MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Po co radnym prezydent?

Marcin Bereszczyński
Marcin Bereszczyński
Marcin Bereszczyński Grzegorz Gałasiński
Co drugie wystąpienie łódzkiego radnego rozpoczyna się słowami pełnymi żalu, a czasem nawet wściekłości, że na sali obrad nie ma pani prezydent, ani żadnego z jej zastępców. Radni narzekają przeważnie wtedy, gdy zaczynają dyskutować o projektach uchwał, które składa prezydent miasta.

Radni mają zwykle wiele pytań, ale nie mają komu ich zadać. Pytają więc samych siebie, bo nie zawsze urzędnicy potrafią wyjaśnić wszystkie zawiłości projektów uchwał. Przestaje mnie dziwić, że wiele projektów uchwał przygotowanych przez panią prezydent i jej ludzi nie znajduje poparcia wśród radnych. Skoro nie mogą dopytać autora projektu, to trudno im przekonać się do głosowania za wprowadzeniem w życie takiej uchwały.

Oczywiście, narzeka tylko opozycja, bo radnym z PO nie przeszkadza brak pani prezydent. Często nawet wcielają się w rolę jej rzeczników i tłumaczą pozostałym radnym, co Hanna Zdanowska miała na myśli wprowadzając projekty uchwał. Owszem, zdarza się, że w obradach uczestniczy ktoś z zastępców pani prezydent. Opozycji to nie wystarcza. Chcą Hanny Zdanowskiej i już!

Żądania opozycji, aby Hanna Zdanowska uczestniczyła w obradach, trafiają w pustkę. Pani prezydent nie pojawiła się na sesjach Rady Miejskiej przez ostatni miesiąc. A obrady odbywały się co tydzień. Gdy radni domagali się obecności pani prezydent, to Hanna Zdanowska miała ważne spotkania, wyjazd zagraniczny lub procesowała się w sądzie z Markiem Żydowiczem. Poza wyjazdem do Stuttgartu, nic jej nie usprawiedliwia, ponieważ obrady radnych trwają przeważnie po 12 godzin, albo i dłużej. Procesy sądowe i ważne spotkania na pewno nie trwają pół doby.

Podobnie jest w Zgierzu. Radni też narzekają na to, że podczas obrad nie ma na sali prezydent Iwony Wieczorek. Różnica jest tylko taka, że w Zgierzu narzekają radni PO. Podczas jednej z ważnych sesji, gdy debata dotyczyła ratowania dziurawego budżetu miasta, zgierscy radni Platformy nie wytrzymali i ruszyli do gabinetu Iwony Wieczorek. Chcieli ją siłą zaciągnąć na salę obrad. Prezydent Zgierza tłumaczyła im, że nie ma obowiązku uczestniczenia w obradach, bo jest reprezentowana przez swoich zastępców. Radnych to nie zadowoliło. Na szczęście nie musieli używać siły, bo pani prezydent po kilku minutach przyszła na salę obrad.

Wśród łódzkich radnych jeszcze nikt nie próbował siłowego rozwiązania, chociaż niekiedy widać po ich twarzach, że chętnie by tak postąpili. Zwłaszcza, że prośby i apele nic nie dają. Warto jednak zastanowić się, po co radnym prezydent? Czy po to, aby zadać pytania, czy może raczej chodzi o wielkie "grillowanie", czyli bezpardonowe ataki na autora projektów uchwał?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki