jest niejasna w treści, bo z jednej strony mówi o tym, że obaj panowie zawdzięczają SLD swoje kariery i powinni się zrzucić na partię, a z drugiej wspomina się w niej o „znacznych nierozliczonych zaległościach, których istnienie ujawniło się dopiero z analizy pozostawionych dokumentów”. Jakie konkretnie są to zaległości, ma pokazać audyt. Uchwała wyraźnie jest kierowana do wnętrza Sojuszu, ma pokazać kto tam teraz rządzi, a Dariusz Joński w ten sposób karcony jest m.in. za aktywność u boku Barbary Nowackiej w Inicjatywie Polskiej, co tu dużo mówić, politycznej konkurencji SLD.

Co więcej, Joński, dziś na uboczu SLD, podejrzewany jest nieoficjalnie o przeciąganie do IP działaczy SLD w terenie, co - jeśli jest faktem - wyraźnie nadwątla autorytet Małgorzaty Niewiadomskiej-Cudak. Nowa szefowa SLD w województwie jest wyraźnie „antyjońska”, co dało się dość wyraźnie odczuć w szpileczkach, które wkładała Jońskiemu przed wybraniem ją na przewodniczącą. Oboje, Niewiadomska-Cudak i Joński, byli kiedyś polityczną parą, pamiętamy przecież te fotografie z wieczoru referendalnego po odwołaniu prezydenta Jerzego Kropiwnickiego, gdy płakała ze szczęścia Jońskiemu w połę marynarki. Z tamtych emocji nic już nie zostało, a jeśli już, to dziś wrażenia są tylko negatywne i to raczej z obu stron.

Druga sprawa: ta uchwała rykoszetem uderza w Tomasza Trelę, szefa SLD w Łodzi i wiceprzewodniczącego partii. Rozdźwięk między nim a zarządem województwa jest już bardzo widoczny. Trela nie odciął się od Jońskiego jako ważnej figury IP, choć zrobił to nowy szef Sojuszu Włodzimierz Czarzasty. W SLD mają traumę Jońskiego i Nowackiej: pierwszy płaci za to, był twarzą SLD w czasie największych porażek wyborczych ostatnich lat, a w łódzkim sejmiku był gotów na koalicję z PiS, druga za to, że wciąż kojarzy się z Januszem Palikotem, który z lewicy zrobił cyrkowy happening.

Trela na dodatek ponoć próbował nawet zbliżyć SLD do IP, ale w końcu tego zaniechał. Poza tym w oczach niektórych partyjnych kolegów zaszkodził sobie, załatwiając Sławomirowi Granatowskiemu (temu, którego zarząd wojewódzki wzywa do „jednorazowej, dobrowolnej wpłaty 2 tys. zł.) posadę wicedyrektora Biura Strategii Miasta, po tym jak usunął go z posady dyrektora departamentu spraw społecznych. Uznano to za zbyt miękkie i wygodne lądowanie. Zresztą słowo „miękki” w kontekście Tomasza Treli w luźnych rozmowach z politykami SLD pojawia się dość często, bo tę stronę charakteru wiceprezydent Łodzi pokazywać ma ostatni coraz częściej. Choćby w relacjach z koalicjantem z PO, której nowy szef regionu, Paweł Bliźniuk, stawiać ma ponoć coraz trudniejsze warunki współpracy. Widać to na przykład w obstawianiu stołków w miejskich spółkach.

W MPO prezesem miał zostać człowiek SLD i tak się właśnie stało, ale identycznie miało być z dodatkową posadą członka zarządu. Tymczasem do zarządu wszedł człowiek PO i to nie jako członek, a wiceprezes. To taki pstryczek w nos wiceprezydenta z SLD. Co ciekawe zresztą, wicepremier Piotr Gliński z PiS w przyszłym tygodniu zgłosi kandydaturę Łodzi do wystawy Expo w 2022 r. Stąd wraca kuluarowa narracja, że prezydent Łodzi Hanna Zdanowska (PO) w akcie wdzięczności pozbędzie się z koalicji SLD i przyjmie PiS. Dla Treli byłaby to polityczna porażka życia, bo byłby poza samorządem. Tyle tylko, że Zdanowska to jedno, a drugie to klub PO, dość mocno antypisowski.

Wracając do Dariusza Jońskiego: audyt faktur za lata poprzednie, to podbicie stawki. Zarząd wojewódzki SLD przyjął zatem ostry „dejonizacyjny” kurs, zmierzający do usunięcia byłego szefa z partii, co stoi w poprzek polityki miłości wyraźnie preferowanej przez Tomasza Trelę, było nie było, wiceprzewodniczącego partii i najważniejszej dziś lokalnie figury SLD. Taka kolizja w partii zbierającej się po wyborczych strzałach między oczy, na dodatek mającej problemy z pieniędzmi i wykarmieniem własnego aparatu, musi dość skutecznie dusić animusz szeregowych członków. Ale z drugiej strony to też nic nowego w SLD , że nowy szef politycznie dobija poprzedniego. Jak Dariusz Joński dobił Krzysztofa Makowskiego, tak teraz Małgorzata Niewiadomska-Cudak i spółka dobijają Jońskiego. Taka już świecka tradycja w SLD. I w ten sposób SLD dorżnie się sam, bo ta logika ma swój kres. Ktoś w końcu umiera w sposób naturalny, bo nie ma kogo dobić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki