Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Odpowiedzą za rasistowski napad na trzech Murzynów

Wiesław Pierzchała
Grzegorz Gałasiński / archiwum
Trzej łodzianie odpowiedzą za pobicie na tle rasowym trzech Murzynów. Napastników było więcej, ale nie udało się ich złapać. Akt oskarżenia w tej sprawie trafił do Sądu Okręgowego w Łodzi.

Oskarżeni to: 30-letni Artur P., z zawodu drukarz-hafciarz, który miał być prowodyrem zajścia, a także 28-letni Michał Ś., z zawodu piekarz-ciastkarz, który ostatnio pracował jako mechanik wtryskarek oraz 31-letni Jarosław M., bez zawodu, który przed zatrzymaniem pracował dorywczo jako brukarz.

Do bijatyki doszło wieczorem 6 sierpnia 2011 roku. Z ustaleń śledczych wynika, że czarnoskórzy Artur Z., Martin M. i Joseph M. - w towarzystwie dwóch Polek: Karoliny S. i Magdaleny C. - wyszli z osiedla akademickiego Politechniki Łódzkiej i udali się na przystanek MPK przy skrzyżowaniu al. Politechniki i ul. Wróblewskiego, gdzie zamierzali wsiąść do autobusu nocnego.

Po drodze natknęli się na liczącą 10-15 osób grupę młodych, nietrzeźwych mężczyzn, którzy widząc Murzynów w towarzystwie Polek obrzucili ich wulgarnymi wyzwiskami. Napastnicy od utarczek słownych przeszli do rękoczynów. Jeden z nich uderzył pięścią w twarz Martina M., który wkrótce został powalony na ziemię i pokopany.

Joseph M., był bity i kopany, ale cały czas bronił się i nie dał się przewrócić. Najbardziej ucierpiał Artur Z., który został uderzony w twarz butelką. Po tym ciosie zaczął krwawić. Potem okazało się, że stracił wzrok w lewym oku. Ciężko poturbowany był też Joseph M. Miał nad brzuchem krwiaka, który usunięto po operacji.

Bijatyka trwała ok. 5 minut, po czym przybyli policjanci, na których widok napastnicy zaczęli uciekać. Nie wszystkim udało się zbiec. Na miejscu zatrzymano trzech oskarżonych. Byli pijani. Zostali rozpoznani przez pokrzywdzonych. Jeden z nich stwierdził, że prowodyrem był Artur P., który jako pierwszy zaczął znieważać Murzynów wulgarnymi i rasistowskimi okrzykami.

Podczas przesłuchania napastnicy, którzy byli już notowani m.in. za rozbój, nie przyznali się do winy. Artur P. przekonywał, że nie bił, tylko stał po drugiej stronie ulicy i czekał na przyjazd policji. W tym czasie miał nawet rozmawiać z jednym z pokrzywdzonych, który potem oskarżył go o pobicie. Jarosław M. twierdził, że też stał po drugiej strony ulicy, razem ze swoim szwagrem Arturem P., zaś Michał Ś. tłumaczył, iż stał spokojnie koło przystanku i tylko raz interweniował, gdy Murzyn chciał uderzyć leżącego na jezdni chłopaka.

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki