Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piechocki: Pożegnamy godnie jedną z ikon PGE Skry

Pawel Hochstim
Pawel Hochstim
Sylwia Dąbrowa
- Z jego decyzją oswajałem się od kilkunastu dni. Spotkaliśmy się w moim gabinecie i rozmawialiśmy o jego problemach zdrowotnych. Wiem, że to nie była łatwa decyzja, ale Michał doszedł do wniosku, że przychodzi taki moment w karierze, gdy trzeba powiedzieć koniec - pisze w felietonie dla "Dziennika Łódzkiego" prezes Skry Bełchatów Konrad Piechocki

To są chwile, w których radość miesza się ze smutkiem. W których emocje targają człowiekiem na różne strony. Wiesz, że masz przed sobą gościa, który zasłużył, by zejść ze sceny przy setkach zapalonych reflektorów i jesteś dumny, że możesz być tego świadkiem, ale z drugiej strony myślisz sobie: Cholera, ma dopiero 33 lata, szkoda, że już kończy karierę. Cóż, zdrowie nie wybiera. I nie ma nic za darmo - lata gry dadzą znać o sobie.

Michał Winiarski w 2005 roku podpisał swój pierwszy kontrakt z naszym klubem. Dwanaście lat minęło, kawał czasu. Później jeszcze dwa razy wracał do PGE Skry, raz z Włoch i raz z Rosji wiedząc, że wraca do domu. Zresztą w Bełchatowie wybudował dom, związał się z tym miastem. Dziś nie żegnamy siatkarza, który miał jakiś tam epizod w PGE Skrze. Żegnamy kończącego karierę gracza, który jest jedną z ikon naszego klubu. Którego zawsze będziemy wymieniać w pierwszym zdaniu najlepszych zawodników w historii.

W Bełchatowie zawsze staraliśmy się, by w naszym klubie była rodzinna atmosfera, by zawodnicy dobrze się tu czuli i by chcieli do nas wracać. Nieprzypadkowo wracali do nas Piotrek Gruszka, Michał Bąkiewicz, czy Bartek Kurek. A Michał Winiarski nawet dwa razy. Wiele razy nazywał PGE Skrę swoim domem. Tak, to jego dom. Zawsze będzie miał tu swój pokój.

Z jego decyzją oswajałem się od kilkunastu dni. Spotkaliśmy się w moim gabinecie i rozmawialiśmy o jego problemach zdrowotnych. Wiem, że to nie była łatwa decyzja, ale Michał doszedł do wniosku, że przychodzi taki moment w karierze, gdy trzeba powiedzieć koniec.

Bardziej godnego pożegnania Winiara nie mogliśmy sobie wyobrazić, bo dziesiąty finał w historii klubu i walka o dziewiąte mistrzostwo Polski to moment szczególny. Do tego miejsce, Atlas Arena, czyli hala, w której i nasz klub, i personalnie Michał, rozegraliśmy wiele bardzo ważnych meczów. I wiele razy miał powody, by się tam uśmiechać.

Liga z roku na rok jest coraz mocniejsza, zresztą fakt, że w finale byliśmy ostatni raz trzy lata temu świadczy o wyrównanej konkurencji. Po drodze notowaliśmy jakieś tam sukcesy, zdobyliśmy Puchar Polski, ale nie ma co ukrywać - brakowało nam tego finału.

Dziesięć dni temu zagraliśmy najlepszy mecz sezonu, gdy rozbiliśmy w Atlas Arenie Asseco Resovię. Wierzę, że to był najlepszy mecz tylko do dzisiaj, że o godzinie 18 rozegramy jeszcze lepszy. Podstawy mamy, bo w Rzeszowie Resovia postawiła nam bardzo trudne warunki i podjęła walkę, ale ten napór odparliśmy. Wiemy doskonale, że naprzeciwko nas stoją mistrzowie Polski, którzy w półfinale nawet nie stracili seta grając z Jastrzębskim Węglem. Jak zawsze z pokorą podchodzimy do meczu, ale i z nadzieją. Wyniku obiecać nie możemy, ale to, że będziemy walczyć jak lwy już możemy. Bardzo chcemy mieć to mistrzostwo, bardzo. Jesteśmy grupą ambitnych ludzi, których awans do finału cieszy, ale nie satysfakcjonuje. Walczymy!

#TOPSportowy24

- SPORTOWY PRZEGLĄD INTERNETU

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki