Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Pamięć doświadczania" według Michała Nowaka ze studia Rocket Design

Grzegorz Marusiński
Grzegorz Marusiński
Już w najbliższy piątek o 18:00 otwarcie wystawy Michała Nowaka ze studia Rocket Design w Miejskiej Strefie Kultury Centrum Animacji i Rewitalizacji Rondo

Co możesz opowiedzieć o sobie?Jestem absolwentem Łódzkiej Akademii Sztuk Pięknych w zakresie projektowania graficznego.
To ważne chyba na tyle, że udało mi się dzięki temu podjąć życiową decyzję, by zapomnieć o marzeniu bycia prawnikiem. Spotkałem paru Mistrzów (Profesorów), dzięki którym zrozumiałem, że tworzenie to nie pompowanie ego - a fach wymagający olbrzymiego nakładu pracy. Prawdziwe rzemiosło zawsze idzie w parze z pasją, a ta pielęgnowana odpłaca się, dając wielką radość i poczucie spełnienia.

Jak przebiegała Twoja kariera?
Przeszedłem całą ścieżkę zawodową projektanta graficznego od juniora po dyrektora. Od zawsze w tle coś dodatkowo kreowałem dla samego siebie. Rysowałem, ilustrowałem obrazy z mojej wyobraźni, by zabijać frustrację pracy przy projektach. Projektach, które w jakimś stopniu były kłamstwem. Ile można oszukiwać samego siebie i odbiorców budując nie do końca prawdziwy obraz reklamowanego produktu? Zrezygnowałem z pracy w zawodzie - mimo, że nadal prowadzę mini agencję, by zająć się swoimi "głupotami"... a może po prostu się zmęczyłem, a może znudziłem. Na co dzień dodatkowo od dwóch lat wykładam na jednej z łódzkich uczelni - AHE. To miejsce w którym nie tylko zaszczepiam swój punkt widzenia, ale bardzo dużo się uczę od ludzi, którzy przychodzą do mnie na zajęcia.

Co takiego tworzysz?
Ilustracja. Ciągle marzę, budując przeróżne obrazy w głowie niczym dziecko podczas zabawy. Wiele lat temu zobaczyłem, że wielką przyjemność sprawia mi urealnianie Nibylandii.
Pracuję w przestrzeni cyfrowej, tworząc grafiki oparte na setkach, czasami tysiącach warstw wektorowych. Niestety proces ten jest bardzo czasochłonny, co z moim szybkim nudzeniem, stało się kulą u nogi. Wiele nieskończonych grafik nigdy nie doczekało się zamknięcia.

Z czasem udało mi się jednak zaakceptować taką formę i zaprzyjaźnić się z nią. Wiele godzin poświęcanych na każdą z prac najczęściej w nocy daje mi czas na dopracowywanie ich. Jednak najważniejsze, że podczas ich tworzenia eksploruję siebie, rozmyślam nad codziennością, czy rozkminiam głębsze sprawy. Każda grafika to wycieczka w głąb swoich myśli i emocji, które czasami niekontrolowanie zaczynają dzięki tabletowi, myszce, klawiaturze, wyciekać, wybijać gdzieś z głębi mnie - bez mojej kontroli.

Długi proces kreowania sprawia, że każda z ilustracji staje się bardziej animacją, w moim poczuciu, niż nieruchomą grafiką. Zaprezentowane przeze mnie obrazy oczywiście są statyczne, jednak ja wiem jak często się zmieniały, ewoluowały. Gdy odchodzę od monitora, staje na końcu pokoju i patrzę na nie z dystansu - często mnie zaskakują, bo tak naprawdę nigdy do końca nie wiem w jakim momencie je zakończę i jak finalnie będą wyglądać.

W swoich pracach sięgam po motywy zwierzęce, morskie, surferskie, ale także wybieram się na wycieczki w nieznane, bardzo odległe zakątki Wszechświata. Poszukuję wolności, która w moim mniemaniu wiąże się z sunięciem po falach, lotem w kosmos, czy zagłębieniu się w toni podwodnych światów. Nigdy nie surfowałem w prawdziwym życiu, jednak moja miłość do natury, wody, pływania, nurkowania, snowboardu dała mi świadomość, że da się uciec od szarej codzienności - wystarczy się rozejrzeć wokół siebie, by dostrzec piękno niepowtarzalności tego co nas otacza.

A co ze zdjęciami?
Podczas tworzenia ilustracji, zawsze czegoś słucham - poza muzyką głównie są to wywiady z ludźmi, podcasty. Poszukuję nie tylko opowieści o gigantach, ale też sięgam po historie zwykłych szaraków, którzy tak naprawde niczym się nie różnią od tych wielkich. Zakochałem się w ludzkich pasjach i w oddaniu czemuś, co motywuje ich do działania. Postanowiłem spróbować to uwieczniać by pokazać innym, że wokół prawie każdy, jeżeli jest uczciwy, to wart jest zainteresowania i szacunku.

Może to też próba motywowania siebie do działania, do cięższej pracy nad sobą, do nie poddawania się i dążenia do założonych celów. Skoro oni mogą, to czemu ja miałbym nie móc. Fotografia, której się oddaję intensywnie od paru lat jest wyjściem z pewnej klatki. Ile można zastanawiać się nad sobą nie dostrzegając innych.

Robię zdjęcia ludziom, którzy kochają to, co robią. Nie ma dla mnie znaczenia czy to surfer patrzący z łzami w zachód słońca, czy może prostytutka z LA zakochana w muzyce i śpiewie. Trafiłem też na niewiarygodnie wrażliwą inżynierkę produkcji, która uwielbia modeling jako formę aktorstwa. Wielokrotnie fotografowałem moje dzieci, rodzinę, przyjaciela, przyjaciół - dostrzegając ich. Ostatnio współpracuję z młodym raperem wraz z jego ekipą, którzy dążą do spełnienia marzenia o robieniu wielkich rzeczy.
To niewiarygodne jak oni wszyscy pozwalają mi być blisko siebie. Zawsze chcę by wiedzieli, że moim głównym celem nie jest budowanie własnego ego, czy brandu ubraniowego, ale rozumieli, że ja naprawdę się nimi jaram. Moje sesje to nie samodzielna praca, to wspólne dzieło - modeli, którzy mówią o sobie przez moje oczy. Taka forma współpracy to rozmowa i wywiad jednocześnie. Czasami elementem łączącym zdjęcia są ubrania z moimi grafikami, które często przygotowuję pod sesje, jednak nigdy nie są one najważniejsze w tych obrazach. Może łatwiej mi traktować je jakoś nadal jako projekt, do produktu? Może nie umiem wyjść z tych "martketingów".

Coś jeszcze?
Pamiętam, że jako dziecko nie mogłem zrozumieć dlaczego codzienność nie pozwala ludziom rozglądać się wokół, widzieć, obserwować, dostrzegać. Dziś już mniej się przejmuję problemem “dlaczego tak jest”, bardziej zależy mi by przekazać - Hej, rozejrzyj się, ile niesamowitości jest wokół.

Jestem także twórcą małego brandu ubraniowego. To taka zabawa łącząca moją przeszłość prac w marketingu (ciężko z tym zerwać na zawsze) jak i ciągłej chęci tworzenia i kreowania. To twór, w którym wspierało mnie parę osób, a część z nich pomaga mi nadal. Gdybym miał dziś jakoś podsumować całą moją twórczość w dwóch słowach to powiedziałbym: Rocket Design.

Wystawa to trochę selfie. Moment, w którym moje prace zostaną umieszczone na ścianach galerii pozwoli mi zobaczyć, co ja tak naprawdę robię. Widziałem je już nie jeden raz, ale w innej przestrzeni. Od wielu lat jeździmy z częścią z nich po festiwalach, wystawiając je w obwoźnym stoisku, mini galerii. To ważny coroczny moment w moim życiu. Takie podsumowanie. Wówczas rozmawiam z przechadzającymi się ludźmi. Lubię słuchać ich zdania, staram się usłyszeć od nich co widzą i czy część tego jakoś jest zbieżne z moim punktem widzenia. Czasami odkrywają w tym co robię rzeczy, które mi umknęły, których nie dostrzegłem. Niby je znam bardzo dokładnie, a jednak nadal mnie zaskakują .Chyba najbardziej cieszy mnie nie kiedy słyszę jakiś komplement, choć to oczywiście jest miłe, ale gdy słyszę, jak ktoś mówi - czuję to.

Serdecznie zapraszam na wystawę oraz wernisaż. Chętnie oprowadzę i opowiem ze szczegółami o tym, co robię, jak powstają te prace. Zapraszam na podróż, w której będę przewodnikiem zarówno po Fantazji, Nibylandii jak i po opowieści o Wielkości Niezwykłych Zwykłych Ludzi.

Event: https://www.facebook.com/events/551466526863889/
Fanpage: https://www.facebook.com/rocket.DesginStudio

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki