Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Operacja reaktywacja. Ministerstwo Obrony Narodowej chce przywrócić Łodzi Wojskową Akademię Medyczną. Zobacz archiwalne zdjęcia WAM

Maciej Kałach
Maciej Kałach
Profesor generał Jerzy Bończak, rektor WAM (w latach 1975-1978), wręcza dyplomy lekarskie.
Profesor generał Jerzy Bończak, rektor WAM (w latach 1975-1978), wręcza dyplomy lekarskie. Archiwum WAM
Wiosna 2021 roku ma być terminem rekrutacji kandydatów do – odtworzonej jako autonomiczna uczelnia – Wojskowej Akademii Medycznej.

Stanie się tak, jeśli Ministerstwo Obrony Narodowej przekona do swojego pomysłu pozostałe ośrodki władzy, w tym parlament i prezydenta RP: bowiem szkołę wyższą powołuje się w Polsce ustawą.

MON zapowiada, że siedzibą odrodzonej WAM stanie się stolica naszego regionu, ale idea i tak budzi kontrowersje i obawy, przede wszystkim na Uniwersytecie Medycznym w Łodzi, który w 2002 r. powstał w wyniku fuzji WAM (zobacz archiwalne zdjęcia w galerii do tego artykułu) oraz Akademii Medycznej, czyli łódzkiej uczelni prowadzącej kształcenie cywili.

MON narzeka na cywili w wojskowych szpitalach

Najnowszą ofensywę w sprawie powołania własnej uczelni MON rozpoczął w zeszłym tygodniu.

– Było wielkim błędem, że WAM w Łodzi została zlikwidowana -powiedział wiceminister Wojciech Skurkiewicz podczas obrad senatorów z Komisji Obrony Narodowej. – To, co stało się w roku 2002, to jest rzecz, która do dziś wywiera swoiste piętno, jeżeli chodzi o wojsko.

Przedstawiciele MON przypominali senatorom, że do października 2019 r. w ramach Uniwersytetu Medycznego w Łodzi działał Wydział Wojskowo-Lekarski, zaś aktualnie kolegium kształcące medyków dla armii jest częścią (w pełni wcześniej cywilnego) Wydziału Lekarskiego.

Łódzka uczelnia tłumaczyła tę ostatnią zmianę wymogami trwającej reformy akademickiej, przeforsowanej przez Jarosława Gowina, wicepremiera i ministra nauki. Ale przedstawiciele MON przedstawiali senatorom likwidację Wydziału Wojskowo-Lekarskiego jako jeden z powodów, za sprawą którego należy w Łodzi reaktywować WAM. Jakie są inne?

– Chcielibyśmy posiadać też własne zaplecze naukowe – opowiadała Aurelia Ostrowska, urzędniczka MON. – Kształcenie, które obecnie mamy we współpracy z Uniwersytetem Medycznym w Łodzi, zabezpiecza jedynie zastępowanie tych lekarzy, którzy odchodzą z sił zbrojnych, tymczasem mamy ich nowe rodzaje, w tym obronę terytorialną, oraz wzrost liczebności armii.
Według urzędniczki MON reaktywowana WAM powinna zająć się także dostarczaniem wojsku, nie tylko lekarzy, ale i wyspecjalizowanych pielęgniarek oraz ratowników medycznych. Resort obrony alarmuje, że armii brakuje obecnie pół tysiąca lekarzy – zaś w niektórych szpitalach wojskowych pracują tylko cywile – oraz 200 pielęgniarek.

Kilka dni po ogłoszeniu najnowszego planu MON swój oficjalny komunikat wydały władze Uniwersytet Medycznego. Wynika z niego, że są one planami resortu głęboko zaskoczone.
„Uniwersytet z sukcesami kontynuuje tradycje Wojskowej Akademii Medycznej. Z roku na rok kształcimy coraz więcej lekarzy na potrzeby wojskowej służby zdrowia. Aktualnie na pierwszym roku naukę rozpoczęło 150 podchorążych, jeszcze 6 lat temu było ich 40. Na wszystkich latach studiów kształcimy dziś niespełna pół tysiąca mundurowych (493)” – wyliczają władze Uniwersytetu Medycznego.

Kształcenie dla armii chciał przejąć już Macierewicz

Jednak o pełnym zaskoczeniu w Łodzi mówić trudno. Starania MON o przejęcie kontroli nad kształceniem wojskowych lekarzy trwają od kilku lat. Za każdym razem resort używa argumentu: skoro my płacimy za naukę medyków w mundurach, chcemy większych wpływów.

W 2017 r. pojawił się poselski projekt nowelizacji ustawy o Uniwersytecie Medycznym. Jego „twarzą” była Joanna Kopcińska, ówczesna członkini klubu parlamentarnego PiS (choć jego kształt wskazywał na inspirację z MON). Projekt przewidywał, że minister obrony (wtedy Antoni Macierewicz) wskaże łódzkiej uczelni całkiem nowego prorektora ds. jej działalności dla potrzeb sił zbrojnych. Byłoby to znaczne ograniczenie władzy rektora, który wskazuje swoich zastępców w najważniejszych dziedzinach działalności szkoły wyższej. Ponadto projekt sprzed trzech lat przewidywał, że szef MON wskazałby także nowego dziekana Wydziału Wojskowo-Lekarskiego i jego prodziekanów.

Firmowany przez Joannę Kopcińską pomysł wzmocnienia pozycji MON w Uniwersytecie Medycznym ostatecznie upadł. Według naszych informacji o zdjęciu projektu z obrad parlamentu zadecydował sam Jarosław Kaczyński, gdy Jarosław Gowin zagroził, że nie uzyska on poparcia jego i związanych z nim posłów.

Ale rok 2017 to także wypowiedź Wojciecha Skurkiewicza, wówczas posła PiS, który już wtedy z mównicy sejmowej twierdził, że „likwidacja WAM była wielkim błędem”.
– Czy rozważamy odtworzenie Wojskowej Akademii Medycznej? – pytał sam siebie, zaraz po wystąpieniu posła Wojciecha Skurkiewicza, Michał Dworczyk, ówczesny zastępca Antoniego Macierewicza. – Tak, myślimy o tym. Trzeba to robić w sposób roztropny i odnosząc się do realiów, jakie dzisiaj mamy.

Od 2002 r. mamy uczelnię „jak na Zachodzie” czy „nowotwór”?

A jakie realia zadecydowały o połączeniu WAM z cywilną Akademią Medyczną w 2002 roku?

Pierwszą z tych uczelni wydzielono z drugiej w 1957 r. Do momentu fuzji z XXI wieku WAM dostarczyła wojsku ponad pięć tysięcy lekarzy wojskowych oraz stomatologów i farmaceutów. Absolwenci WAM zawsze cieszyli się bardzo dużym uznaniem u pacjentów.

– Było to związane ze statusem przedwojennego oficera, który w randze zawodów był wysoko usytuowany, a na dodatek lekarz w tej grupie miał się znakomicie - wyjaśniał nam przed laty profesor pułkownik Hieronim Bartel, znany histolog i embriolog (absolwent WAM z 1962. r., potem m.in. prorektor tej uczelni). – My przejęliśmy coś z tego przedwojennego dorobku. Poza tym na tle mizerii służby zdrowia wojskowa miała się znacznie lepiej niż cywilna.

W swoich wspomnieniach inni przedstawiciele kadry WAM dodawali m.in., że gdy ich wychowankowie szli z uczelni na szpitalne praktyki, widać było „wojskową organizację” – porządek wyniesiony z ćwiczeń postępowania na polu walki.

Jednak w końcówce lat dziewięćdziesiątych WAM przyjmowała tylko ok. 30 kandydatów rocznie. Nie tyle za sprawą małego zainteresowania jej ofertą, co zmniejszającej się dotacji od MON w dobie liczebnego ograniczania stanu polskiej armii.

Swoją teorię przyczyny kryzysu – wygłoszoną podczas sejmowej debaty z 2002 r., przed głosowaniem ustawy tworzącej Uniwersytet Medyczny z AM i WAM miała też Elżbieta Radziszewska, ówczesna posłanka PO.
– Kiedy wstępowaliśmy do NATO, zapewne była szansa wyboru, czy Polska ma odpowiadać za kadry medyczne i kwestie zdrowia w NATO, czy za inną część tego wojskowego natowskiego życia. Polska wybrała łączność jako to, co bardziej odpowiada ambicjom polskim. Czechy zajmują się zdrowiem. I w tym momencie Wojskowa Akademia Medyczna nieco straciła na ważności – prowadziła swój wywód z mównicy Elżbieta Radziszewska. – Powstaje nowy twór, który się nazwie uniwersytetem, a nie akademią.
– „(Głos z sali: Nowotwór.)” – skrupulatnie dopisał sejmowy stenograf.

Jednak fuzja AM z WAM przeszła przez parlament przede wszystkim za sprawą głosów rządzącej wtedy koalicji SLD-PSL.

– Stwórzmy placówkę na miarę potrzeb i oczekiwań. Dajmy jej możliwość rywalizacji z uczelniami światowymi, przy równym starcie, a przede wszystkim stwórzmy absolwentom uczelni możliwość konkurowania z kolegami z Europy Zachodniej, bez konieczności udowadniania, iż w Polsce kończyli uczelnię medyczną równorzędną wobec tej, jaka jest na Zachodzie – przemawiał w 2002 r. łodzianin Krzysztof Baszczyński, przedstawiciel SLD.

Argumentacja posła dotyczyła sporów wokół nazwy tworzonej szkoły wyższej. Ówczesny klub PiS nie godził się na nazywanie jej „uniwersytetem medycznym” i obstawał przy Łódzkiej Akademii Medycznej.

Wielka fuzja mogła objąć nawet Uniwersytet Łódzki

Mało kto pamięta, że w 2001 r. w stolicy regionu działał zespół ds. fuzji obejmujący nie tylko przedstawicieli AM i WAM, ale także Uniwersytetu Łódzkiego. Prof. Krystyna Marczak, jego ówczesna prorektor ds. ekonomicznych tej, argumentowała, że takie połączenie nie powinno dziwić, bo przecież przed 1950 rokiem medycyna była kierunkiem UŁ. Dopiero potem z największej szkoły wyższej w regionie wydzieliła się AM, zaś z tej akademii – WAM.

Do wielkiej fuzji nie doszło. Gdy była na etapie planowania, atmosferę popsuły starania UŁ o przejęcie części nieruchomości WAM.

Formalnie po połączeniu obu akademii z 2002 r. prawnym następcą WAM w ramach Uniwersytetu Medycznego stał się Wydział Wojskowo-Lekarski (czyli ten, którego likwidacja w 2019 r. stała się jednym z powodów ostatniej ofensywy MON). Po kilku latach od fuzji armia dostrzegła powiększającą się lukę wśród pracującej dla niej kadry medycznej. Dlatego przed dziesięcioma laty łódzka uczelnia zaczęła kształcić studentów w mundurach – za pieniądze otrzymywane przez MON. Aktualnie pierwszy etap ich rekrutacji (na żołnierza zawodowego) prowadzi Akademia Wojsk Lądowych we Wrocławiu, drugi (związany z wynikami matur) toczy się Łodzi. Uproszczenie tej procedury jest, zdaniem MON, kolejnym argumentem za odtworzeniem WAM.

Ważne, by Łódź nie dała sobie odebrać lekarzy w mundurach

Na temat decyzji z 2002 roku bardzo jednoznaczną opinię wyraził w tym tygodniu płk prof. Krzysztof Zeman, ostatni rektor WAM (oraz późniejszy prorektor Uniwersytetu Medycznego – natomiast aktualnie wojewódzki konsultant ds. immunologii klinicznej oraz kierownik Kliniki Pediatrii, Immunologii i Nefrologii w Instytucie Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi).

– Minęło 18 lat i myślę, że nikt, kto się na tym zna, nie ma teraz wątpliwości: wtedy likwidacja Wojskowej Akademii Medycznej była pomyłką. Autorzy tego kroku nie policzyli właściwie przyszłego zapotrzebowania na lekarzy wojskowych. Oni błędnie oczekiwali, że absolwenci cywilnych uczelni medycznych będą skutecznie zachęcani przez armię do pracy wśród mundurowych – mówi płk prof. Krzysztof Zeman. Jednak ostatni z rektorów WAM uważa, że nawiązanie zacieśniającej się współpracy między Uniwersytetem Medycznym w Łodzi a Ministerstwem Obrony Narodowej było właściwym początkiem naprawiania błędu z początku XXI wieku.

– Za najlepszych czasów WAM jednocześnie zdobywało wiedzę w akademii około tysiąca młodych osób. Skoro teraz po ulicach Łodzi chodzi pół tysiąca studentów w mundurach, najważniejsze, żebyśmy nie stracili tego potencjału i wyróżnika na rzecz innych ośrodków akademickich, nawet jeśli Ministerstwo Obrony jest zdeterminowane w tworzeniu autonomicznej uczelni, bo prób podchodów, ze strony takich miast jak Warszawa albo Radom, aby odebrać Łodzi kształcenie lekarzy dla wojska było już wiele... – kończy płk prof. Krzysztof Zeman.

To cenna uwaga: wiceminister Wojciech Skurkiewicz wywodzi się z Radomia...

współpraca: Anna Gronczewska

od 7 lat
Wideo

Krzysztof Bosak i Anna Bryłka przyjechali do Leszna

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki