Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chce w sądzie 300 tys. zł za wille Koenigów i park Sielanka

Wiesław Pierzchała
Wiesław Pierzchała
Odszkodowania za dwie wille Koenigów i park Sielanka domaga się w sądzie Danuta Dowgird, absolwentka AWF i były nauczyciel akademicki.

- Przykro mi mówić, ale czuję się skrzywdzona i okradziona z majątku po moich przodkach, którzy dużo zrobili dla Łodzi, dając ludziom pracę i mieszkania - zaznacza będąca już na emeryturze Danuta Dowgird. Co ciekawe, jej bliskim krewnym był znany krytyk teatralny Jerzy Koenig.

Walka o pałace i kamienice w Łodzi

Pani Danuta - razem z dwiema siostrami - domaga się od gminy Łódź 300 tys. zł odszkodowania za utracony majątek po pradziadku Ferdynandzie Koenigu i jego czterech synach. Chodzi o dwie stylowe, zabytkowe i zaniedbane wille przy ul. Pabianickiej 49/55 i pobliski park Sielanka. Sprawa trafiła do Sądu Rejonowego Łódź - Widzew.

Historia ta sięga końca XIX wieku, gdy twórca potęgi rodu Ferdynand Koenig wybudował przy ul. Pabianickiej okazałą, neorenesansową rezydencję. Miał czterech synów: Ryszarda, który obok - na początku XX stulecia - postawił drugą willę: eklektyczną , a także Wojciecha, Teodora i Brunona.

Pierwszą rundę pani Danuta przegrała, ale odwołała się do Sądu Okręgowego w Łodzi

- Moim dziadkiem był Wojciech Koenig. Miał dwie żony. Jedna zmarła przy porodzie, a drugą była moja babcia - Wanda z Nitzów. Miała dwóch synów: Romana i Wincentego, który był moim ojcem. Zginął on u schyłku wojny w tajemniczych okolicznościach. Otóż ok. 15 stycznia 1945 r., a więc jeszcze podczas okupacji niemieckiej i tuż przed wejściem do Łodzi Armii Czerwonej, przyszli po niego do domu jacyś mężczyźni. Zabrali go ze sobą i najpewniej zamordowali, gdyż ślad po nim zaginął. Niestety, nigdy nie ujrzałam mojego ojca, bowiem urodziłam się trzy miesiące później - opowiada Danuta Dowgird.

Nasza rozmówczyni urodziła się nie w willi Koeniga, lecz w skromnym mieszkaniu swojej babci na poddaszu kamienicy przy ul. Zamenhofa w centrum Łodzi.

Reprywatyzacja po łódzku. Spadkobiercy chcą odzyskiwać nawet miejskie parki

- Mieszkanie bez wody, a tym samym bez łazienki i toalety. Miało jedynie 16 mkw. Był w nim piec i trzeba było nosić węgiel na czwarte piętro - wspomina pani Danuta. I dodaje, że z czasem ukończyła AWF w Warszawie i została nauczycielem akademickim w Łodzi.

Nieruchomość przy ul. Pabianickiej, w pobliżu Ronda Lotników Lwowskich, należała do Koenigów do marca 1962 r. Wtedy to Sąd Powiatowy w Łodzi - po trzyletnim procesie - wydał decyzję o jej przejęciu przez zasiedzenie przez Skarb Państwa. Sąd oparł się o dekrecie o majątkach opuszczonych i poniemieckich.

- Ani moja mama, ani ja i moja siostra nie wiedzieliśmy o procesie, bo sąd nas nie zawiadomił. Dlatego powinniśmy otrzymać odszkodowanie za przejętą najpierw przez państwo, a potem przez miasto nieruchomość. Tak przynajmniej uważa adwokat, którego poprosiliśmy o pomoc - podkreśla Danuta Dowgird.

Jej sprawa w sądzie od razu szła jak po grudzie. A to dlatego, że pani Danuta musiała przeprowadzić postępowanie spadkowe wobec wszystkich spadkobierców Ferdynanda Koeniga i jego czterech synów. Chodzi o 16 osób mieszkających w kraju i zagranicą. I uczyniła to.

Park Sielanka bez stawów

Jednak pierwszą rundę Danuta Dowgird przegrała: sąd na Widzewie umorzył postępowanie. A to dlatego, że miała ona problemy z dotarciem do spadkobierców Marianny Koenig zmarłej 16 lat temu w Australii. Była nią żoną Jana Erwina Koeniga, który podczas wojny działał w AK, po czym wyemigrował na antypody. Jednak pani Danuta złożyła zażalenie do Sądu Okręgowego w Łodzi i sprawa jest w toku.

Miasto nie wypłaca

Zapytany czy w sprawie tej gmina Łódź zawrze ugodę z Danutą Dowgird i jej siostrami i wypłaci im 300 tys. zł odszkodowania, Marcin Masłowski, rzecznik prezydent Łodzi, zaprzeczył. Stwierdził, że miasto nie pójdzie na ugodę, nie wypłaci odszkodowania i zda się na decyzję sądu w tej sprawie.
- Mogę potwierdzić, że Sąd Okręgowy rozpatruje sprawę wznowienia postępowania, na podstawie którego Skarb Państwa nabył tę nieruchomość w drodze zasiedzenia. Sprawa jest w toku, więc muszę ograniczyć mój komentarz. Na pewno jednak od tego postępowania, które obecnie się toczy, do jakiegokolwiek ewentualnego odszkodowania jeszcze daleka droga - zaznacza Marcin Masłowski.
Podobnych spraw, gdy spadkobiercy domagają się od łódzkiego samorządu odszkodowania za przejęte przez miasto nieruchomości, jest znacznie więcej. Oto przykłady z minionego roku.
W sądach miasto wygrało dwie sprawy cywilne, w których powodowie domagali się odszkodowania za dwie nieruchomości w atrakcyjnym miejscu Łodzi - przy al. Rydza-Śmigłego.
- W jednym przypadku chodziło o roszczenia w wysokości 750 tys. zł, a w drugim przypadku o 1.128.000 zł. Obie te sprawy miasto wygrało - informuje Marcin Masłowski.
Podobnie jak w przypadku nieruchomości przy ul. Wichrowej, gdzie spadkobiercy domagali się 200 tys. zł odszkodowania.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki