- Poszedłem na pole obejrzeć oziminy i najpierw myślałem, że to jeleń hałasuje, aż podszedłem bliżej, bo słabo widzę, a tam pięć psów - opowiada Antoni Olczyk z Uszczyna, którego psy zaatakowały już dwa razy.
Żeby dojść do roweru, bronił się kamieniami. Psy były bardzo agresywne i atakowały bez żadnej reakcji z jego strony. - Nie jestem lękliwy, ale wtedy się naprawdę bałem - dodaje Olczyk.
Oprócz niego bliskie spotkanie z watahą, grasującą kilkaset metrów od gospodarstw, miało co najmniej dwóch innych rolników. Te sygnały wystarczyły sołtysowi wsi, żeby podjąć interwencję w sprawie zwierząt. Na razie bezskuteczną.
- Strach do nich podejść, rolnicy przez te psy muszą uciekać z pola, a przecież wiosna idzie, robić trzeba - mówi Krystyna Kępska, która nie chce czekać, aż komuś stanie się krzywda. Przez pole, na którym najczęściej grasuje wataha, przebiega droga. Wiosną i latem dzieci jeżdżą tędy często do szkoły.
Sołtyska była już w Miejskim Zakładzie Komunalnym w Sule-jowie, który zajmuje się wyłapywaniem bezpańskich zwierząt w gminie. Gdy akcja pracowników MZK spaliła na panewce, o pomoc poprosiła lokalne koło myśliwskie.
- MZK samochód przysłał, ale psy uciekły, a auto w pole nie pojedzie - tłumaczy swoją decyzję Kępska, według której najlepszym rozwiązaniem problemu jest odstrzał zwierząt. - Zaczęły zagrażać ludziom, a i męczą zwierzynę leśną. Poza tym, nawet nasze psy mogą swojego pogryźć, a co dopiero pięć bezpańskich...
Mariusz Fussy, łowczy koła Leśnik, które ma swój obwód w Uszczynie, podziela obawy ludzi, ale odmówił wykonania odstrzału. Dla mieszkańców, jak wyjaśnia, może to i najlepsze rozwiązanie, ale likwidacją problemu zdziczałych zwierząt w świetle przepisów zajmuje się gmina, a nie koła łowieckie. Podkreśleniem tego stanowiska jest skierowane do Urzędu Miejskiego w Sulejowie oficjalne pismo od koła Leśnik.
- Nie prowadzimy zorganizowanych akcji na życzenie, poza tym taki odstrzał przeprowadza się tylko w sytuacji koniecznej - tłumaczy Mariusz Fussy, przypominając o kontrowersjach, jakie budzą tak radykalne rozwiązania.
Ostatni przypadek odstrzału zdziczałego psa dla myśliwego z koła Leśnik skończył się w sądzie. - Szybko znalazł się właściciel - kwituje Fussy. - Sąd uniewinnił myśliwego, bo odstrzał został wykonany zgodnie z przepisami.
Argumenty koła nie przekonują mieszkańców Uszczyna, którzy na razie liczyć muszą na MZK. Jego szef, Ireneusz Czerwiński, zapewnia, że pracownicy w Uszczynie będą interweniować do skutku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?