Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jacek Saryusz-Wolski o bezpieczeństwie w Europie

Jarosław Kosmatka
Jarosław Kosmatka
Jacek Saryusz-Wolski, eurodeputowany ziemi łódzkiej, członek delegacji Parlamentu Europejskiego ds. NATO i Komisji Spraw Zagranicznych PE. Zajmuje się przede wszystkim polityką zagraniczną i bezpieczeństwem energetycznym.

Można mówić o solidarnym stanowisku państw członkowskich i ich jednoznacznej polityce w kwestiach bezpieczeństwa UE?

W 2017 r. UE będzie świętować sześćdziesięciolecie swych narodzin, rocznicę podpisania Traktatów Rzymskich. Niepowtarzalny sukces integracji europejskiej powinien być źródłem dumy; tymczasem zarówno wśród elit jak i zwykłych obywateli dominuje niepokój. Jest on związany z poczuciem utraty kontroli nad otaczającą nas rzeczywistością. Ma on po części podłoże gospodarcze - społeczne skutki kryzysów gospodarczych będą niestety odczuwane przez lata. Ale wiąże się przede wszystkim z erozją poczucia bezpieczeństwa.

Polska leży między młotem agresywnej Rosji, a kowadłem przyjmujących imigrantów Niemiec.

Bezprecedensowa agresja Rosji na Ukrainie, destabilizacja Bliskiego Wschodu i zbrodnie dokonywane w Syrii przez tzw. Państwo Islamskie, Rosję i wojska Assada wzmacniają przekonanie, że UE straciła zdolność do zapewnienia pokoju i bezpieczeństwa na Starym Kontynencie i wokół niego.

Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze Brexit...

Kryzys jest jednak zawsze szansą na zmianę. Po decyzji Brytyjczyków o wyjściu z UE, wznowiono debatę nad wzmocnieniem Wspólnej Polityki Bezpieczeństwa i Obrony UE. Jest ona w dużej mierze pochodną geostrategicznych zmian na świecie. Niezależnie od wyniku wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych, długotrwały trend koncentracji amerykańskiej polityki zagranicznej na obszarze Azji i Pacyfiku będzie kontynuowany. Stany Zjednoczone w coraz większym stopniu będą oczekiwać, że to Europejczycy zapewnią stabilność i pokój w swym bezpośrednim sąsiedztwie, nie tylko południowym, ale i wschodnim. Konieczność samodzielnej i wspólnej polityki obronnej i zarządzania kryzysowego jest więc ewidentna wobec zagrożenia europejskiego bezpieczeństwa ze strony Rosji, łamania prawa międzynarodowego i tragedii uchodźców, zmuszonych do ucieczki ze swych domostw na Ukrainie i w Syrii. By taka polityka była skuteczna, państwa UE muszą, po latach zaniedbań, zwiększyć wydatki wojskowe.

- Brakuje odwagi, by pójść o krok dalej i zbudować prawdziwy filar, europejskiej obrony

Wydajemy za mało na wojsko?

Polska, a nawet małe państwa bałtyckie jak Estonia wnoszą swój wkład w zdolność odstraszania Sojuszu Północnoatlantyckiego, przeznaczając na obronność 2 proc. produktu krajowego brutto. Nasi europejscy partnerzy również powinni wypełnić powzięte wcześniej zobowiązania w zakresie wielkości wydatków wojskowych. Ostatnie sygnały z rządu Angeli Merkel zdają się wychodzić naprzeciw oczekiwaniom. Na efekty trzeba jednak czekać, a sytuacja bezpieczeństwa w Europie, i tak już napięta, może się bardzo szybko pogorszyć. Eksperci wskazują na potencjalne źródła konfliktu: atak w cyberprzestrzeni, wojna hybrydowa w Europie Środkowo-Wschodniej czy eskalacja zbrojnych wojennych w Syrii.

Propozycje politycznych liderów UE - Francuzów i Niemców - zagwarantują nam bezpieczeństwo?

Propozycje polityki bezpieczeństwa przedstawione przez Francję i Niemcy rozwinięte ostatnio we wspólnym liście ministrów obu tych krajów oraz Włoch i Hiszpanii idą w dobrym kierunku, lecz są niewystarczające. Dobrze, że po latach oporu wobec jakiejkolwiek rzeczywistej formy polityki obronnej - czy to na poziomie narodowym czy europejskim - Niemcy rozpoczęły debatę nad strategicznymi kierunkami polityki bezpieczeństwa. Szereg pomysłów propagowanych przez Berlin i Paryż jest rozsądnych - warto choć wspomnieć uwspólnotowienie i racjonalizację wydatków ponoszonych przez państwa uczestniczące w operacjach zagranicznych UE, czy łączenie potencjałów wojskowych w zakresie zaopatrzenia i logistyki.

Skoro politycy wiedzą, co robić, to czemu nie czujemy się jednak bezpieczni?

Brakuje jednak zgody, by pójść o krok dalej i zbudować prawdziwy europejski filar wspólnej obrony, w pełni odpowiadający aktualnemu zagrożeniu ze strony Rosji. Co więcej, przedstawione plany mają głownie charakter reaktywny. Doświadczenia o ostatniego czasu wskazują, że UE jest celem hybrydowej agresji poniżej progu wojny. Tak zwana kontrolowana eskalacja konfliktu, oparta na szeregu instrumentów propagandowych, politycznych, wojskowych i gospodarczych nie została należycie uwzględniona - a to przecież oficjalny element doktryny wojennej Kremla.

Czas pomyśleć o wspólnej, europejskiej armii, czy jeszcze mocniejszej integracji z NATO?

Obecne propozycje skupiają się wokół rozwoju części wspólnych zdolności obronnych i budowie bazy naukowej dla europejskiego przemysłu obronnego. Tymczasem, jeśli celem polityki bezpieczeństwa ma być wzmocnienie zdolności UE do reagowania kryzysowego oraz zwiększenie poczucia bezpieczeństwa państw członkowskich, musi się ona opierać na diametralnie innej logice - całościowej, a nie wybiórczej solidarności. Doświadczenia funkcjonowania „Wspólnej Polityki Bezpieczeństwa i Obrony” jednoznacznie wskazują na brak geograficznej równowagi: UE skupia swe wysiłki praktycznie wyłącznie na odcinku afrykańskim i bałkańskim, ignorując uzasadnione interesy bezpieczeństwa krajów Europy Środkowo-Wschodniej.

Może po prostu „nie zasłużyliśmy” na zainteresowanie państw zachodnich UE?

Te ostatnie zaś, jak chociażby Polska, wywalczyły sobie prawo głosu nie ogólnikowymi deklaracjami wsparcia, ale realnym udziałem we wzmacnianiu bezpieczeństwa Francji i pozostałych krajów unijnego Południa podczas pięciu wojskowych misji stabilizacyjnych w Mali, Czadzie, Republice Środkowoafrykańskiej i Kongo. A jednak obecność państw Unii w natowskiej misji na wschodniej flance, zapewniającej bezpieczeństwo w Europie Środkowej jest nikła.

Obserwujemy coraz mniej chęci poszczególnych państw UE na wystawianie swoich armii do operacji na całym świecie.

Spośród państw UE jedynie Niemcy i Brytyjczycy zadeklarowali swój pełny udział w postaci batalionów, brak takowego ze strony Włoch, Hiszpanii czy Francji. Większą lojalnością sojuszniczą wykazali się Amerykanie i Kanadyjczycy. Musi budzić to zrozumiałą nieufność regionu, który zadaje sobie pytanie: czy nowe polityki bezpieczeństwa mają służyć budowie realnych zdolności obrony i odstraszania czy raczej wspieraniu części, głównie zachodnioeuropejskiego, przemysłu oraz, prawomocnym skądinąd, obawom o bezpieczeństwo śródziemnomorskie. Przedstawiane dotychczas plany wymagają jednoznacznego zobowiązania politycznego, wskazującego, że bezpieczeństwo państw UE jest niepodzielne, a solidarność w tej dziedzinie nie jest wybiórcza.

Rola Polski w unijnej polityce obronnej jest wystarczająca, czy powinniśmy robić więcej dla bezpieczeństwa Europy?

Unia Europejska ma instrumenty traktatowe pozwalające na wzmocnienie mechanizmów solidarnościowych i klauzul wzajemnej obrony. Jednak podobnie jak to ma miejsce z artykułem piątym Traktatu Waszyngtońskiego NATO, zapisy prawne nie będą budziły zaufania dopóty nie będzie stała za nimi żelazna wola polityczna, poczucie wspólnej odpowiedzialności i fizyczna obecność wojsk w obszarach zagrożenia, w tym na wschodniej flance. Wszystkie główne siły polityczne w Europie Środkowo-Wschodniej są zainteresowane wzmacnianiem solidarnej polityki bezpieczeństwa - zaś propozycje integracji sił zbrojnych, wykorzystania funduszy europejskich dla budowy zdolności odstraszania czy też wprowadzenia realnych instrumentów wspierających wzrost budżetów obronnych w ramach Unii Gospodarczej i Walutowej, które były zgłaszane przez polityków regionu są odważniejsze i bardziej ambitne, niż plany przedstawione przez kraje Zachodniej Europy. Powinny być one przeanalizowane przez Polskę i stać się podstawą koncepcji całościowej i geograficznie zrównoważonej Europejskiej Unii Obrony. Propozycja wzmocnienia polityki bezpieczeństwa i obrony wypływająca z Europy Środkowej, byłaby przykładem równowagi geograficznej w samej Unii i dowodem na odwagę i odpowiedzialność państw naszego regionu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki