Patrole policji w galeriach handlowych w Łodzi. Trwa gorączka świątecznych zakupów. Powodem nowe limity i obostrzenia.

Łodzianie licznie wyruszyli na zakupy. Podczas weekendu można było spotkać tłumy kupujących. Nie brakowało ich m.in. w galerii handlowej w Manufakturze, w której mogło przebywać 7,3 tys. klientów. To efekt nowych przepisów, zgodnie z którymi jedna osoba przypada na 15 m kw. Jak z tym problemem poradzili sobie szefowie Manufaktury?

- Przy wejściu do galerii handlowej zamontowaliśmy liczniki, dzięki którym wiemy, ilu klientów jest w środku. Ruch rozłożył się równomiernie i nie było sytuacji, że klienci stali w kolejkach przed wejściem – zapewnia Monika Langner, rzecznik prasowy Centrum Handlowego Manufaktura w Łodzi.

I dodaje, że kolejki pojawiły się jedynie przed niektórymi sklepami w galerii, gdzie limitów pilnowali pracownicy, ochroniarze lub menadżerowie. Tak było przed sklepami znanych firm odzieżowych bądź obuwniczych, jak H and H, Zara czy CCC.

W Manufakturze i innych galeriach handlowych można było spotkać patrole policji, które sprawdzały czy klienci noszą maseczki ochronne. Niestety, z tym cały czas jest problem, bowiem osób bez maseczek nie brakowało. Stąd interwencje stróżów prawa.

- W sobotę 18 grudnia policjanci za brak maseczki ukarali w woj. łódzkim 370 osób mandatami w wysokości do 500 zł. Jeśli ktoś nie chciał przyjąć mandatu, to sprawę kierowano do sądu. W sobotę odnotowaliśmy 20 takich przypadków – mówi Aneta Sobieraj z zespołu prasowego KWP w Łodzi.

Limity wprowadzono też w lokalach gastronomicznych. Czy z tego powodu przed wejściami były kolejki i dochodziło do awantur? W sobotni wieczór sprawdziliśmy puby i restauracje przy ul. Piotrkowskiej w Łodzi i nie zanotowaliśmy takich przypadków. Jedyna widoczna kolejka stała przed stoiskiem z grzańcem w ramach jarmarku świątecznego.