Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Andrzej Ritmann: Komornik nie zabiera - komornik oddaje wierzycielowi jego własność [WYWIAD]

Andrzej Gębarowski
Rozmowa z Andrzejem Ritmannem, przewodniczącym Rady Izby Komorniczej w Łodzi.

W odbiorze społecznym zawód komornika kojarzy się bardziej z domniemaną krzywdą dłużnika niż z interesem wierzyciela, w imieniu którego komornik występuje. Czy można to zmienić? A może nie da się zmienić tej opinii, bo taka jest specyfika zawodu?

Mówiąc o odbiorze społecznym, mamy tak naprawdę na myśli odbiór medialny, związany z zapotrzebowaniem społeczeństwa na sensację. W odbiorze medialnym nie jest sensacją, że komornik wyegzekwował należność od dłużnika, a tym samym uratował firmę wierzyciela, a jego samego uwolnił ze spirali zadłużenia. Sensacją stają się natomiast nieliczne przypadki nieprawidłowości. Ponad 1400 komorników i drugie tyle asesorów przeprowadziło w minionym roku czynności w blisko 7 milionach spraw egzekucyjnych. Na tym tle przypadki opisywane przez media stanowią ułamek promila wszystkich tych spraw.

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ: Andrzej Ritmann: My, komornicy, oczyszczamy się jako środowisko

A jednak kilka lat temu w jednym z wywiadów prasowych mówił Pan jedynie o kilku naganach udzielonych przez Komisję Dyscyplinarną przy Krajowej Radzie Izby Komorniczej, zaś w styczniu minionego roku wspomniał Pan już o kilku poważnych przypadkach nieprawidłowości. Wygląda zatem na to, że przykładów złej pracy komornika jest obecnie więcej?

Jestem komornikiem od 1994 roku, zaś przewodniczącym łódzkiej Rady - już trzecią kadencję. W tym czasie bardzo znacznie poszerzył się dostęp do zawodu komornika - jest on obecnie szeroko otwarty. Z jednej strony to dobrze, z drugiej - rodzi pewne niebezpieczeństwa. Chciałbym podkreślić, że samorząd komorniczy nie ma żadnego wpływu na to, kto trafia do naszego zawodu. Każdy absolwent prawa, który zda dość łatwy egzamin testowy, zostaje wpisany na listę aplikantów. Po dwóch latach zdaje równie łatwy egzamin zawodowy, po którym zostaje już asesorem. A potem realia są takie, że jeśli złoży wniosek o powołanie na stanowisko komornika, wskazując przy tym sąd rejonowy - zostanie powołany. Taka jest polityka państwa.

Dodajmy do tego szerokie prawo wyboru komornika, jakim dysponują obecnie wierzyciele, które doprowadziło w efekcie do pewnych patologii. Powstały wielkie kancelarie komornicze, istne molochy, załatwiające kilkaset tysięcy spraw rocznie. Nie mają one wiele wspólnego z egzekucją komorniczą, zajmując się w głównej mierze zajmowaniem wynagrodzeń dłużników i umarzając sprawy, jeśli dłużnik nie ma dochodu. Są liczni wierzyciele, którym to wystarcza.

Na drugim biegunie funkcjonują kancelarie małe, ledwo wiążące koniec z końcem.

Wspomnijmy jeszcze o tym, że tak szerokie otwarcie dostępu do zawodu spowodowało mnożenie się kancelarii i wprowadziło niezdrową konkurencję. W samym tylko Zgierzu jest obecnie 9 kancelarii. Na terenie mojego rewiru - widzewskiego - działa bodaj już 16 komorników. Kilka lat temu tylu było w całej Łodzi...

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

To, co Pan powiedział, brzmi groźnie. Rynkowa konkurencja pomiędzy kancelariami komorniczymi, które z definicji stosują przemoc w imieniu państwa? To trochę tak, jakby kazać konkurować ze sobą policji...

Proszę spojrzeć na to z punktu widzenia młodego człowieka, który postanawia pójść na swoje, otwierając kancelarię i inwestując w nią kapitał - na ogół z kredytu, który trzeba potem spłacać. Jeśli dodać do tego typowe dla naszych czasów konsumpcyjne nastawienie, rodzi się niekiedy chęć pójścia na skróty i powstaje niezdrowa konkurencja. To może tłumaczyć występujące nieprawidłowości. W sumie mówimy jednak o kilkunastu przypadkach, w których ktoś nie dochował należytej staranności lub zachował się w sposób nie licujący z powagą komornika. Ostatnie historie, dotyczące choćby kancelarii z Bełchatowa (związane, miedzy innymi, z egzekucją pod Otwockiem), obrazują dwie ważne rzeczy. Po pierwsze - nie każdy, kto spełnił formalne warunki do pełnienia funkcji komornika sądowego, faktycznie do tej roli dorósł. Po drugie - dobre imię, na które tysiące ludzi pracuje latami, może zniszczyć kilka nieodpowiedzialnych osób w kilka dni.

Jakie sankcje może zastosować samorząd komorniczy wobec takich osób?

Komisja Dyscyplinarna przy Krajowej Radzie Izby Komorniczej może zastosować karę upomnienia, nagany, karę pieniężną oraz - w najbardziej drastycznych przypadkach - wydalenie ze służby. W czasie pełnienia przeze mnie funkcji samorządowej z wniosku łódzkiej Rady Izby zostało wydalonych dwóch komorników i jeden asesor.

Tak jak Pan powiedział, te nieliczne przypadki rzutują jednak na opinię o całym środowisku zawodowym. Co jeszcze - oprócz wspomnianych sankcji - można zrobić, aby zmienić te niekorzystne skojarzenia?

Bardzo ważna jest tutaj edukacja. Z doświadczenia wieloletniej pracy w kancelarii wiem, że wszyscy „mniej więcej” wiedzą, na czym polega praca komornika, ale tak naprawdę wiedzą mniej, niż więcej. Wiele osób przypisuje na przykład komornikom uprawnienia, które leżą w gestii sądu. Może więc tylko przypomnę, że komornik nie orzeka w sporze między wierzycielem a dłużnikiem, nie określa wysokości alimentów i nie decyduje o tym, komu należy się lokal socjalny. Komornik działa w interesie wierzyciela i jest wykonawcą wyroku sądowego. Jego uprawnienia są ograniczone licznymi przepisami. Nie może zająć więcej niż 25 procent emerytury i połowę pensji, ale pracownikowi musi pozostawić minimum socjalne. Ograniczenia dotyczą też egzekucji z konta bankowego.

Są to ważne, warte poznania realia, w jakich poruszają się jako komornicy. Zwykle interesujemy się nimi dopiero wtedy, gdy bezpośrednio nas dotyczą, a wtedy często jest już za późno. Byłoby dobrze, aby stały się powszechnie znane. Dlatego cieszy nas inicjatywa „Dziennika Łódzkiego” o rozpoczęciu nowego cyklu informacyjnego, w ramach którego Czytelnicy uzyskają odpowiedzi na nurtujące ich pytania z zakresu pracy i uprawnień komornika. Odpowiedzi będą udzielać sami komornicy i mam nadzieję, że przynajmniej niektóre wątpliwości związane z egzekucją sądową zostaną wyjaśnione bez konieczności odwiedzenia kancelarii.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki