18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Anielskie" inwestowanie to nie tylko domena małych, nieznanych firm

Marcin Darda
fot. archiwum
Z Anną Hejką, aniołem biznesu sieci Lewiatan, rozmawia Marcin Darda

Chcę zarobić milion dolarów, mam dobry pomysł i jestem bez pieniędzy. Co może zrobić dla mnie anioł biznesu?

Dobry pomysł nie wystarczy, trzeba mieć jasno sprecyzowaną wizję: misję do spełnienia i cel, który chcemy osiągnąć, oraz strategię i taktykę, które przekonywająco pokażą, jak chcemy ten milion zdobyć. Trzeba mieć konkrety: pełną wiedzę o potencjalnej konkurencji i taki produkt lub usługę, które będą od niej lepsze, tańsze, mniejsze, efektywniejsze..., doświadczony zarząd z uzupełniającymi się zdolnościami plus przekonywający budżet i projekcje oparte na udokumentowanych założeniach, określony moment wyjścia dla inwestora oraz oczekiwaną stopę zwrotu dla anioła. Jeśli przyjdziemy do anioła nieprzygotowani, bez biznesplanu, bez projekcji, bez badania rynku, bez zespołu, bez uzasadnienia sensowności naszego produktu, to nie ma się co spodziewać jakiegokolwiek wsparcia. To na przedsiębiorcy leży obowiązek przekonania inwestora do pomysłu, a nie odwrotnie.

Czyli robicie to samo co urzędy marszałkowskie wspierające przedsiębiorczość z pieniędzy Unii Europejskiej?

Urzędy marszałkowskie to są urzędnicy, którzy prawdopodobnie nigdy nie prowadzili własnego biznesu. Aniołowie biznesu to ludzie, którzy przeszli przez wszystkie etapy działalności biznesowej. Anioł biznesu nie nazywa się tak przez przypadek. Wartość, którą wnosi do spółki, wielokrotnie przekracza sumę zainwestowanych przez niego pieniędzy. Musimy pamiętać, że aniołami biznesu są często osoby, które same założyły, rozwinęły i sprzedały swoją firmę, po drodze ponosząc wiele porażek i odnosząc jeszcze więcej sukcesów. Takie doświadczenie jest bezcenne, bo nowy przedsiębiorca dostaje od anioła zgromadzoną przez wiele lat wiedzę biznesową, operacyjną i rynkową; kontakty, często globalne; wsparcie przy zbieraniu kolejnych pieniędzy oraz ... adwokata diabła, który potrafi w odpowiednim momencie zadać trudne pytania pomagające w przewidywaniu trudności i unikaniu problemów, w ustaleniu długoterminowych celów i skutecznych strategii.

A co bierzecie w zamian?

To kwestia odpowiedniego zwrotu na zainwestowanych środkach. Być aniołem biznesu to nie znaczy działać charytatywnie, ale jeśli zarobi anioł, to zarobi też przedsiębiorca. Tu jest zbieżność interesów.

Ile Pani wyłożyła z własnej kieszeni na doinwestowanie projektów młodych, zdolnych ludzi?

Nigdy nie liczyłam, a na szybko nie jestem w stanie podsumować. Jeden projekt to najczęściej od kilkudziesięciu do kilkuset tysięcy złotych, a zależy nam na kilkudziesięcioprocentowych zwrotach. Inwestujemy w projekty na wczesnym etapie rozwoju, czyli bierzemy na siebie bardzo duże ryzyko, a zatem każdy z nas musi dbać o dywersyfikację swojego portfela. W związku z tym te inwestycje są niewielkie, bo jest ich dużo. Statystycznie aniołowi "wypala" jedna inwestycja na dziesięć, parę zwraca zainwestowane pieniądze, a kilka to straty, dlatego każdy anioł powinien inwestować jednocześnie w minimum dziesięć, a najlepiej dwadzieścia spółek.
Która ze znanych marek korzystała z pomocy aniołów?

Bez aniołów biznesu nie byłoby Skype'a, Amazon, Google, Della, a w Polsce świetnie sobie poradziły GoldenEgg czy W Biegu Cafe. Oczywiście na bardzo wczesnym etapie rozwoju.

Michael Dell niedawno sprzedał swoją łódzką montownię. Chodziło mu tylko o zysk?

Na pewno. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Jeśli ktoś w firmę wkłada swoje własne pieniądze, czas, ambicje, a ona staje się globalną marką, to działalność charytatywną prowadzi poza działalnością biznesową, w Stanach często dla obniżenia kwot płaconych podatków.

Czy przedsiębiorca oddaje aniołowi pieniądze w przypadku fiaska inwestycji?

W absolutnej większości przypadków, czyli kiedy inwestuje w kapitał firmy i kupuje udziały lub akcje, anioł ponosi takie same straty jak przedsiębiorca. To jest ta zbieżność interesów, o której mówiłam wcześniej. Jednak wszystko zależy od zapisów w umowach. Jeśli anioł oprócz inwestycji kapitałowej również pożycza pieniądze, to ta kwota ma pierwszeństwo w rozdzielaniu środków pozostałych po likwidacji. Jednak fiasko spółek na wczesnym etapie rozwoju w większości przypadków kończy się stratą dla wszystkich i nie ma z czego oddawać pożyczonych pieniędzy.

Pani poniosła jakąś sromotną porażkę w tym "anielskim" inwestowaniu?

To się zdarza bardzo często, częściej niż sukcesy. W jednym przypadku była to kwestia nieuczciwości przedsiębiorców. To był mój błąd, bo nie sprawdziłam wszystkiego osobiście. Inwestowałam w Polsce, a byłam wtedy w Stanach Zjednoczonych i polegałam na opinii innych. Jednak często jest tak, że brak sukcesu nie jest winą ani anioła, ani przedsiębiorcy, zwłaszcza
jeśli jest to inwestycja w wysokie technologie, a w międzyczasie ktoś inny wchodzi na rynek z lepszym produktem. Czy dziś ktoś pamięta oprogramowanie Visicalc czy Lotus? Były hitem, a dziś nikt tego nie pamięta, bo wyparły je inne produkty.

A co ryzykuje przedsiębiorca, który przychodzi do anioła?

Tak jak każdy inwestor musi przeprowadzić "due diligence", czyli dokładnie sprawdzić przedsiębiorcę i jego otoczenie, tak w interesie przedsiębiorcy leży dokładne sprawdzenie inwestora. Między aniołem i przedsiębiorcą, którzy będą przez przynajmniej kilka lat na siebie skazani, musi być "chemia", bo jeśli nie pasują do siebie, to z interesu nic nie wyjdzie. Bywa też, że anioł jest tak naprawdę diabłem biznesu. Znam przypadki, kiedy inwestor przekonał przedsiębiorcę do tak skonstruowanych umów i takich instrumentów finansowych, że po stosunkowo krótkim czasie przedsiębiorca oddawał firmę inwestorowi i sam pozostawał z niczym lub prawie niczym. Obowiązkiem przedsiębiorcy jest dobre sprawdzenie inwestora, bo konsekwencje mogą być dla przedsiębiorcy katastrofalne.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki