Oskarżony z zawodu jest technikiem mechanikiem. Przed zatrzymaniem przez policję prowadził własną działalność gospodarczą. Śledczy zaznaczają, że był już karany za „czyny przeciw mieniu”, co zwykle oznacza kradzieże. Akt oskarżenia w jego sprawie trafił do Sądu Okręgowego w Łodzi.
Brał zaliczki za sprzedaż mieszkania, którego nie miał
Prokuratura postawiła 37-letniemu łodzianinowi 12 zarzutów dotyczących oszustw i wyłudzania pieniędzy. Pierwsze z nich dotyczą sprzedaży mieszkania w bloku przy ul. Ejsmonda w Łodzi na Dąbrowie, którego nie był właścicielem. A mimo to pobierał zaliczki na poczet przyszłej transakcji.
W ten sposób we wrześniu 2019 roku Marcin Ł. wyłudził 100 tys. zł od Krzysztofa P., które pobrał jako zaliczkę i jej nie oddał. Tak twierdzą śledczy, którzy zwracają uwagę, że z tym przekrętem wiąże się kolejne przestępstwo. Otóż prokuratura zarzuca 37-latkowi, że trzy miesiące później użył podrobionego przelewu bankowego, który miał być potwierdzeniem, że pokrzywdzonemu Krzysztofowi P. oddał 100 tys. zł.
Potem historia powtarzała się. Zapewne zachęcony sukcesem Marcin Ł. nieswoje mieszkanie przy ul. Ejsmonda usiłował sprzedać kolejnym klientom. I tak 3 lutego 2020 roku w ramach zaliczki za wspomniane mieszkanie od Karoliny M. i Radosława M. wyłudził 20 tys. zł. Oskarżony był tak obrotny, że jednego dnia - 5 marca 2020 roku – w podobny sposób wyłudził 5 tys. zł od Katarzyny M. i Jarosława M. oraz 10 tys. zł od Oleksija B. i Kateryny Z.
Wyłudzał pieniądze za auta sprowadzane z zagranicy
Na tym się nie skończyło, bowiem Marcin Ł. „zarabiał” też na sprowadzaniu samochodów z zagranicy. Zdaniem prokuratury, od Julity N. pobrał zaliczkę w wysokości 10 tys. zł na poczet sprzedaży jej audi A6, natomiast od Magdaleny Ż. pobrał 23 tys. zł, za które miał jej sprowadzić z Niemiec audi A4. Efekt był taki, że pokrzywdzeni nie zobaczyli ani aut, ani zaliczek.
Z aktu oskarżenia wynika, że największym wyczynem oskarżonego było wyłudzenie w styczniu 2020 roku 93 tys. zł od Piotra S. oraz 217 tys. zł z firmy leasingowej. Te znaczące kwoty były zaliczkami na poczet sprowadzenia z Niemiec i sprzedaży luksusowego audi A8 wartego 310 tys. zł. Śledczy zwracają uwagę, że w tych przypadkach Marcin Ł. wykorzystał dane Macieja A. i jego firmy, aby wprowadzić w błąd pokrzywdzonych. Miał też podrobić podpis Macieja A. na umowie z firmą leasingową. Oczywiście zarówno firma, jak i Piotr S. nie dostali obiecanego samochodu. Nie zwrócono też im zaliczek.
Przyznał się do winy chce się poddać karze
Śledztwo w tej sprawie prowadziła Prokuratura Rejonowa Łódź – Górna. Podczas przesłuchania w charakterze podejrzanego Marcin Ł. przyznał się do wszystkich postawionych mu zarzutów. Ponadto wystąpił z wnioskiem o dobrowolne poddanie się karze. Według prokurator Iwony Peredzyńskiej, która sporządziła akt oskarżenia, chodziłoby o cztery lata więzienia. Ponadto oskarżony zobowiązał się do naprawienia szkody, czyli zwrotu pieniędzy pokrzywdzonym.
O tym, czy na taką karę zostanie skazany Marcin Ł. zadecyduje Sąd Okręgowy w Łodzi.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?