Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oddała synka do domu dziecka. Teraz chce go odzyskać

Agnieszka Jasińska
W łódzkim szpitalu im. Rydygiera zlikwidowano oddział preadopcyjny
W łódzkim szpitalu im. Rydygiera zlikwidowano oddział preadopcyjny Krzysztof Szymczak / archiwum
Mareczek ma 11 miesięcy. Dzisiaj jego domem jest dom dziecka. Trafił tu, kiedy skończył miesiąc. Dla jego mamy nie była to łatwa decyzja. Ale nie miała wyboru. Ania nie była w stanie utrzymać siebie i dziecka. Minęło kilka miesięcy i Ania zrozumiała, że nie potrafi żyć bez synka. Postanowiła go odzyskać. Ale nie jest to proste.

Ania nie miała łatwego dzieciństwa. Wychowała się na ulicy, rodzice podrzucali ją babci. - Zachorowałam na anoreksję - opowiada Ania. - Wtedy dostałam się na studia, na psychologię. Ale nie skończyłam uczelni. Brałam urlopy zdrowotne, ale za czwartym razem już nie dostałam urlopu. Musiałam zrezygnować z nauki.

Potem Ania poznała ojca Marka. - Wtedy nie byłam gotowa na to, aby zostać matką - mówi kobieta. Z ojcem dziecka nie udało się jej ułożyć życia. Z małym dzieckiem kobieta trafiła do domu samotnej matki. Nie miała mieszkania ani pracy. To było dla niej za wiele. Zdecydowała, że odda synka.

Ania szybko pożałowała swojej decyzji. I postanowiła odzyskać dziecko. Nie jest to jednak takie łatwe. Sprawa trafiła do sądu. Jest w toku. - Teraz wiem, że kocham synka - podkreśla kobieta. - Są jednak zastrzeżenia co do warunków w moim mieszkaniu. To jest 38 metrów kwadratowych. Próbuję je remontować. Ale nie jest mi łatwo.

Ania żyje z renty. To 630 zł miesięcznie. Korzysta też z pomocy Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Łodzi. Są to zasiłki celowe, pielęgnacyjne, dodatek do czynszu...

- Napisałam do marketów budowlanych list z prośbą o to, by przekazali mi jakieś resztki materiałów, które już nie są im potrzebne, których nie uda im się sprzedać. I kilka marketów mi pomogło. Ale to wciąż za mało - opowiada kobieta. - Jesienią częściowo wymieniłam okna w mieszkaniu. Pożyczyłam na to pieniądze. Teraz muszę spłacić pożyczkę. Mam trzy tysiące zł długu. Ale wszystko robię dla dziecka. Liczę, że znajdą się ludzie, którzy mi pomogą w remoncie i w sprzątaniu mieszkania.

Ania może liczyć tylko na siebie. Nie ma kontaktu z ojcem Mareczka. - Jak byłam w ciąży, nie zrobił nic, żeby pomóc mi i dziecku. Dobrze wiedział, że trafię do domu samotnej matki - mówi Ania.

Kobieta nie zrzekła się praw rodzicielskich, ale ma ograniczoną władzę rodzicielską.

Dyrekcja domu dziecka, w którym mieszka 11-miesięczny Mareczek, nie chce komentować sytuacji swojego wychowanka i jego matki.

Anna Szolc-Kowalska, dyrektor Archidiecezjalnego Ośrodka Adopcyjno-Opiekuńczego w Łodzi, podkreśla, że są sytuacje, kiedy matce trzeba pomóc, wesprzeć ją. - Dobrym rozwiązaniem byłoby wystąpienie o asystenta rodziny. Taka osoba pomogłaby kobiecie w codziennych czynnościach, w sprawach urzędowych - podkreśla Anna Szolc-Kowalska. - Matce można pomóc, ale nie można za nią żyć. Najlepiej jest, kiedy dziecko jest przy biologicznej matce. Są jednak sytuacje, kiedy dziecku będzie lepiej w rodzinie adopcyjnej. Bo w przypadku rodziny adopcyjnej jest ono wyczekiwane, wytęsknione. Zdarza się, że dobrym rozwiązaniem jest sytuacja, kiedy dziadkowie decydują się na adopcję, bo rodzice nie potrafią poradzić sobie ze sobą.

- Gdy w szpitalu im. Rydygiera w Łodzi istniał oddział preadopcyjny, kobiety miały sześć tygodni na podjęcie decyzji. Przez ten czas mogły spokojnie pomyśleć, czy chcą wychować dziecko, czy nie. Teraz nie daje im się takiej szansy. Dzisiaj dziecko trafia do domu dziecka i jeśli matka chce je odzyskać,to dzieje się to na drodze sądowej i jest to zdecydowanie bardziej skomplikowana procedura - mówi Szolc-Kowalska.

Ania nie wyobraża sobie życia bez synka. Liczy, że znajdą się ludzie, którzy jej pomogą. Wkrótce termin rozprawy, podczas której sąd rozstrzygnie, czy odzyska syna.

Imiona bohaterów artykułu zostały zmienione

CZYTAJ TEŻ:
Maluchy nie będą czekać na adopcję w szpitalu Rydygiera

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki