W dwóch ostatnich spotkaniach bełchatowianie zanotowali bezbramkowe wyniki w starciach z drużynami teoretycznie słabszymi, czyli MKS Kluczbork i Pogonią Siedlce. Z kolei 18 września PGE GKS na swoim stadionie zremisował 1:1 z mocną Arką Gdynia, ale gola stracił w ostatniej minucie.
Dziś na koncie drużyny trenera Rafała Ulatowskiego są cztery remisy, a po ośmiu kolejkach był tylko jeden, z Dolcanem Ząbki. Tamten rezultat akurat nikogo nie martwił, bo przecież ząbkowski zespół wtedy był liderem tabeli, a dzisiaj znajduje się w ścisłej czołówce. Można powiedzieć, że na początku sezonu bełchatowianie byli zespołem „bezkompromisowym”, ale ostatnio to się zmieniło. I, choć zespół nie przegrywa, to i tak spada w tabeli.
Ale po trzech ostatnich meczach bełchatowianie, choć nie przegrali, nie byli zadowoleni. - Dzisiaj straciliśmy dwa punkty - wprost po meczu z Pogonią mówił obrońca PGE GKS Piotr Witasik. I trudno się z tym nie zgodzić, skoro rywalem jego zespołu był jeden z kandydatów do spadku.
W najbliższą sobotę (10 października) bełchatowianie zagrają w Legnicy z Miedzią, która ma najbardziej doświadczoną drużynę w pierwszej lidze, ale... nie ma wyników. Legniczanie, którzy mają w składzie m.in. byłą gwiazdę PGE GKS Łukasza Gargułę, mieli być głównym kandydatem do awansu do T-Mobile Ekstraklasy, tymczasem kolejny sezon spędzają w dolnej części tabeli.
Jak już informowaliśmy, trener Rafał Ulatowski nie będzie mógł w Legnicy skorzystać z pauzującego za żółte kartki swojego najbardziej doświadczonego piłkarza Patryka Rachwała oraz Lukasa Klemenza, który dostał powołanie do reprezentacji młodzieżowej. Niepewny jest też udział kilku przeziębionych piłkarzy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?