Na początku zabrzmiała Partita Witolda Lutosławskiego w wersji na skrzypce i orkiestrę, której tytuł stanowi aluzję do muzyki barokowej. Wraz ze skomponowanym później Interludium i Łańcuchem II kompozycje tworzą tryptyk samodzielnie istniejących utworów i tak też zostały zaprezentowane.
Wśród polskich skrzypków Krzysztof Jakowicz nie ma sobie równych w wykonaniu Łańcucha II. Solista zna tą partyturę jak własną kieszeń i doskonale rozumie idiom muzyki Lutosławskiego. Utwór nosi podtytuł "Dialog na skrzypce i orkiestrę" co Jakowicz wspaniale eksponuje wciąż zerkając na dyrygenta, odwracając się do muzyków we wspólnych momentach, nasłuchując i reagując na to co gra orkiestra. Jakowicz wykonuje muzykę całym sobą: gra mimiką twarzy, pochyla ciało wraz z pulsem, w niektórych momentach nawet podskakuje, a wszystko to przekłada się na bogaty, wyczulony na wszelkie niuanse dźwięk instrumentu. Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Lubelskiej to bardzo zgrany, słuchający siebie i czujny zespół, co dało się odczuć w Interludium, opartym na wolno zmieniających się, wewnętrznie bogatych płaszczyznach harmonicznych.
Jakowicz nie dał się długo prosić o bis. Najpierw zagrał Sarabandę i Double z Partity h-moll Jana Sebastiana Bacha, który był jednym z ulubionych kompozytorów Lutosławskiego (wykonanie nie do końca stylowe, ale bardzo ekspresyjne), po czym zabrzmiał Kaprys polski Grażyny Bacewicz.
Na zakończenie zabrzmiało ostatnie dzieło Sergiusza Rachmaninowa, uważane za podsumowanie twórczości kompozytora czyli Tańce symfoniczne op. 45. Utwór wykonany właściwie, ale w zestawieniu z ekscytującą pierwszą częścią koncertu moim zdaniem wypadł blado.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?