Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Obrońcy drzew nie mają prawa głosu

Jolanta Sobczyńska
Przed rokiem mieszkańcy bronili drzew przed swoim blokiem
Przed rokiem mieszkańcy bronili drzew przed swoim blokiem Jakub Pokora
Lokatorzy z wieżowca przy ul. Piotrkowskiej 235/241, którzy walczą z władzami Spółdzielni Mieszkaniowej Śródmieście o zachowanie zielonego skweru przed ich blokiem twierdzą, że podstępem odebrano im wpływ na działania spółdzielni. Nie mogą wybrać swoich przedstawicieli na zebranie spółdzielców.

Wojna o skwer wybuchła przed rokiem, kiedy okazało się, że władze SM chcą zlikwidować skwer. Zamiast zieleni miał stanąć nowy blok i parking. Spór z władzami spółdzielni trafił nawet do sądów.

- Teraz władze spółdzielni znalazły sposób, by pokazać nam, że i tak nie mamy nic dopowiedzenia - twierdzi Anna Ginalska, jedna z mieszkanek wieżowca, która walczy o zachowanie skweru. - W naszej spółdzielni nie ma walnych zebrań, czyli spotkań wszystkich spółdzielców. Są tylko zebrania przedstawicieli.

Na zebranie wybiera się jednego przedstawiciela z 50 członków SM. Wybory odbywają się zaś na tzw. grupach członkowskich. Mieszkańcy bloku przy skwerze (razem z dwoma innymi sąsiednimi blokami) należeli zawsze do grupy numer 3.

- Gdy się udaliśmy na zebranie grupy numer 3, nie wpuszczono nas. Przedstawiciel zarządu poinformował nas, że decyzją rady nadzorczej stworzono dla nas nową grupę - mówi Anna Ginalska. - Sądziliśmy, że jako nowa grupa będziemy mogli wybrać swoich przedstawicieli. W naszym bloku jest 150 członków SM, a więc będziemy mogli wybrać trójkę swoich ludzi na zebranie spółdzielcze. W końcu zebranie naszej nowej grupy, numer 10, się odbyło. Tyle, że władze spółdzielni stwierdziły, że wyborów nowych przedstawicieli nie będzie, bo... mamy już swoich przedstawicieli. Jest to dwójka mieszkańców wybranych jako przedstawiciele grupy numer 3. Tyle, że ci ludzie nie reprezentują naszych spraw. Jedna z osób to pracownik SM. To po czyjej stronie stanie? Naszej czy tego, kto jej płaci pensję - pyta Anna Ginalska.

Przewodnicząca rady nadzorczej SM Urszula Nowakowska twierdzi, że wszystko odbyło się zgodnie z prawem, a odrębną grupę z mieszkańców wieżowca przy skwerze stworzono, bo interesują ich inne tematy, które reszty spółdzielców nie dotyczą.

- Ten blok ma swoich przedstawicieli - mówi Urszula Nowakowska. - Zostali wybrani w ubiegłym roku. W statucie jest zapisane wyraźnie - przedstawiciele są wybierani na 5 lat. Nic nie poradzę na to, że nie odpowiadają części mieszkańców bloku. Wybrali ich właśnie mieszkańcy tego wieżowca!

A dlaczego w SM Śródmieście nie ma walnych zebrań spółdzielców, tak jak w innych spółdzielniach?

- Orzeczenie Sądu Najwyższego pozwala nam na posiadanie zebrania przedstawicieli - odpowiada przewodnicząca Nowakowska. - Poza tym właśnie procedowana jest nowa ustawa spółdzielcza. Do czasu jej rozstrzygnięć nie będziemy wprowadzać zmian w funkcjonowaniu naszej SM.

Tymczasem Krzysztof Romański z Mazowieckiego Stowarzyszenia Obrony Praw Lokatorów i Spółdzielców twierdzi, że spółdzielcy powinni w tej sytuacji wystąpić z pozwem do sądu przeciwko władzom swojej spółdzielni.

- Według mojej wiedzy to walne jest najwyższym organem w spółdzielni, a Sąd Najwyższy orzekł, że "grupa osób", np. zebranie przedstawicieli, nie jest uprawniona do występowania w imieniu wszystkich członków. Ci ludzie nie powinni wykłócać się o to, czy będą wybierać jakichś dwóch czy trzech przedstawicieli. Muszą iść do sądu i wystąpić z pozwem o naruszenie ich praw w spółdzielni. Mają prawo do walnego - radzi Krzysztof Romański.

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki