Trener Kamil Kiereś po dwóch poprzednich porażkach zrobił rewolucję w składzie, posadził na ławce Mateusza i Michała Maków, a Daniilsa Turkovsa w ogóle nie zabrał do Ząbek. Wystawił aż trzech nominalnych defensywnych pomocników, jakby zespół miał grać co najwyżej o remis.
Do przerwy bełchatowianie grali fatalnie. Poza przypadkowym trafieniem Andreji Prokicia w poprzeczkę, który kopnął z dystansu, a bramkarz wyraźnie zlekceważył tę sytuację, w ogóle nie zagrażali bramce Dolcanu. Za to sami mieli momentami problemy, by wyjść z własnej połowy, a nawet z własnego pola karnego.
Tak było między 27, a 30 minutą, gdy Dolcan stworzył aż dwie sytuacje bramkowe po obronionych przez Arkadiusza Malarza strzałach Grzegorza Piesio, po czym Grzegorz Baran sfaulował Rafała Grzelaka, a jedenastkę wykorzystał Dariusz Zjawiński. Chwilę później sam na sam z Malarzem był Łukasz Sierpina, ale piłka odbiła się najpierw od jednego, a później od drugiego słupka!
I tak jednak w 38. minucie było już 2:0, bo Malarz popełnił fatalny błąd i sfaulował w polu karnym Piesia, po czym po raz drugi został pokonany z jedenastu metrów przez Zjawińskiego.
GKS zaczął grać po przerwie, gdy Kiereś wpuścił na boisko braci Maków. Bełchatowianie mieli kilka okazji, w słupek trafiali Adrian Basta i Mateusz Mak, ale gola udało się strzelić jednego, gdy bramkarza pokonał Patryk Rachwał. Jeszcze w końcówce dobrą okazję zmarnował Mateusz Mak.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?