Pokrzywdzona to Lucyna K. z Konstantynowa. Doznała poparzeń twarzy, szyi i rąk. W sądzie nie chciała rozmawiać z mediami. Powiedziała jedynie, że wciąż odczuwa skutki poparzenia.
Na jej wniosek sąd wyłączył jawność rozprawy. Sędzia Przemysław Zabłocki uzasadnił, że "chodzi o ważny interes prywatny pokrzywdzonej".
Oskarżony i Lucyna K. byli parą, ale z czasem ich drogi zaczęły się rozchodzić, gdyż Zdzisław K. bywał zazdrosny i awanturował się po alkoholu. Miarka przebrała się w listopadzie 2010 roku, gdy wywołał karczemną awanturę. Po tym zdarzeniu kobieta postanowiła definitywnie zerwać z przyjacielem. Jednak potem jeszcze kilka razy się spotkali. Potem znów się pokłócili.
26 stycznia 2011 roku, po godz. 17 oskarżony wtargnął do domu przyjaciółki w Konstantynowie. Przyniósł kanister, wszedł do kuchni i oznajmił: - "Obleję ci mieszkanie benzyną, spalę ciebie i siebie, podpalę wszystko i wreszcie się to skończy. Chciałaś, żeby to się skończyło (nasz związek - przyp. red.), to się skończy. Do końca będziemy razem".
I tak się stało. 61-latek oblał benzyną kobietę i siebie, po czym przyciągnął Lucynę K. do siebie, aby dokonać samospalenia. Kobieta zaczęła krzyczeć. Doszło do szarpaniny.
Lucyna K. wyrwała się i wybiegła z domu. Oskarżony ruszył za nią. Dopadł ją przy furtce i podpalił zapalniczką. Kobieta wybiegła na ulicę. Płonęła. Wyrywała sobie palące się włosy. Poprosiła sąsiadkę, aby wezwała strażaków, policjantów i pogotowie ratunkowe. W tym czasie oskarżony leżał przy furtce z płonącą głową. Obok niego dopalał się kanister. W śledztwie Zdzisław P. mówił, że nie chciał jej skrzywdzić, a jedynie siebie podpalić.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?