Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

O. Tomasz Alexiewicz: "Pielgrzymka to walka z lenistwem i wygodnictwem" [ROZMOWA]

rozm. Agnieszka Jasińska
Paweł Nowak
Z o. Tomaszem Alexiewiczem, dominikaninem, rozmawia Agnieszka Jasińska.

Trwa sezon pielgrzymkowy. Co dziś kieruje tysiącami ludzi, którzy decydują się wyruszyć w drogę?
Dziś mamy fajny trend, który mówi: rusz się. To pomaga w podjęciu decyzji o pielgrzymowaniu. Wiemy, że często najlepszą rehabilitacją jest spacer, ruch. I to jest właśnie dzisiaj jeden z powodów, dlaczego wyruszamy na pielgrzymkę. Innym powodem jest to, że maszerujemy do sensownego miejsca, daj Boże w sensownym towarzystwie. Poza tym ktoś się nami opiekuje, nie jesteśmy sami, uczestniczymy w życiu grupy.

Na co dzień żyjemy wygodnie. Nie możemy obyć się bez telefonu i laptopa...

I dziś na pielgrzymce też ciężko nam rozstać się z tym wszystkim. Jest inaczej niż kiedyś. Dla wielu pielgrzymów ważnym pytaniem jest: gdzie są punkty do ładowania telefonów? Dziś chcemy być na bieżąco także na pielgrzymce. Chcemy dodawać zdjęcia na Facebooku, być w kontakcie. Dzisiaj na pielgrzymce wcale nie odchodzimy od swoich codziennych przy-zwyczajeń. Oczywiście, są też inne pielgrzymki. Jedną z takich organizuje diecezja koszalińska. To pielgrzymka "na żebraka". W drogę nie zabiera się żadnych pieniędzy, telefon komórkowy trzeba oddać do depozytu. Je się tylko to, czym pielgrzymów poczęstują ludzie po drodze. Śpi się tylko tam, gdzie ktoś zaprosi. Na taką pielgrzymkę też nie brakuje chętnych.

Dlaczego wyruszamy w drogę?

Pielgrzymka to przede wszystkim przekroczenie granic niemożliwości. To walka ze zmęczeniem, lenistwem, wygodnictwem.

Czy wracamy lepsi?

Na pewno wracamy brudni i zmęczeni. Niektórzy potrzebują kilku dni, by odespać drogę. Jesteśmy bogatsi o nowe znajomości. A czy jesteśmy lepsi? To zależy od treści, jakie trafiły do nas podczas pielgrzymki. Na pewno nie można mówić o sobie, że jesteśmy wspaniali, bo poszliśmy pieszo na Jasną Górę, a innych, tych, którzy nie poszli w pielgrzymce, określać jako grzeszników. To bez sensu. Trzeba mieć zawsze szacunek do innych ludzi i za nich się modlić. Pamiętam jak 40 lat temu szedłem z pielgrzymką warszawską. To była grupa polsko-niemiecka. Maszerowaliśmy po terytorium, gdzie podczas wojny była partyzantka. Na poboczu jednej miejscowości spotkałem płaczącego rolnika. Podszedłem do niego i zapytałem, co się stało. Powiedział wtedy: ja tu wojnę przeżyłem, a pierwszy raz słyszę, jak ktoś się modli po niemiecku. Naprawdę na pielgrzymkach zdarzają się cuda.

Dziś też ojciec pielgrzymuje?

Dziś moim pielgrzymowaniem jest na przykład Przystanek Jezus na Przystanku Woodstock. To codziennie dreptanie 2-3 kilometry od kościoła na ten Przystanek. Najważniejsze to dać się zaczepić przez ludzi i z nimi rozmawiać, wspólnie się z nimi pomodlić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki