MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Parkomaty i parkomłoty

Piotr Brzózka
Piotr Brzózka
Piotr Brzózka DziennikŁódzki/archiwum
Kto z dnia na dzień podnosi opłaty o 150 procent? Nie, nie zły kamienicznik z marksistowskich bajek. Miasto nasze kochane. W kończącym się tygodniu, bez specjalnej reklamy, dzienna opłata za parkowanie w centrum wzrosła z 10 do 25 zł, a godzinna z 2 do 3 zł, przy czym każda z kolejnych dwóch godzin jest jeszcze droższa. Klasyczny środkowy palec wystawiony w stronę kierowcy. Załatw, co masz załatwić i spadaj. Jak w fastfoodzie.

Jeśli chodzi tylko o podratowanie budżetu, to dość prymitywny to sposób, nawet jeśli zabieg ten, wraz z radykalnym poszerzeniem strefy płatnego parkowania, przyniesie 5 milionów rocznie. Lepiej byłoby skutecznie odzyskiwać długi - tam są większe pieniądze. Zresztą podwyżka cen sięgająca 150 procent w przypadku dziennej stawki, to już nie podwyżka, lecz polityka łupieżcza.

Ale, jak wspomniałem, może ważniejszy w tej sprawie jest środkowy palec. Wyższe opłaty po prostu mają wypłoszyć kierowców z centrum. Bo nie ma gdzie parkować, bo auta zajmują przestrzeń miejską, bo autobusy się spóźniają, bo rowerzystom niewygodnie. Święta racja, wszyscy byśmy chcieli, żeby śródmieście było piękne i zielone, a ludziom się żyło dostatnio. Ale to jedynie polityka kija, z niezauważalną marchewką. Jeśli nie ma gdzie parkować, to może trzeba zbudować parkingi.

Jeśli słusznie jest przesiąść się z auta do autobusu, to niech wpierw zamontują w nim klimatyzację. Nie każdy ma prysznic w pracy. I tak dalej, i tak dalej. Ciekawe, ile osób rzeczywiście przestanie przyjeżdżać do centrum autem. I przy okazji przestanie tu załatwiać jakiekolwiek sprawy. Ja osobiście przestanę i z tego co słyszę wokół, nie jest to deklaracja jednostkowa. Jeżeli miasto nie chce mnie u siebie ze swoim samochodem, to trudno. Zwiedzać już nie muszę, a pieniądze wydam gdzie indziej.

Piotrkowska niech zdycha bez mojej skromnej asysty. Może ktoś liczy, że centrum Łodzi stanie się zrównoważoną oazą dla rowerów, autobusów i tramwajów. Może, ale myślę - i nie ma w tym cienia wzgardy dla kogokolwiek - że statystycznie rzecz ujmując, samochód jest w stanie przywieść większe pieniądze, niż rower i autobus. Boję się, że to nie krok w stronę normalności, lecz rozbudowy śródmiejskiego getta.

Czy to biedne i wyludniające się miasto stać na to? Nie jesteśmy Londynem, czy choćby Warszawą. Niewiele atrakcji nasze centrum ma do zaoferowania. Ubolewamy, że w miejsce burzonych kamienic powstają dzikie, choć płatne parkingi. Cóż, teraz nawet jest dla nich koniunktura. Są takie, które wciąż biorą więcej niż miasto, ale są też teraz tańsze. We wtorek pierwszy raz w życiu stałem za pieniądze na prywatnym podwórku. Chcieli 50 groszy mniej, a jak się spóźniłem, dopłaciłem 2,50, zamiast wyjąć mandat zza szyby. I resztę wydali.

Piotr Brzózka

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki