Niestety, w naszym pięknym kraju wszystko jest piękne, proste i uczciwe na etapie idei. Niedawno "Rzeczpospolita" odkryła, że konkurs na partnera programu "e-podręcznik" wygrała spółka Progress Framework, powiązana jakoś z wiceminister edukacji Joanną Berdzik. To nie bagatela, bo idzie o "przemiał" 45 milionów! Z kolei ministerialnym koordynatorem projektu został facet, który prywatnie był prezesem spółki zajmującej się produkcją i sprzedażą e-podręczników, też swojak.
Wygląda na to - jeśli ustalenia gazety są prawdziwe - że od strony biznesowej edukację opanowała republika kolesiów. Mówiło się o tym wcześniej w związku z papierowymi podręcznikami. Nie dosyć, że do jednego przedmiotu dopuszcza się kilka różnych książek, co podnosi ceny, to niemal rok w rok podręczniki są zmieniane lub pomyślane tak, żeby nie dało się ich użyć drugi raz. Rzecz jasna, chodzi wyłącznie o to, żeby sprzedawać dużo i coraz drożej.
Kilkanaście lat temu trener piłkarskiej reprezentacji Polski ogłosił swoje credo: "Kasa, misiu, kasa!". Możliwe, że "e-podręczniki" też zostały wymyślone dla kasy, a cała idea - że ma być nowocześnie i tanio - to pic na wodę, fotomontaż.
Jerzy Witaszczyk
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?