Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niesamowity charakter łódzkich ulic. Nie tylko "Limanki"

Anna Gronczewska
Anna Gronczewska
Tak kiedyś wyglądały łódzkie ulice
Tak kiedyś wyglądały łódzkie ulice Wojewódzka Biblioteka Publiczna im. Piłsudskiego w Łodzi
Łódzkie ulice zawsze miały swój charakter. Jak na przykład ul. Limanowskiego czy słynna „Abramka”, czyli Abramowskiego. Dziś wiele z nich zmieniło swój wygląd. Jak prezentowały się w czasach PRL-u?

Niesamowity charakter łódzkich ulic. Jak wyglądały w PRL-u?

Czas płynie i zmieniają się też kultowe łódzkie ulice. Na ul. Limanowskiego nie ma już drewnianego domu tkaczy, w którym przez pewien czas był bar. Przed wojną na ul. Limanowskiego nikt nie mówił „Limanka”. Ta nazwa musiała się upowszechnić już po 1945 roku. Przed wojną ta ulica nazywała się Aleksandrowska. Jeszcze w 1933 roku jej patronem został Bolesław Limanowski, działacz Polskiej Partii Socjalistycznej. W czasie wojny Niemcy nazwali ją Alexanderhofstrasse. Po wojnie znów stała się ul. Limanowskiego. Na tej ulicy była jedna z najlepszych piekarni w mieście. Należała do Lisa. Przed świętami stał tam godzinami w kolejce po chleb. Przy ul. Drukarskiej znajdowała się knajpa.. Nazywała się „Bagatela”..

Słynna "Abramka"

Ulica Abramowskiego znajduje się w innej części Łodzi i historię ma równie barwną jak bałucka „Limanka”. Popularna „Abramka” też nie ma dobrej opinii wśród łodzian. Ale pani Elżbieta, która mieszka tu już blisko trzydzieści lat zapewnia, że nie jest to groźna ulica.

- Na pewno nie tak jak z 20 lat temu – mówi łodzianka. - Wielu „pijaczków” wymarło. Padli ofiarą tych alkoholowych wynalazków. Choć jeszcze paru zostało. Tyle, że starzy są, zniszczeni przez alkohol. Nikomu krzywdy nie zrobią. Trzeba tylko uważać na tych podpitych nastolatków. Ale takich spotka się nie tylko na ul. Abramowskiego

Piosenka o Kamiennej

Kolejne legendarne łódzkie ulice to Wschodnia i sąsiadująca z nią ul. Włókiennicza, znana przez lata jako Kamienną. Rozsławiła ją w swojej piosence o „Kochankach z ulicy Kamiennej” Agnieszka Osiecka.. Jednak dzisiejsza Włókiennicza nie przypomina tej sprzed 10 lat. Została odnowiona.

Ul. Szpitalna to jedna z ulic starego Widzewa. Swoją nazwę zawdzięcza znajdującemu się tu przed laty szpitalowi. Wybudowano go dla pracowników firmy Kunitzer i Heinzel, czyli „Wi- My”. Był to parterowy barak, w którym znajdowało się 40 łóżek. W tym miejscu jest dziś przychodnia lekarska. A na przeciwko Szkoła Podstawowa nr 37. Początkowo mieściła się w drewnianym domu fabrycznym stojącym na rogu ulicy Józefa i Niciarnianej. W budynku tym była też wtedy fabryczna szkoła „Niciarki”. Obie zostały połączone i powstała siedmioklasowa Publiczna Szkoła Powszechna nr 37. W czasie okupacji Niemcy urządzili tam niemiecką szkołę handlową. Po zakończeniu wojny SP nr 37 wznowiła działalność już w lutym 1945 roku, tyle że w budynku przy ul Rokicińskiej. Ale 1 września 1947 roku znów przeniosła się na ul. Szpitalna. W połowie lat 50-tych zaczęto budować nowy gmach szkoły. Zajęcia rozpoczęto w nim w 1959 roku. Stary budynek rozebrano w 1974 roku.

Konsum ze Szpitalnej

Natomiast na rogu ul. Szpitalnej i Rokicińskiej, dziś Piłsudskiego znajdował się „konsum”.. Nieżyjący już przewodnik po Łodzi Bogumił Zawadzki, mówił że był to chyba pierwszy łódzki hipermarket. Powstanie „konsumu” jest związane z Oskarem Konem, jednym z właścicieli „Wi-my”. Otwarto go przed wojną. Sprzedawano w nim artykuły spożywcze, tekstylne. Wszystko było w nim droższe niż w innych sklepach. Ale pracownicy dostawali talony na zakupy w „konsumie”, więc chętnie tu kupowali.

Przy ul. Szpitalnej znajdują się też tzw. kunitzerówkach. Dwa rzędy murowanych, dwupiętrowych budynków wybudowano dla pracowników Widzewskiej Manufaktury stoją jeszcze do dziś Murowane domy przeznaczone były dla majstrów. W drewnianych, które stały nieopodal, mieszkali zwykli robotnicy. Nie ocalał żaden z tych drewnianych domów. Choć jeszcze w pierwszej połowie lat siedemdziesiątych jeden z takich drewniaków stał na rogu ul. Niciarnianej i Rokicińskiej.

Na ul. Szpitalnej, na przeciw murowanych „kunitzerówek”, w miejscu gdzie jest dziś przedszkole znajdował się magiel. Obsługiwał mieszkańców ul. Niciarnianej, Szpitalnej, Rokicińskiej. Było to miejsce gdzie nie tylko maglowało się pranie, ale też plotkowało o sąsiadach.

Do dziś, na tyłach Szkoły Podstawowej nr 37 znajdują się dwa pałacyki należące do dawnych właścicieli „Wi-my”. W drewnianym, którym dziś jest oszalowany i mieszkają w nim lokatorzy, zajmowała po rozwodzie z Oskarem Konem jego żona. W drugim, znajdującym się niemal na przeciw, po wojnie znajdowała się m.in szkoła partyjna, ale też przedszkole.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki