Państwo Turlakiewiczowie w kwietniu ubiegłego roku zostali bez dachu nad głową, bo w ich dom wjechał tir. Ciężarówka nie miała zaciągniętego hamulca ręcznego. Zniszczyła cały dobytek rodziny.
Turlakiewiczowie nie mieli za co odbudować domu. - Mam 850 zł renty, żona zarabia niewiele ponad tysiąc zł. Ledwo wystarcza na codzienne potrzeby - mówił pan Jerzy.
Cztery miesiące po wypadku ruszyła akcja "Zbuduj chatkę". Pojawiła się strona internetowa. Fundacja Jaś i Małgosia otworzyła konto. Każdy mógł pomóc państwu Turlakiewiczom.
- Udało się zebrać 137 tys. zł. Wpływały różne sumy. Czasami po kilka złotych, czasami po kilkanaście. Ktoś wpłacił aż 1,5 tys. zł - opowiada pan Jerzy. - Za te pieniądze rozpoczęliśmy odbudowę domu. Niestety, ubezpieczyciel wypłacił nam tylko niecałe 30 tys. zł. Za taką kwotę niczego nie da się zbudować.
Turlakiewiczowie poszli do sądu. Sprawa jest w toku.
- Najbardziej zabolało mnie, kiedy podczas jednej z rozpraw sądowych mecenas reprezentujący ubezpieczyciela pokazał sądowi wydrukowaną stronę internetową naszej akcji. Chciał umorzenia sprawy w sądzie, bo dostaliśmy pomoc od ludzi! - denerwuje się pan Jerzy.
Te święta Turlakiewiczowie spędzą jeszcze w mieszkaniu od urzędu miasta. Nowy dom nie jest wykończony. Pan Jerzy robi co może, żeby w lutym w nim zamieszkać. Przyjeżdża na budowę po 2-3 razy dziennie.
- Chociaż jeszcze tu nie mieszkamy, ubierzemy tu choinkę. Żeby było świątecznie - cieszy się.
Pani Maria przyznaje, że znowu ma cel w życiu.
- Mamy już dokąd wracać - mówi wzruszona. - Mam wrażenie, że przez ostatnie półtora roku postarzałam się o jakieś 30 lat. Martwiłam się, co z nami będzie. Teraz wiem, że sobie poradzimy.
Nowy dom Turlakiewiczów ma 90 mkw. Są tu 3 pokoje, kuchnia i łazienka.
- Odliczamy dni do przeprowadzki - przyznaje pani Maria. - To będzie dom otwarty dla wszystkich gości, bo taki był nasz dom rodzinny. Cieszę się, że tyle osób nam pomogło, a wszyscy zupełnie bezinteresownie. Nie spodziewaliśmy się tego.
W czwartek Turlakiewiczowie podziękowali wszystkim, którzy im pomogli.
- Obiecałem, że jak staną mury, ugotuję bigos. I ugotowałem. Zapraszam - mówił pan Jerzy, zachęcając do degustacji swojego popisowego dania.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?