Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pietryna - wizytówka Łodzi [LIST]

(Ad.)
List w sprawie bezpieczeństwa w Łodzi, szczególnie na Piotrkowskiej, przesłał nasz Czytelnik.
List w sprawie bezpieczeństwa w Łodzi, szczególnie na Piotrkowskiej, przesłał nasz Czytelnik. Grzegorz Gałasiński
List w sprawie bezpieczeństwa w Łodzi, szczególnie na Piotrkowskiej, przesłał nasz Czytelnik, pan Michał. List związany jest w dużej mierze z zabójstwem 20-latka, do którego doszło w połowie lutego.

Droga Redakcjo

piszę do Was, abyście w przypadku otrzymania podobnych refleksji, rozważyli możliwość zamieszczenia jednej z nich na łamach Waszej gazety, co mogłoby umożliwić pójście niektórym ludziom po rozum do głowy (ludzi, których mam na myśli pewnie już i tak nic nie uratuje). Dziękuję i pozdrawiam.

***

Do niniejszej pseudorefleksji popchnęły mnie tragiczne wydarzenia na ulicy Piotrkowskiej w nocy z piątku na sobotę, gdy dwóch mężczyzn zasztyletowało 20-letniego Mateusza.

Sytuacja może dla niektórych bliźniaczo przypominać tę sprzed jakiegoś czasu, gdy skazany już na dożywocie Marcin R., ranił śmiertelnie nożem na schodach do nieistniejącej już "budy" Heaven, 22-letnią Alicję. Było to jedną z głównych przyczyn zamknięcia klubu, chociaż tak naprawdę wiele osób optowałoby za wcześniejszym rozwiązaniem problemu istnienia Heaven. Bo nie można nazwać inaczej jak tylko problemem egzystencję lokalu, który umieszczony jest w ciemnym zaułku, w którym bawi się wielu ludzi z nieprzeciętnym stężeniem intelektualnym (z naciskiem na słowo "wielu") i który nie gwarantuje ani krzty bezpieczeństwa. No ale cóż, jak w przypadku Alicji, tak w przypadku Mateusza, środki ostrożności zostały (bądź zostaną) podjęte już po faktach.

Zajmijmy się zatem sprawą z Pietryny, gdzie zabójcy 11 razy zadali Mateuszowi rany kłute nożem, po czym się oddalili. Jednak dzięki brawurowej interwencji policyjnej, polegającej na samodzielnym zgłoszeniu się przestępcy na komisariat, obaj mordercy zostali ujęci szybciej niż porywacze małej Madzi z Sosnowca, co z pewnością zrekompensowało śmierć chłopaka.

Pomijam już samo zdarzenie, bowiem do tej sprawy nie powinno się bezpośrednio zwracać. Pokazało ono jedynie po raz kolejny nieudolność i niekonsekwencję w działaniach polskich (bo nie tylko łódzkich) służb, które mają za zadanie zapewnić nam - obywatelom - bezpieczeństwo. Bardziej komiczne jednak są kroki, które podejmowane będą właśnie od tego momentu. Usłyszałem niedawno o zwiększeniu liczby patroli na naszej "wizytówce" (mała litera użyta celowo) w weekendy. Rozumiem zatem, że wystosowano prośby do wszystkich potencjalnych morderców, by w pozostałe dni tygodnia siedzieli sobie w domu. Chociaż co to za problem - paręset metrów dalej są parki, kilka przejść podziemnych - raj, pomyśli sobie przyszły zabójca. Ale zaraz, moment - jeśli zabije kogoś w parku, to wtedy nasze patrole będą musiały ruszyć do parków. I skąd my biedni weźmiemy tylu policjantów? Powszechna mobilizacja? Policja obywatelska? Łapanka? A może przyspieszone szkolenia dla adeptów? Nie, nic z tych rzeczy. Najprawdopodobniej ściągniemy ich z bezpieczniejszych dzielnic, które automatycznie staną się mniej bezpieczne.

Zabawne, jak szerokie horyzonty myślowe może dla władz otworzyć coś, co tak naprawdę zabawne nie jest. Śmieszą mnie pytania typu: "czy tej tragedii można było zapobiec?". Nie trzeba być geniuszem, żeby pojąć że KAŻDEJ tragedii można zapobiec, niezależnie od jej rozmiaru i sytuacji. Wymaga to jednak pewnego logicznego myślenia (a w przypadku łódzkich władz wystarczy odrobinę), zaangażowania odpowiednich ludzi, wystosowania pewnych kroków i działań, by zmniejszyć ryzyko podobnego wydarzenia. Mateusz nie musiał zginąć, by na Piotrkowskiej został zainstalowany nowy monitoring (śmiech na sali) i żeby zaaplikować nowe oddziały nieustraszonej policji (tutaj też celowo mała litera). Rozumiem, że wymagać to będzie kolejnych nakładów finansowych, a zatem istnieje ryzyko nieukończenia prac remontowych, polegających na kładzeniu nowej kostki, która miała prawdopodobnie owe bezpieczeństwo zapewnić.

Co do tego monitoringu - błagam, nie ośmieszajcie się więcej (do władz). Kable z kamer wyłapujących bandytów powinny teraz niezwłocznie zostać podłączone do centrum sterowania głównego bohatera filmów Christophera Nolana, dzięki czemu nikt już nie będzie miał prawa się lękać. Rzeczywistość jest tyle komiczna, co brutalna. Albowiem zamiast Batmana, na miejsce zbrodni przyjedzie grupa szybkiego reagowania, potocznie zwana policją i zrobi to co zwykle: zaprzeczy, że jest oddziałem ONZ, komputerowo będzie usuwała tego ptaka, który akurat przeleciał przed kamerą monitoringu, gdy twarz przestępcy była przejrzyście widoczna, zgani wszystko na ludzi stojących wokół, przyglądających się jedynie sytuacji gdy dwóch bandytów dźga nożem człowieka, zamiast reagujących w momencie dokonywania zbrodni słowami "przepraszam, mógłby pan go nie zabijać?". Na Boga, czy ja żyję w normalnym mieście? Czy tylko tutaj się tak wszystko trywializuje?

Nasza wizytówka wygląda zatem jak owoc, który jedząc dookoła jest słodki, jednak gdy wgryzie się weń głębiej, czuć niesamowitą goryczkę. W dzisiejszych czasach nawet bohatera nie warto zgrywać. Historie o bohaterskich wyczynach zakończone happy endem, należy odłożyć do czterech ścian kina, a poza nimi mamy brutalną weryfikację. Nagroda to jedenastokrotne pchnięcie nożem i wieczne miejsce w pamięci.

Michał

Damy ci więcej - zarejestruj się!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki