Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pijany pacjent wyszedł przez okno ze szpitala psychiatrycznego. Rodzina zawiadomiła prokuraturę

Jarosław Kosmatka
Jarosław Kosmatka
W nocy z niedzieli na poniedziałek (17-18 lipca) pijany pacjent postanowił wyjść przez okno z łódzkiego szpitala. Połamany zadzwonił do drzwi...

Pani Ania zadzwoniła do nas z Wielkiej Brytanii.

- Szpital próbuje zatuszować wypadek mojego syna, bo nie zapewnili mu bezpieczeństwa - powiedziała nam kobieta. Obiecaliśmy, że przyjrzymy się sprawie.

23-letni Kamil prawdopodobnie tuż przed północą w niedzielę, 10 lipca, wypadł z okna szpitala przy ul. Aleksandrowskiej w Łodzi. Ocknął się ok. godz. 3 i ku zdziwieniu personelu zadzwonił do drzwi, by go wpuścili ponownie na oddział.

- Faktycznie, takie zdarzenie miało miejsce. Około godz. 3 w nocy do drzwi oddziału zadzwonił poobijany pacjent - mówi Anna Śremska, dyrektor Specjalistycznego Psychiatrycznego Zespołu Opieki Zdrowotnej w Łodzi.

Nie skończyło się jednak tylko na ogólnych potłuczeniach i poobijaniu.

- Kamil został przewieziony w poniedziałek do szpitala im. WAM. Tutaj operacyjnie musieli mu poskładać lewą rękę i szczękę. Przeszedł trzy operacje - mówi pani Dagmara, ciotka mężczyzny. Po operacjach 23-latek wrócił na odział szpitala psychiatrycznego przy Aleksandrowskiej.

CZYTAJ TEŻ: Szpital Psychiatryczny im. Babińskiego w Łodzi wypowiedział umowę NFZ. Co dalej z chorymi?

- Syn jest na detoksie na polecenie sądu. Był agresywny i został skierowany na przymusowe leczenie. Jednak ciężko chyba nie zauważyć, że zniknął pacjent ze szpitala - pyta matka Kamila.

Dyrekcja szpitala zapewnia, że stosowane są wszystkie procedury. Pielęgniarki wszystkie zmiany osobowe notują w specjalnych raportach. Wiadomo też, że mężczyzna „wyszedł” przez okratowane okno w łazience.

- Obowiązuje w szpitalu procedura sprawdzania stanu pacjentów i stanu oddziałów co pół godziny. W raporcie takie wpisy są zawarte - mówi Anna Śrem.

Z dokumentacji wynika zatem, że od zniknięcia mężczyzny do jego znalezienia się nie mogło minąć więcej niż 30 minut. - To niemożliwe. Kamil pamięta, że ok. godz. 23 poszedł do toalety, a pod oknami budynku obudził się w środku nocy - mówi matka mężczyzny.

Kolejną zagadką jest to jak udało mu się wyjść przez okno zabezpieczone metalową kratą. - Dla mnie jest to niewytłumaczalne. Krata została odgięta, ale jest to dziwne, że ktokolwiek był w stanie się przecisnąć pomiędzy kratami, by wyjść przez okno - mówi dyrektorka szpitala.

Rodzina mężczyzny jest przekonana, że w szpitalu dochodzi do nieprawidłowości.

CZYTAJ TEŻ: W szpitalu Babińskiego w Łodzi powstał kącik zabaw. Pomogła Fundacja Dr Clown i Lego

- Już przy pierwszej wizycie, Kamil mówił mi, że wniesienie alkoholu na oddział detoksykacyjny nie stanowi problemu - mówi Dagmara.

Z naszych informacji wynika, że po zdarzeniu u mężczyzny alkomat wskazał 2,5 prom. alkoholu. Wszyscy inni pacjenci na oddziale byli ponoć trzeźwi.

- Choć syn jest schizofrenikiem, to jednak wypadku sobie raczej nie wymyślił. To szpital odpowiada za jego bezpieczeństwo, a naszym zdaniem personel coś musiał zaniedbać - mówi matka Kamila.

Bliscy powiadomili prokuraturę.

- Prowadzimy dochodzenie w tej sprawie. W piątek wpłynęło doniesienie - mówi Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi.

- Wyciągamy wnioski i będziemy musieli podjąć decyzję o dodatkowych środkach bezpieczeństwa, choć wydawały się być wystarczające. Szczególnie, że chodzi o oddział terapeutyczny, w którym takich zabezpieczeń być nie powinno. Terapia sama w sobie powinna odbywać się przy pełnej współpracy ze strony pacjenta, więc i zabezpieczenia są zbędne - mówi Anna Śremska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki