Trochę to dziwne, bo - wedle ministra Nałęcza - hasło marszu organizatorzy zaczerpnęli wprost od Hitlera. Można więc podejrzewać, że ich prawdziwe intencje są niecne.
Dzięki marszowi, oprócz pouczającego doświadczenia, że Polacy potrafią panować nad emocjami, naród i świat usłyszał od samego Wałęsy, czym jest demokracja. Pogromca komunizmu na całym świecie, z wyjątkiem Korei Pn. i Kuby, ogłosił, że marsz ma charakter antydemokratyczny, bo "nie uwzględnia tego, że większość jest w innym miejscu; większość popiera premiera i ten układ". Krótko ujmując, nowa definicja demokracji daje nam prawdziwy demokratyczny wybór: Albo z nami, albo morda w kubeł.
Na szczęście dla uczestników marszu, tym razem noblista nie zaproponował Tuskowi, żeby pisowsko-radiomaryjno-związkowe towarzystwo wypałować. Może jego łaskawość płynęła z faktu, że marsz odbywał się akurat w dniu jego urodzin. W urodzinowym przyjęciu uczestniczyło 300 wpływowych Polaków, z których każdy sam w sobie jest filarem prawdziwej polskiej demokracji i obrońcą wyższych wartości. Więc prawdziwej demokracji żadne marsze nie zagrożą.
Jerzy Witaszczyk
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?