MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Niezwykła historia niezwykłej rodziny z ulicy Legionów

Anna Gronczewska
Anna Gronczewska
Siostry Jezierskie w pierwszych latach niemieckiej okupacji organizowały łódzką konspirację. W ich mieszkaniu, w małym pokoiku na strychu, ukrywali się generałowie Leopold Okulicki czy Stanisław Sosabowski. Wielu członków tej rodziny niestety nie przeżyło wojny.

Gdyby nie Agnieszka Jędrzejewska z Muzeum Tradycji Niepodległościowych Oddział Radogoszcz w Łodzi, być może o tej łódzkiej rodzinie nikt by nie wiedział. Pod koniec lat 90-tych zgłosiła się do niej Wanda Jędrzejewska, żołnierz Armii Krajowej Okręgu Łódzkiego, łączniczka komendanta płk. Leopolda Okulickiego, więźniarka obozu koncentracyjnego Ravensbrück. Powiedziała, że jej mąż Jerzy pozostawił cenne archiwum. Jerzy Jędrzejewski był kurierem „Zagrody”. To dział Łączności Zagranicznej Oddziału V Komendy Głównej Armii Krajowej. 17-letni Jerzy Jędrzejewski był jej najmłodszym kurierem.

- Pomogliśmy pani Wandzie uporządkować to archiwum, a przy okazji poznałam niesamowitą historię jej rodziny- mówi Agnieszka Jędrzejewska, jednocześnie zaznaczając że nie jest spokrewniona z panią Wandą. - Okazało się też, że już wcześniej państwo Jędrzejewscy przekazywali różne dokumenty do zbiorów naszego muzeum. Wystarczyło je odszukać.

Tak naprawdę to historia rodziny Jezierskich, która ma niemieckie korzenie. Przodkowie Wilhelminy Ast przybyli do Łodzi właśnie z Niemiec, gdy rozpoczęła się przemysłowa historia naszego miasta. Najpierw osiedlili się w Zgierzu. Potem przenieśli do Łodzi. Nie byli jednak przemysłowcami, a handlowcami.

- Historia Wilhelminy i jej rodziny doskonale wpisuje się w czterokulturową czy trzykulturową historię Łodzi - zauważa Agnieszka Jędrzejewska.

Pierwszy mąż urodzonej w 1862 roku Wilhelminy umarł młodo. Potem wyszła drugi raz za mąż, za siedem lat starszego Edwarda Marcina Jezierskiego. Powodziło się im dobrze. Małżonkowie kupili kamienicę znajdującą się przy ówczesnej ul. Konstantynowskiej 24 (dziś Legionów). Zajęli w niej duże, pięciopokojowe mieszkanie. Na dole kamienicy znajdowały się sklepy. Między innymi spożywczy, z obuwiem, zabawkami. Czwarty sklep należał do rodziny Jezierskich.

- Dzisiaj powiedzielibyśmy, że to sklep pasmanteryjny - wyjaśnia Agnieszka Jędrzejewska. W starej łódzkiej prasie odnalazła takie ogłoszenie: Sklep Edwarda Jezierskiego, ul. Konstantynowska No 24. Posiada na składzie wielki wybór gotowych, zaczętych i rysowanych robótek damskich, materiały kanwowe, płótna przędzy jedwabnej i wszelkie dodatki, przybory do robótek ręcznych. Towary galanteryjne. Sprzedaż hurtowa i detaliczna.

Wilhelmina i Edward Marcin Jezierscy mieli pięcioro dzieci - cztery córki i jednego syna. Edward junior był oczkiem w głowie całej rodziny. Ale, gdy miał kilka lat doszło do nieszczęścia. Podczas zabawy uszkodził sobie oko nożyczkami. Rodzice wozili go po całej Europie, by je uratować. Niestety, nie udało się.

- To świadczyło, że rodzinie Jezierskim dobrze się powodziło - zaznacza Agnieszka Jędrzejewska.

Rodzice posłali córki do dobrych, prywatnych łódzkich szkół. Edward uczył się w gimnazjum „Uczelnia”, czyli dzisiejszym I LO. Był harcerzem 3. Łódzkiej Drużyny Harcerskiej im. Romualda Traugutta. O tym, że dzieci były wychowywane w patriotycznym duchu świadczy choćby to, że Edward junior zgłosił się na ochotnika do wojska, by walczyć o wolność Polski. Miał 16 lat, a mimo to rodzice poparli jego decyzję.

- Z woli Wszechmocnego nasz syn 11 listopada 1918 roku wstąpił na ochotnika do wojska polskiego do 26. pułku w Piotrkowie i dosłużył się stopnia kaprala sekcyjnego - napisał jego dumny ojciec.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Niestety, historia Edwarda juniora nie miała szczęśliwego zakończenia. Chłopak walczył w obronie Lwowa. Zginął 1 lipca 1919 roku pod wsią Mykietniki na Ukrainie. Jego ciało przetransportowano do Łodzi i został pochowany w rodzinnym grobowcu na Cmentarzu Starym. Pośmiertnie został odznaczony Krzyżem Walecznych.

W działalność niepodległościową włączyły się też córki Jezierskich - Janina, Wanda, Zofia i Leonia. Wszystkie działały w Lidze Kobiet Pogotowia Wojennego, współpracowały z Polską Organizacją Wojskową. Agnieszka Jędrzejewska mówi, że w przekazach rodzinnych zachowały się wspomnienia o legionistach Józefa Piłsudskiego, którzy w drodze do Galicji zatrzymywali się domu Jezierskich przy ul. Konstantynowskiej i otrzymywali pomoc.

- A trzeba pamiętać, że Wilhelmina była z pochodzenia Niemką! - zauważa Agnieszka Jędrzejewska. - W domu mówiła po niemiecku. To był jej pierwszy język. Niemiecki znakomicie znała też cała jej rodzina. Mimo tego wychowywała dzieci w polskich tradycjach i poczuciu obowiązku wobec ojczyzny.

W 1923 roku zmarł Edward Marcin Jezierski. Rodzinnym interesem zajęła się sama Wilhelmina. Poradziła sobie. Administrowała kamienicę, rozwinęła sklep.

- Sklep zatrudniał na stałe kilka sprzedawczyń, sprowadzano do niego towary z zagranicy - mówi Agnieszka Jędrzejewska.

W okresie międzywojennym córki Jezierskich zaczęły zakładać rodziny, ale nie zapominały o pracy, a w zasadzie służbie na rzecz ojczyzny. Janina wyszła za mąż za Zygmunta Żyźniewskiego. Był z zawodu mechanikiem samochodowym. Walczył podczas I wojny światowej w armii carskiej. Potem zgłosił się do służby w sztabie 1. Korpusu Polskiego gen. Józefa Dowbora-Muśnickiego. Walczył w wojnie polsko-bolszewickiej. Potem pracował jako urzędnik w Dowództwie Wojsk Samochodowych Okręgu Generalnego Łódzkiego. Był też zastępca kierownika Szkoły Kierowców przy Dowództwie Wojsk Samochodowych OGŁ. Leonia Jezierska wyszła za mąż za oficera WP, który służył w Grodnie. Ona została w Łodzi z trójką dzieci - Jerzym, Romualdem i Danielą. Wanda Jezierska-Goedel też wyszła za mąż, ale dosyć szybko się rozwiodła. Była malarką-portrecistką, absolwentką Akademii Sztuk Pięknych w Monachium. Z kolei mężem Zofii Jezierskiej został Zenon Kosidowski. To znany przed laty pisarz, autor między innymi książki „Kiedy słońce było Bogiem”.

Przed II wojną światową Janina i Leonia były zaangażowane w prace społeczne, należały do wielu organizacji. Na przykład Janina Żyźniewska należała do Przysposobienia Wojskowego Kobiet, była działaczką Związku Strzeleckiego i Koła Przyjaciół Harcerzy przy 6. Łódzkiej Drużynie Harcerskiej. Należeli do niej jej synowie i siostrzeniec. Janina miała bowiem dwóch synów - Edwarda i Wiesława. Sama pracowała w Wydziale Zdrowia Zarządu Miasta.

Gdy więc wybuchła wojna, siostry Jezierskie szybko włączyły się w wir konspiracji. W Łodzi działały Janina, Leonia i Wanda, a Zofia - w Warszawie. Prowadziła tam lokal konspiracyjny przy ul. Smulikowskiego 14.

Wilhelmina Jezierska kilka razy dostawała propozycję podpisania volkslisty, ale kategorycznie odmawiała.

- Kiedy dowiedziała się, że jeden z jej kuzynów wstąpił do NSDAP, to zapowiedziała, że nie ma on prawa przestąpić progu jej domu - mówi Agnieszka Jędrzejewska. - Była bowiem przeciwniczką Hitlera i nazizmu.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Jednak sercem konspiracyjnych działań była Janina Jezierska-Żyźniewska. Jako jedna z pierwszych zaczęła organizować w Łodzi prace w podziemiu. Już w październiku 1939 roku wyjechała do Warszawy. Nawiązała kontakt z Komendą Główną Służby Zwycięstwu Polski. W rodzinnej kamienicy otworzyła rodzinny punkt konspiracyjny.

- Sklep działał do początku lat czterdziestych - zauważa Agnieszka Jędrzejewska. - Dochód z niego przeznaczany był na utrzymanie rodziny, ale też działalność konspiracyjną.

W kamienicy Jezierskich znajdował się jeden z najważniejszych punktów kontaktowych AK Okręgu Łódź. Przez pewien czas przebywał tam Leopold Okulicki „Niedźwiadek”, który był pierwszym Komendantem Okręgu SZP-ZWZ. To właśnie z Janiną Jezierską-Żyźniewską przyjechał on do Łodzi. Podobnie jak późniejszy generał Stanisław Sosabowski, który też ukrywał się w kamienicy przy dzisiejszej ul. Legionów 24. Tu odbywał tajne narady szef sztabu Okręgu Łódź AK mjr Stanisław Juszczakiewicz i szef wywiadu mjr Zygmunt Walter-Janke. Wszyscy, którzy tam trafili podkreślali niepowtarzalną atmosferę tego domu. Jeden z żołnierzy podziemia, Józef Lewandowski, wspominał potem, że dom Jezierskich był dla nich jak dom rodzinny. Opowiadał, że zgadywano ich potrzeby, szyto bieliznę dla nich, pamiętano nawet o ich imieninach, zapraszano na święta, a siostry Jezierskie dzieliły się wszystkim, co miały.

- Widziałam ten tajny pokoik, istnieje do dzisiaj - opowiada Agnieszka Jędrzejewska.- Myślałam, że jest bardziej zakonspirowany. A myślę, że od wojennych czasów niewiele się zmienił. Generalnie ta kamienica była niezwykła. Tam o wszystkim decydowały kobiety.

Janina Żyźniewska pełniła kierownicze funkcje w Komendzie Okręgu Łódzkiego SZP-ZWZ-AK. Od listopada 1939 roku do lutego 1942 roku była szefem Oddziału VII, czyli Biura Finansów i Kontroli. Jednocześnie do czerwca 1940 roku stała na czele Oddziału IV, czyli Kwatermistrzostwa. Opiekowała się też chorym na nowotwór mężem Zygmuntem, który zmarł w 1940 roku.

Wanda Goedel w pracy konspiracyjnej wykorzystywała swoje zdolności plastyczne. Wyrabiała potrzebującym żołnierzom konspiracji fałszywa dokumenty. Odpowiednie blankiety „zdobywał” dla niej siostrzeniec Jerzy. Tłumaczyła też z języka niemieckiego różne teksty o tematyce politycznej, wojskowej.

Leonia Jezierska-Jędrzejewska prowadziła zaś dom. Prała, gotowała, sprzątała, cerowała ubrania gości, których nie brakowało. Pomagała różnym ludziom, którzy odwiedzali kamienice, znaleźć nowe, bezpieczne lokum. Kiedy była potrzeba, przenosiła tajne meldunki.

- Przez kamienicę Jezierskich przewijało się mnóstwo ludzi - zauważa Agnieszka Jędrzejewska. - Wielu z nich zaraz po przybyciu do Łodzi tam kierowało swe pierwsze kroki. U Jezierskich szukali oparcia, opieki. Tu znajdowali schronienie przed gestapo. Tu czekali na dalsze rozkazy lub przydział do pracy konspiracyjnej.

Do pracy konspiracyjnej włączyły się dzieci sióstr - Jerzy oraz Edward i Wiesław. Cała trójka uczyła się w Gimnazjum im. Józefa Piłsudskiego, czyli dzisiejszym III LO im. Tadeusza Kościuszki. Byli harcerzami 6. Łódzkiej Drużyny Harcerskiej.

- Brat Jerzego, Romuald, już na początku okupacji został wywieziony do Niemiec - wyjaśnia Agnieszka Jędrzejewska. - Ale podobno stamtąd przesyłał informacje, które były wykorzystywane m.in. przez wywiad gospodarczy.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Edward Żyźniewski w swej drużynie harcerskiej pełnił różne funkcje. Uzyskał nawet stopień Harcerza Orlego, jeden z najwyższych w ZHP. Brał udział w słynnym zlocie harcerskim, który w lipcu 1935 roku odbywał się w Spale. W 1937 roku znalazł się w składzie reprezentacji polskich harcerzy na Jamboree w Holandii.

W maju 1939 roku zdał maturę. W czasie ostatnich przedwojennych wakacji brał udział w Junackich Hufcach Pracy i w Przysposobieniu Wojskowym. Budował między innymi umocnienia na Śląsku, wzdłuż granicy z Niemcami, pomagał przy zabezpieczaniu łódzkiego lotniska Lublinek.

Po wybuchu wojny Edward Żyźniewski od razu włączył się w działalność konspiracyjną. Był łącznikiem między Komendantem Okręgu a Szefem Sztabu Okręgu i Komendantem Miasta. Zajmował się organizowaniem punktów kontaktowych, wynajdywaniem mieszkań dla osób ukrywających się. Zorganizował też jeden z pierwszych w mieście plutonów Związku Walki Zbrojnej. W jego skład weszli chłopcy mieszkający w famułach przy ul. Ogrodowej.

Ale Edward został aresztowany przez gestapo. Wydał go kolega z gimnazjum, który był kurierem do Komendy Głównej Związku Walki Zbrojnej. Nie wytrzymał tortur gestapo. Podał nazwisko i adres Edwarda. 5 marca 1941 roku Edward Żyźniewski został aresztowany przez warszawskie gestapo. Trafił na Pawiak, a stamtąd z wyrokiem śmierci do obozu w Auschwitz. Został rozstrzelany 27 lipca 1941 roku.

Po aresztowaniu Edwarda w ręce gestapo wpadła też jego rodzina. Aresztowano jego ciotki, które znalazły się w więzieniu przy ul. Gdańskiej, a także braci. Ale Edward wziął na siebie całą winę, by nie obciążać rodziny. Po około dwóch tygodniach wszyscy zostali zwolnieni z więzienia. Gestapo jeszcze nie zorientowało się, że trafiło do serca łódzkiej konspiracji.

Siostry Jezierskie pomagały też Żydom. To stało się bezpośrednim powodem ich kolejnego aresztowania. Ta historia jest związana z Alfredem Rappaportem, kupcem pochodzenia żydowskiego, który miał sklep przy ul. Piotrkowskiej. Wiele wskazuje, że był on konfidentem gestapo.

Agnieszka Jędrzejewska opowiada, że już w lutym 1940 roku Alfred Rappaport poprosił Janinę Jezierską-Żyźniewską, by znalazła jakieś bezpieczne miejsce, w którym mógłby się ukryć on i jego żona. Był to czas, gdy wszyscy Żydzi z Łodzi mieli być przesiedleni do utworzonego właśnie getta. Janina im pomogła. Zostali umieszczeni w domu Anieli i Natalii Wągrowskich przy ul. Mielczarskiego.

- Przy tej sprawie pośredniczyła Wanda Goedel - dodaje Agnieszka Jędrzejewska.

Ale Niemcy wpadli na ten trop. 12 lutego 1942 roku Janina Jezierska-Żyźniewska została aresztowana. W ręce gestapo wpadły też siostry Wągrowskie, a także Rappaport i jego żona. Aresztowano też Wiesława, syna Janiny.

13 grudnia 1942 roku do obozu koncentracyjnego w Auschwitz została wywieziona Janina Żyźniewska, w grudniu trafiły tam siostry Wągrowskie. Janina Żyźniewska umarła w obozie 4 stycznia 1943 roku. Pośmiertnie odznaczono ją Orderem Wojennym Krzyża Virtuti Militari V kl. Na początku 1943 roku śmierć poniosły też siostry Wągrowskie.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Tymczasem we wrześniu 1943 roku w kamienicy przy ul. Legionów 24 pojawił się... Alfred Rappaport. Zaczął się tłumaczyć dlaczego nie został aresztowany. Niedługo po jego wizycie, na początku października 1943 roku, przy ul. Legionów znów pojawiło się gestapo. Aresztowało Wandę Goedel. Tak jak jej siostra Janina została wywieziona do Auschwitz, gdzie zmarła 2 stycznia 1944 roku.

Aresztowanie Wandy zaczęto łączyć z pojawieniem się przy ul. Legionów Rappaporta.

- Prawdopodobnie nie wytrzymał przesłuchań i została niemieckim konfidentem - twierdzi Agnieszka Jędrzejewska.- Znajduje to potwierdzenie w trzech źródłach, między innymi w relacjach kolejarzy z węzła Karsznice - Zduńska Wola.

W czasie wojny Wilhelmina straciła dwie córki, wnuka, ale się nie załamała, nie podpisała volkslisty. Dwaj kolejni wnukowie też trafili do obozów. Wiesław Żyźniewski był więziony w więzieniu przy ul. Sterlinga w Łodzi, w radogoskim więzieniu, obozie Auschwitz, w Buchenwaldzie. Po wyzwoleniu nie wrócił do Polski. Wyjechał do Stanów Zjednoczonych. Jerzy Jędrzejewski trafił na Radogoszcz, ale został zwolniony. Na rozkaz swych dowódców opuścił Łódź. Wyjechał do Generalnej Guberni. Początkowo przebywał w okolicach Skierniewic, pracował w gospodarstwie ogrodniczym. Potem wyjechał do Warszawy. Został zaprzysiężony w Oddziale AK „Zagroda”. Od grudnia 1942 roku do lipca 1944 roku był kurierem na trasie Warszawa - Lwów i Warszawa - Budapeszt. Potem walczył w Powstaniu Warszawskim. Po jego upadku trafił do obozu Flossenburg-Leitmeritz. Po wojnie wrócił do Łodzi. Wilhelmina Jezierska przeżyła wojnę. Zmarła w 1953 roku.

Kamienica przy ul. Legionów 24 należy dziś do miasta. Wiele osób przechodząc koło tego miejsca nawet nie wie, że tam tworzyła się łódzka konspiracja. Może warto by było umieścić na niej pamiątkową tablicę poświęconą niezwykłej rodzinie Jezierskich?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki