MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nigeryjska pułapka czeka na aukcji

Daniel Sibiak
Polacy wciąż dają się oszukiwać, bo wierzą, że wygrali fortunę na loterii lub otrzymali spadek po krewnym z zagranicy
Polacy wciąż dają się oszukiwać, bo wierzą, że wygrali fortunę na loterii lub otrzymali spadek po krewnym z zagranicy Dziennik Łódzki / archiwum
Mieszkanka Stanów Zjednoczonych chciała kupić od młodej wielunianki buty, ozdobione perełkami. Była tak szczodra, że chciała za czółenka zapłacić tysiąc złotych - dwa razy tyle, za ile dziewczyna wystawiła buty na aukcji internetowej. Pani Marta tylko dzięki czujności nie padła ofiarą tzw. oszustwa nigeryjskiego.

- Gdy wystawiłam buty na aukcji, od razu otrzymałam mejla od mieszkanki Stanów Zjednoczonych. List był napisany we wzruszającym tonie - opowiada pani Marta z Wielunia. - Matka chciała kupić śliczne buty dla zapracowanej córki, która przebywa w Nigerii, gdzie lada dzień weźmie udział w ważnej konferencji. Dlatego prosi o jak najszybsze przesłanie butów.

Pani Marcie wydało się podejrzane, że mieszkanka USA chce zapłacić za buty z Polski blisko tysiąc złotych. Do kosztów trzeba doliczyć wysłanie paczki do Nigerii, co kosztuje 200 zł. Wielunianka sprawdziła w internecie wskazany adres i okazało się, że nie ma ulicy, na którą miała przesłać paczkę.

Zwykle scenariusz jest podobny. Ofiara jest wyszukiwana na portalu aukcyjnym, gdzie wystawia wartościowy sprzęt, np. laptop lub sprzęt fotograficzny. Oszust za pośrednictwem poczty elektronicznej nawiązuje kontakt. Sprawia wrażenie bardzo zainteresowanego zakupem. Wartościowy przedmiot ma być prezentem dla bliskiej osoby, przebywającej w innym kraju. Oszustowi zależy na czasie wysyłki, który ma być jak najkrótszy, więc sprzedaż musi się odbyć poza aukcją. Za takie niedogodności jest gotów zapłacić dwukrotnie wyższą kwotę niż żąda sprzedający. Dlatego wiele osób zgadza się wysłać towar po otrzymaniu zapłaty.

Tu pojawia się charakterystyczny dla tego oszustwa sposób działania. Po zakończeniu transakcji, ofiara otrzymuje spreparowany skan potwierdzenia dokonania wpłaty wraz z komentarzem, iż przelew pieniędzy z Afryki trwa kilka dni, a prezent musi być dostarczony niezwłocznie. Oszust prosi, by ofiara wysłała towar przed otrzymaniem wpłaty na konto. Zazwyczaj sprzedający godzi się na to. W konsekwencji wysyła towar, ale nigdy nie otrzymuje pieniędzy.

Taki sposób działania oszustów jest dobrze znany policji. Określają go mianem oszustwa nigeryjskiego lub nigeryjskiego szwindla. Jego najbardziej wyrafinowana wersja to naciąganie "na spadek".

Przestępca kontaktuje się z ofiarą także drogą elektroniczną. Informuje, że jest jedynym żyjącym spadkobiercą dalekiego krewnego, który niedawno zmarł i nie pozostawił potomstwa, a w testamencie swój ogromny majątek postanowił przekazać jedynemu znanemu krewnemu, czyli wytypowanej już ofierze oszustwa. Fortunę, jaką odziedziczyła ofiara, może podjąć z banku po dopełnieniu zaledwie kilku formalności i opłaceniu paru różnych należności, które są niczym w porównaniu z olbrzymim spadkiem.

Ofiara zaczyna, na polecenie oszusta, przesyłać kwoty oscylujące w granicach od kilkuset do kilku tysięcy dolarów, by sfinalizować przelew majątku na konto "spadkobiercy". Oszuści uwiarygodniają całą historię, przesyłając pocztą elektroniczną spreparowane certyfikaty.

Kolejną popularną formą oszustwa jest zawiadomienie o dużej wygranej na loterii. By rozwiać wszelkie podejrzenia ofiary, oszust twierdzi, że nagrodę można odebrać osobiście, podając dokładny adres i telefony kontaktowe, lub przelewem bankowym. Mało kto decyduje się na coś więcej niż wykonanie telefonu, by uwiarygodnić całą historię.

- Choć od dawna przestrzegamy przed wszystkimi typami nigeryjskich oszustw, ciągle i tak się zdarzają. Cały czas chodzi o zaślepienie ofiar ewentualną żądzą zysku - potwierdza Grażyna Puchalska z Komendy Głównej Policji.- Za tego typu oszustwo grozi do ośmiu lat więzienia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki