- Liczyłem na to, że uda nam się wystartować wcześniej, ale pogoda nie sprzyja budowaniu. Teren, na którym stawiamy zakład, jest mocno gliniasty i przy mokrej, ale w miarę ciepłej pogodzie, żaden sprzęt nie może wjechać, bo się zakopuje. Liczę, że gdy tylko zrobi się sucho, nadrobimy stracony czas i z końcem wiosny uruchomimy zakład - planuje Piotr Szmytka, właściciel pieczarkarni.
Przedsiębiorca podkreśla, że zakład ma być wizytówką grupy Champion, która jest jednym z europejskich liderów jeśli chodzi o budowę tego typu obiektów.
Na początek produkcja ma się odbywać na powierzchni 7 tys. mkw. w 12 tunelach z kilkupiętrowymi regałami. Według inwestora, to średniej wielkości obiekt w Polsce. Przy tej wielkości produkcji zatrudnienie powinno znaleźć ok. 50 osób, w zdecydowanej większości kobiet.
- Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to w ciągu roku, dwóch obiekt powiększymy dwukrotnie, do 14 tys. mkw. powierzchni uprawy. Co za tym idzie, potrzeba będzie dwa razy więcej ludzi do zbioru pieczarek - zapowiada Piotr Szmytka.
Firma już ogłosiła nabór do pracy. Zdążyła się uzbierać już dość gruba teczka dokumentów osób zainteresowanych pracą.
Gdy przyszedłem po raz pierwszy do urzędu gminy w Buczku, to usłyszałem pytanie: ile miejsc pracy dla mieszkańców mogę stworzyć? Moja odpowiedź była krótka: praktycznie wszystkie. Z zewnątrz przyjedzie tylko technolog i ze 3 - 4 osoby z doświadczeniem, by nauczyć zbierania pozostałych, miejscowych pracowników
- Wszystko na razie pozostaje w zawieszeniu, a to z powodu już wspomnianych opóźnień w budowie. Na miejscu nie mam nawet biura, więc nie byłoby nawet gdzie porozmawiać z potencjalnymi pracownikami. Dlatego skorzystałem z uprzejmości wójta, by chętni do pracy mogli swoje dokumenty składać w sekretariacie urzędu gminy - wyjaśnia Piotr Szmytka. - Zresztą, gdy przyszedłem po raz pierwszy do urzędu gminy w Buczku, to usłyszałem pytanie: ile miejsc pracy dla mieszkańców gminy mogę stworzyć? Moja odpowiedź była krótka, praktycznie wszystkie. Z zewnątrz przyjedzie tylko technolog i ze 3 - 4 osoby z doświadczeniem, by nauczyć zbierania pozostałych, miejscowych pracowników.
Wójt gminy Bronisław Węglewski śmieje się, że właśnie możliwość składania podań o pracę wzbudziła wiele nieporozumień. Niektórzy myśleli, że pracę daje gmina.
- Słyszałem i takie głosy, że to ja mam w pieczarkarni 70 proc. udziałów. To nieprawda. A gmina zawsze będzie popierać inwestycje, które przekładają się na miejsca pracy. Szczególnie cieszą miejsca pracy dla kobiet. Zatrudnienie będą mogły tu znaleźć panie z okolicznych drobnych gospodarstw, którym trudno utrzymać się z samego rolnictwa - podkreśla Bronisław Węglewski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?