W sobotę, 4 kwietnia o godz. 20.30 bełchatowianie zagrają w trójmiejskiej Ergo Arenie z Lotosem Treflem w czwartym meczu półfinałowym PlusLigi. Po trzech meczach gdańszczanie prowadzą 2:1, a każda następna porażka spowoduje, że PGE Skra nie awansuje do ligowego finału. A jeszcze bardziej bolesny może być fakt, że nie będzie pewna udziału w przyszłorocznej Lidze Mistrzów.
Po porażce w turnieju finałowym europejskich rozgrywek w Berlinie, gdzie bełchatowianie zajęli dopiero czwarte miejsce i po raz pierwszy w historii udział w Final Four zakończyli bez medalu, wiele atutów na pewno jest po stronie Lotosu Trefla. Przede wszystkim gdańszczanie, którzy nie występowali w europejskich pucharach, rozegrali w obecnym sezonie aż trzynaście meczów mniej, więc fizycznie są w lepszej dyspozycji. Ich atutem powinna być też wypełniona kibicami własna hala.
Ale bełchatowianie pokazali już, że w Ergo Arenie grać potrafią, bo w tym sezonie grali tu dwukrotnie i dwa razy wygrali. Co ciekawe, w drugiej rundzie play-off wszystkie mecze wygrywają drużyny gości - Lotos Trefl dwukrotnie wygrał bowiem w Bełchatowie, a PGE Skra w Gdańsku. Przewagą mistrzów Polski są też na pewno indywidualne umiejętności siatkarzy. Problem jednak w tym, że bełchatowianie w ostatnim czasie nie potrafią ich pokazać na boisku.
W swojej historii Skra miała już kilka zakrętów, z których potrafiła wyjść obronną ręką. Dziesięć lat temu, gdy bełchatowianie sięgnęli po swoje pierwsze mistrzostwo Polski, w półfinale po dwóch meczach we własnej hali remisowali 1:1 z Jastrzębskim Węglem, który wydawał się faworytem tej rywalizacji. Dwa kolejne mecze w Jastrzębiu-Zdroju bełchatowianie jednak wygrali. Identyczna sytuacja była trzy lata później, gdy AZS Olsztyn po porażce w pierwszym meczu, drugie spotkanie w Bełchatowie wygrał 3:0, ale kolejne dwa starcia u siebie przegrał. Warto też w tym miejscu przypomnieć boje PGE Skry w sezonie 2010/ 2011 w Lidze Mistrzów, kończone złotymi setami. W pierwszej rundzie play-off bełchatowianie w Łodzi błyskawicznie odrobili straty z meczu w Roeselare, po czym wygrali złotego seta. W kolejnej rundzie trafili na naszpikowany gwiazdami zespół Zenita Kazań i u siebie przegrali 2:3. W rewanżu zagrali chyba najlepszy mecz w historii klubu, wygrywając 3:1. Ówczesne przepisy w takiej sytuacji wymagały rozegrania złotego seta i w nim jednak minimalnie lepsza okazała się drużyna z Rosji.
Jedno jest pewne - charakteru i woli walki bełchatowianom nie zabraknie. Nieoficjalnie wiadomo, że w ostatnim tygodniu doszło do spotkania całej drużyny, które miało na celu skonsolidowanie grupy. W środę i czwartek wszyscy siatkarze mocno trenowali i wczoraj przed południem z wiarą w sukces wsiedli do autokaru. Z zespołem do Gdańska przyjechał Michał Winiarski, który w ostatnim czasie miał poważne kłopoty ze zdrowiem.
Jeśli zespół trenera Miguela Falaski pokona Lotos Trefl, w środę w Bełchatowie odbędzie się piąty mecz, który ostatecznie zdecyduje o tym, który z tych dwóch zespołów zagra w ligowym finale. A tam czeka już Asseco Resovia Rzeszów, która jeszcze przed Final Four Ligi Mistrzów trzy razy pokonała Jastrzębski Węgiel i zapewniła sobie czwarty z rzędu udział w finale PluLigi.
Dzisiejszy mecz rozpocznie się o godz. 20.30. Transmitować go będzie Polsat Sport.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?