Prawie tysiąc pielęgniarek i położonych z województwa łódzkiego będzie uczestniczyło w czwartek w ogólnopolskiej manifestacji pod Sejmem. To efekt braku porozumienia między "białym personelem" a ministrem zdrowia w sprawie podwyżek pensji. Rozmowy w tej sprawie toczą się od kilku miesięcy, ale nie przynoszą oczekiwanych rezultatów. O podwyżki pielęgniarki walczą już od kilku lat, ale jak mówią, ministerstwo nie bierze pod uwagę ich propozycji.
- Na manifestacji się nie skończy, z pewnością będzie ona początkiem naszych dalszych działań - zapowiadał w rozmowie z nami Zdzisław Bujas, przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych w woj. łódzkim.
Pielęgniarki i położne domagają się podwyżki w wysokości 1,5 tysiąca złotych do wynagrodzenia zasadniczego. Pieniądze byłyby wypłacone w trzech transzach. Resort od początku nie godził się na takie rozwiązanie. Intensywne rozmowy z pielęgniarkami zaczęły się wraz z ostatnim wystąpieniem Bartosza Arłukowicza, byłego ministra zdrowia. Zaproponował 300 zł.
Ta propozycja jednak z czasem uległa zmianie. Nowy minister zdrowia, Marian Zembala, zmienił nieco decyzję swojego poprzednika i zaproponował 300 zł brutto, czyli 174 zł netto jako dodatek do pensji, a nie do wynagrodzenia zasadniczego. Pielęgniarki zabiegają nie tylko o podwyżki, ale również o wpisanie ich do systemu świadczeń zdrowotnych, kontraktowanych przez NFZ.
Obecnie w większości szpitali pielęgniarki i położne weszły w spór zbiorowy. Część z tych sporów jest na etapie negocjacji, a w kilku placówkach zakończono mediacje i personel rozpocznie strajk zbiorowy.
Źródło:AIP
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?