Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Radosław Domagalski-Łabędzki: "Chiński kapitał nie ominie Łodzi"

Marcin Bereszczynski
Marcin Bereszczynski
Wiceminister Radosław Domagalski-Łabędzki uważa, że rola Łodzi jest kluczowa dla przyciągnięcia chińskich inwestycji
Wiceminister Radosław Domagalski-Łabędzki uważa, że rola Łodzi jest kluczowa dla przyciągnięcia chińskich inwestycji mat. prasowe
Reformy spowodują, że bilans handlowy z Azją zacznie się równoważyć - zapowiada wiceminister rozwoju Radosław Domagalski-Łabędzki.

Miał pan okazję spotkać się w poniedziałek z przedsiębiorcami z Łódzkiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. Jakie zgłaszali uwagi, problemy?

Cieszę się, że była możliwość roboczego spotkania. Zawsze takie bezpośrednie kontakty z przedsiębiorcami są najbardziej interesujące z tego względu, że polityka stref jest robiona dla nich i instrumenty wsparcia musimy dostosowywać do potrzeb i możliwości naszych przedsiębiorców. Cieszę się, że było wiele firm, które zgłaszają chęć dalszych inwestycji w ramach strefy i widzą je, jako dobry mechanizm realizacji własnych inwestycji. Rozmawialiśmy o planach Ministerstwa Rozwoju w zakresie wspierania przedsiębiorców w ramach stref inwestycyjnych. Była też mowa o kwestiach podatkowych. Przedsiębiorcy zwracali uwagę na potrzebę zapewnienia jednolitości interpretacyjnej przepisów prawa, ale to bardziej pytanie do Ministerstwa Finansów. Zawsze pojawia się wiele bieżących, ciekawych uwag, które zostaną wzięte pod uwagę i wykorzystane.

Jak wypada ŁSSE na tle innych? To dobra strefa?

To dobrze prosperująca strefa. Wyniki to potwierdzają, chociaż trzeba na to spojrzeć inaczej. Pierwotne założenie stref było, aby inwestycje były realizowane w regionach niedoinwestowanych. Patrząc na praktykę to widać, że przybywa inwestycji w regionach, które są dobrze rozwinięte, jak woj. śląskie lub dolnośląskie. Natomiast niedobór nowych inwestycji jest zauważalny w regionach, gdzie poziom industrializacji jest nieco niższy Te proporcje zaczęły się rozjeżdżać, dlatego zależy nam, żeby rozwój był zrównoważony, aby korzyści mogły czerpać wszystkie województwa.

A co z terenem ŁSSE przy ul. Pryncypalnej, gdzie ma powstać centrum logistyczne dla obsługi pociągów z Chin? Na jakim etapie jest to przedsięwzięcie?

Trzeba na to spojrzeć w dużo szerszym kontekście. Faktem jest, że chińscy inwestorzy lubią lokalizować swoje inwestycje w jednym miejscu. Łódź ma niezaprzeczalne atuty, jak doskonała lokalizacja geograficzna i dostęp bezpośredni do infrastruktury drogowej, kolejowej i lotniska. Jest już część infrastruktury łączącej Łódź z miastami chińskimi przez połączenie kolejowe. Łódź jest absolutnie naturalną lokalizacją dla chińskich inwestycji. Tworząc specjalną politykę informacyjną dla chińskiego kapitału możemy go zapraszać do Łodzi i regionu, oferując warunki, aby tych inwestycji przybywało. To będzie formuła specjalnego parku technologicznego, bo to jest mechanizm, który preferują Chińczycy. Liczymy na to, że pozwoli, to będziemy stwarzać takie możliwości, aby zwiększać skalę inwestycji. A one mogą być lokowane w Łodzi. Wizyta przewodniczącego Chin w Warszawie stwarza szansę, aby ten model nabrał operacyjnego wymiaru i to właśnie zaczynamy robić. Potwierdziliśmy, że chcemy ze sobą współpracować i przechodzimy do etapu wykonawstwa.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Są obawy, że władze ChRL przyjechały do Warszawy, oglądały stołeczne lokalizacje, więc inwestycje ominą Łódź. Może tak się stać?

Nie ma takiego zagrożenia. Wizyta w Warszawie wynikała ze względów logistycznych. Była zaplanowana na jeden dzień. Kalendarz był bardzo napięty. Nie było fizycznej możliwości przemieszczenia się gdziekolwiek, niż po ścisłym centrum Warszawy.

To co udało się podczas niej uzyskać dla Polski i dla Łodzi?

Jeśli chodzi o Polskę, to potwierdziliśmy, że chcemy, aby nasze partnerstwo strategiczne zyskało jakościowo nowy wymiar. Aby to urzeczywistnić w realnych projektach, jesteśmy gotowi zaprosić chiński kapitał, żeby inwestował w projekty infrastrukturalne, energetyczne. Mamy pomysł na współpracę z Chinami i nie przeceniamy naszych możliwości. Musimy być świadomi, że inwestycje chińskie w Europie Środkowej są już faktem, a i ich skala będzie się zwiększać. Projekt Jedwabnego Szlaku jest zarysowany na dekady i będzie realizowany bez względu na to, czy Polska do niego przystąpi. To już się dzieje. On nabiera synergii z naszymi planami rozwojowymi i sposobem postrzegania regionu Europy Środkowo-Wschodniej. Dostrzegamy swoje szanse, dlatego chcemy w nim aktywnie uczestniczyć, wykorzystując nasze atuty, jakim jest położenie geograficzne, potencjał rynku wewnętrznego. Chcemy, aby nasze sztandarowe projekty infrastrukturalne, które zwiększają konkurencyjność naszej gospodarki, mogły nabrać realnego kształtu. Możemy to robić korzystając z chińskiego zaangażowania kapitałowego i technologicznego. Jeśli chodzi o Łódź, to jej rola jest kluczowa. Ze względu na potencjał demograficzny, logistyczny i położenie geograficzne jest świetną lokalizacją dla chińskich inwestycji. O ile obrót towarów trasą kolejową Łódź - Chengdu jest stosunkowo niewielki w porównaniu z tradycyjnymi kanałami handlu, to świadomość tego połączenia wśród chińskich elit politycznych i biznesowych jest bardzo duża, co jest wartością samą w sobie.

Mówi pan o chińskich inwestycjach w infrastrukturę, tanim inwestowaniu, to nasuwa się Covec i autostrada A1, na której Chińczycy mieli zbudować dwa odcinki, ale tego nie zrobili. Nie ma obaw, że znów relacje gospodarcze z Chinami odbiją nam się czkawką?

O Covec nikt nie chce pamiętać. Ta nieudana inwestycja miała miejsce wiele lat temu. To były zupełnie inne realia, inna polityka władz chińskich. Pamiętajmy, że polityka jedwabnego szlaku została ogłoszona przez prezydenta Xi Jinpinga trzy lata temu w Kazachstanie i to już jest program geopolityczny. To program, na który pracuje cała administracja chińska. Gdy budowano autostradę, popełnione zostały błędy. Chińczycy nie docenili złożoności działalności gospodarczej w Europie, nie docenili aspektu kulturowego. To była indywidualna inwestycja. Dzisiaj nawet nasze zaangażowanie będzie zupełnie inne. To są rzeczy nieporównywalne. Oczywiście, skojarzenia są i to jest naturalne, ale mówimy o innych realiach, projektach i innym sposobie inwestycji. Covec był tylko wykonawcą, wygrali przetarg, chcieli go zrealizować. Dziś mówimy o innym modelu biznesowym.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Po wizycie władz ChRL przeczytałem komentarze kpiarsko-ironiczne, że wkrótce jeszcze bardziej zaleje nas chińszczyzna, a w zamian wyślemy im jabłka. Co pan na to?

Statystyki też trzeba umieć czytać. Oczywiście bilans handlowy jest dla nas niekorzystny. Ma on swoją specyfikę, bo nasz eksport realny jest większy niż to widzimy w statystykach. Natomiast faktem jest, że potrzebujemy nowych technologii dla naszego dalszego rozwoju gospodarczego. Jesteśmy w stanie pozyskiwać chińskie technologie w postaci wspólnych przedsięwzięć. Zależy nam, żeby przy tej współpracy upodmiotowić nasze firmy, aby były współwykonawcami i budowały swoją pozycję międzynarodową. Wszystko po to, aby później były w stanie realizować kontrakty w krajach, w których jesteśmy silniejsi kapitałowo, czyli np. w Kazachstanie, czy w Azji Centralnej położonej na jedwabnym szlaku. Takie możliwości oferuje Azjatycki Bank Inwestycyjny, którego jesteśmy jedynym członkiem-założycielem wśród państw Europy Środkowej. Wiemy, czego chcemy we współpracy z Chinami. Zależy nam na wzroście naszego eksportu. Jako administracja publiczna możemy tworzyć ku temu warunki, ale prawdziwy efekt będziemy w stanie uzyskać po prezentacji nowego modelu wspierania eksportu. Mówię o modelu instytucjonalnym, czyli reformie instytucji odpowiedzialnych za eksport i nowe instrumenty finansowe, bo dziś eksport w dużej części tworzy się nie tylko dobrą jakością i ceną produktu, ale także finansowaniem eksportu. Potrzebne będzie stworzenie nowego podmiotu, który będzie koordynował politykę wspierania eksportu, bo dzisiaj te kompetencje są rozproszone w różnych ministerstwach, agencjach i ten system jest nieefektywny. Ma być jeden podmiot koordynujący wszystkie instrumenty wsparcia operacyjnego i finansowego. Będzie reforma naszych placówek zagranicznych, które mają wspierać naszych eksporterów i inwestorów. Chcemy przenieść punkt ciężkości w kierunku Azji, czyli tam gdzie jest rynek, gdzie tworzy się klasa średnia, a tamtejsze rynki jeszcze nie są konkurencyjne. To wszystko spowoduje, że bilans handlowy z Azją będzie się stopniowo równoważyć.

Łodzianie są przekonani, że wystawa Expo odbędzie się w Łodzi, bo obecnie nie ma żadnego konkurenta. Jest ryzyko, że stracimy Expo?

Optymizm jest pierwszym warunkiem do tego, żeby skutecznie aspirować o Expo i to mamy. Kontrkandydata nie ma, ale to też jeszcze o niczym nie świadczy, bo jeszcze jest pół roku, aby te kontrkandydatury się pojawiły. Należy pamiętać, że to nie jest takie proste, aby przygotować wniosek. To skomplikowana procedura, która wymaga decyzji politycznej w kraju, którego miasto chciałoby ubiegać się o Expo. Mamy powody, aby uważać kandydaturę Łodzi za dobrze przygotowaną, z realnymi szansami na sukces. Rola rządu jest bardzo istotna, bo koniec końców musimy o poparcie zabiegać. To jest też moja rola, bo to ja odpowiadam za międzynarodową politykę ekonomiczną i już to robię.

Wokół Expo zrobiło się dużo polityki. Pojawia się wiele opinii, że były rząd PO z władzami Łodzi z PO rozpoczęli drogę w kierunku Expo, a teraz przyszedł PiS i przywłaszcza sobie tę wystawę, marginalizując władze miasta. Jak jest w rzeczywistości?

Zawsze znajdą się tacy, którzy będą szukać podziałów. Pamiętajmy, że to szansa dla Łodzi, ale też dla Polski, bo Polska też odniesie istotną korzyść promocyjną. Przypomnę, że wniosek został złożony przez wicepremiera Glińskiego i ciężar finansowania będzie po stronie rządowej, więc rola administracji centralnej jest tutaj kluczowa. Zapewniam, że jest determinacja rządu, aby Łódź i łodzianie mogli maksymalizować korzyści, które wiążą się z organizacją tego wydarzenia. Liczymy na to, że władze samorządowe będą współpracować z nami w tym zakresie. Ze strony Ministerstwa Rozwoju, jak również MSZ już teraz podejmujemy działania na rzecz promocji kandydatury Łodzi i zebrania niezbędnego poparcia wśród państw członkowskich Biura Wystaw.

Jaka jest pana opinia na temat głosowania w Wielkiej Brytanii?

Sporo osób liczyło się z tym, ale mało kto wierzył, że to nastąpi. Po Brexit szykuje się trudna rzeczywistość, bo wchodzimy w okres niepewności, a niepewność nie jest dobra dla rynków finansowych, czy też dla biznesu. Scenariuszy jest bardzo wiele i ten moment niepewności jest problematyczny, zwłaszcza jeśli ten stan miałby się utrzymywać przez dłuższy czas. Są analizy, które przewidują, że PKB w Polsce spadnie po Brexicie, ale z ostatecznymi ocenami poczekajmy, aż dowiemy się więcej o procedurze opuszczenia przez Wielką Brytanię Unii Europejskiej. Nie wiemy, jak będzie przebiegać od strony formalnej i praktycznej cały ten proces. Pozostaje też pytanie, czy mówimy o wyjściu samej Wielkiej Brytanii, czy tylko Anglii? Musimy teraz aktywnie włączyć się w dyskusję o przyszłym kształcie Unii Europejskiej.

Rozmawiał Marcin Bereszczyński

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki